Sens życia

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
Awatar użytkownika
zbyszek
admin
Posty: 8033
Rejestracja: ndz lut 02, 2003 1:24 am
Status: webmaster
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Sens życia

Post autor: zbyszek »

Gosia1247 pisze:... gdzie leży moja wina..
Moim zdaniem ten światopogląd, że za zło kto ponosi winę i powinien ponieść karę tutaj "nie pociągnie". Może chcesz kokietować gotowością do poniesienia jakiejś kary, lecz ona nic nie da ! Według mnie sensownie jest pytać o przyczyny i mechanizmy. Przyczyny schizofrenii nie zostały do końca wyjaśnione. Jedyne co pozostaje to przeżyć ten ból - żadna wina, ani jej brak go nie zmniejszą.

Można wyrwać sobie włosy, lecz to też nic nie da.

To tyle dla Gosi, a jeśli chodzi o mnie i sens życia to zostałem z niego zwolniony.
Awatar użytkownika
JudasHonor
moderator
moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 8:04 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Sens życia

Post autor: JudasHonor »

Zgadzam się ze Zbyszkiem, że szukanie winnych nie ma już sensu. Najlepsze co teraz można zrobić to wyciągnąć wnioski.

Na pewno zbyt duża troska i opiekuńczość nie pomoże dziecku. Bo świat jeszcze nie dojrzał by każdy wrażliwy, dobry człowiek był należycie traktowany. Może się okazać, że gdy wejdzie w relacje, będzie jakby trochę niepełnosprawny, nieprzygotowany.

Podsumowując; takiego młodego człowieka w zetknięciu z prymitywnością otoczenia, nie jednokrotnie mocno zaboli. Jest nawet takie powiedzenie, że ten kto nie potrafi krzywdzić ma ciężkie życie.

Oczywiście nie chodzi o to by popadać w skrajności i tworzyć nieczułego drania. Jestem zdania, że żyjemy aby czerpać radość, jednak bez umiejętności obrony nas samych i tego co mamy, życie stanie się ciągiem klęsk. Nie wspominając o tym że nie ochronimy swojej wrażliwości i dobroci, raczej dzięki nim staniemy się łatwym celem. I morał z tego taki, że szlachetne cechy staną się ułomnością.

Uważam, że każdy z nas został po części w podobny sposób pokrzywdzony. Rodzice każdemu wpajali, ucz się dużo i pilnie a osiągniesz sukces. No i teoria swoje a praktyka swoje bo okazało się że po latach podstawówki, gimnazjum, średniej, studiów, wyrzeczeń, wychodzimy w końcu, w życie a tutaj nic na nas nie czeka, tu nic nie ma. Ja osobiście czuję wielką gorycz do tego mitu "szklanych domów", tyle wysiłku, nadziei na nic. Tu też rodzice chcieli jak najlepiej i efektem są też straty.

Po prostu: dobro nie zawsze tworzy dobro.
Myślę, że to ciężki temat do dyskusji, a co dopiero zastosować go w życiu.
Na Twoim miejscu Gosia, nie szukał bym winnych, nie sądze aby Twój syn tego chciał, ani ktokolwiek.
Kolejny dzień pełen nowych możliwości.
kuni
zaufany użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: czw lip 30, 2009 3:16 pm

Re: Sens życia

Post autor: kuni »

Sens zycia ma znaczenie dla ludzi zdrowych. Dla chorego moze nie istniec. Sens zycia to dla mnie jakis cel miec na widoku i dazyc do niego. Jak czlowiek chory moze do czegokolwiek dazyc.? Wegetacja, uzaleznienie od innych ,cierpienia, bol. Sama nie wiem po co tu jestesmy na tym swiecie, moze dla ewolucji. Ale kogo i czego?
classy
zaufany użytkownik
Posty: 64
Rejestracja: śr kwie 29, 2009 5:04 pm

Re: Sens życia

Post autor: classy »

Sam sobie często zadaje pytanie o sens mojego zycia - w chorobie, w tej wegetacji i niepewności życia. Dzisiaj czuje się już lepiej i prawie czasami jak zdorwy dzięki Bogu, dosłownie (o czym mam nadziej napisać potem jak się wyszytsko wyklaruje), to jeszcze do niedawna egzystencja i ta wegetacja mnie zabijała. Bo jak odnaleźć sens w takim życiu na lekach i przy skutkach choroby, a i tak mój przypadek nie jest tak zły (o zgorzo), bo nawet mogę napisać na tym forum i mogę włączyć komputer - czego niektórzy nie mogą nawet zrobić w chorobie.
Sens życia - szukam go. Brakuje mi tej pełni życia z przed choroby, która dawała mi możliwość znalezienia i postawienia sobie celów w życiu. Teraz kazdy dzień jest wegetacją i bez sensem. Na domiar wszyscy bliscy mnie zostawili - dziewczyna po 8 latach poszła do innego (nie ze względu na chorobę, choć w tym samym czasie), przyjaźń kolegów okazała się nietrwałą u których nie mam już wsparcia i zrozumienia - jestem sam. Nie mam nikogo prócz najbliższej rodziny i westchnień pełnych żalu i prośby o lepsze jutro do Boga. I jak tu odnaleźć sens swojego życia w tym? Tylko cud i Bóg może przemienić moje i innych życie, tylko On ma możliwość to uczynić.
Awatar użytkownika
JudasHonor
moderator
moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 8:04 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Sens życia

Post autor: JudasHonor »

Podobno sens życia polega na wypełnianiu siebie, doznaniami, doświadczeniami, myślami, celami, ideami, itp., przez całe życie. Więc w każdej chwili naszego życia, dokonujemy jego sensu. Z wiekiem, stajemy się twardsi, ostrożniejsi, mądrzejsi, wyciągamy wnioski z doświadczeń, dzięki czemu nasze życie staje się łatwiejsze i coraz mniej w niej choroby.
Z własnego doświadczenia uważam, że z każdym rokiem było mi coraz łatwiej. Więc nie poddawać się, odpowiedź przyjdzie sama, albo jak napisałem na początku sami już jesteśmy odpowiedzią.
Kolejny dzień pełen nowych możliwości.
Sabina
zaufany użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: pn paź 06, 2008 1:37 pm

Re: Sens życia

Post autor: Sabina »

Mnie nie wydaje się, że dawne czasy były bardziej szczęśliwe...Ludzie borykali się z takimi problemami jak choroby, klęski głodu, ciągła walka z zimnem, ciężka ponad siły praca przy braku jakichkolwiek udogodnień...
Tak czy inaczej nie sądzę, żeby oni byli szczęśliwsi. A już na pewno osoby chore psychicznie były nierzadko traktowane jako opętane przez różne demony i nawet czasami zabijane, lub - co jeszcze gorsze - spychane na totalny margines. Jednak to ostatnie zjawisko nie zanikło i obecnie.
Cóż jednak ja powiem o swoim "sensie życia"? Chyba tylko to, że dla mnie oznacza ono uczynienie go znioślejszym, a to chcę osiągnąć przez znalezienie i utrzymanie pracy biurowej, zgodnej z moim wykształceniem, a w konsekwencji powrót do własnego "M". Tego sobie życzę najbardziej i to jest mój największy "sens życia", choć rzadko używam takich wielkich słów.
Sabina
zaufany użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: pn paź 06, 2008 1:37 pm

Re: Sens życia

Post autor: Sabina »

Droga Małgosiu, bo teraz zwracam się bezpośrednio do Ciebie!

Wiesz, ja sama nie wiem, co mam myśleć w takich sytuacjach. Bo jeśli przyjąć za punkt widzenia, że człowiek mający większe nieszczęścia jest bardziej narażony na popełnienie samobójstwa, to ja je powinnam popełnić wiele razy. Minie rodzice bardzo bili, znęcali się psychicznie i nie okazywali miłości powyżej 7 roku życia, a do tego wszystkiego dochodziło także odrzucenie mnie przez środowisko, tj. nauczycieli i kolegów. Potem, w życiu już dorosłym wielokrotna utrata pracy. A teraz życie na rencie. Ale nie rezygnuję z prób walki o swoje życie. Nadal szukam, będę szukać pracy. No, i już z wiosną wrócę do własnego mieszkania.
Ale wracając do Twoich problemów, to sama nie wiem jak to naprawdę jest.
Bo wydaje mi się, że jeśli Twój syn był dzieckiem kochanym i nie był bity, to wydaje się, że powinien być szczęśliwszy nawet mimo choroby. Ale może to właśnie takie życie skłoniło mnie do walki. Tego nie wiem, i za każdą próbę wyjaśnienia będę bardzo wdzięczna.
Gosia1247
zaufany użytkownik
Posty: 103
Rejestracja: śr maja 06, 2009 6:01 pm

Re: Sens życia

Post autor: Gosia1247 »

Dziękuje Sabino za chęć pomocy.Czytam to forum już ponad rok.czytam bieżące wątki i archiwalne.Zauważyłam,że prawie wszyscy będący na tym forum chorują na schizofrenie paranoidalną.Z tego co wyczytalam i z obserwacji mojej bliskiej koleżanki , ta odmiana schiz. daje z reguły dobre rokowania a objawy pozytywne poniekąd sklaniają do leczenia. Mojego syna nie mogli lekarze zdiagnozować przez 8 lat.Od czasu do czasu zgodził się spotkać z psychiatrą ale leczenie i pobyt w klinice (celem diagnozy)katagorycznie odmawiał. Po 8 latach jeden ze znanych prof. stwierdzil u niego sch. prostą - bardzo trudny przypadek. Chcial go wziąść do siebie do kliniki, ale jak zwykle odmówił.Stwierdził,że jest zdrowy i że tak nadal będzie żył.Robił w zasadzie wszystko aby udowodnić ,że nie jest chory psychicznie.Jednak nie leczona choroba pokonala go.Widocznie zrozumial,ze funkcjonuje nieprawidłowo,nie był w stanie chodzic na uczelnię,mieć znajomych,cieszyć się życiem.Wielka miłość rodziców , spokój ,akceptacja i bardzo dobre warunki materialne nie pokonały choroby.Nagle przyszła depresja i zabrala mi jedyne dziecko.
Mój syn chyba czytał wasze forum.Nie chciał wegetować na lekach.Był to niezwylke inteligetnym człowiekiem.Miał przykładnych rodziców- sumiennie pracujących, uprawiającyh sport.Nie znał awantur itd...Ja w pełni rozumię jego decyzję.Mam tylko pytanie.Skąd biorą się takie choroby?
kuni
zaufany użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: czw lip 30, 2009 3:16 pm

Re: Sens życia

Post autor: kuni »

Sens zycia? Spytasz o to dziecko dostaniesz inna odpowiedz niz doroslego. Spytaz zdrowego dostaniesz inna odpowiedz niz od chorego. To pytanie mozna uzupelnic drugim i trzecim pytanie. Drugie pytanie brzmi: po co czlowiek zyje?
trzecie: po co umiera?. Odpowiedzi na kazde tu postawione pytanie bedzie rozne. Ze wzgledu na to ze wiekszosc z nas 90% ludzi jest wierzacych beda odpowiedzi zaczerpniete ze zrodel wiary i pogladow religijnych. Sens zycia mysle jest indywidualny i dla kazdego moze byc rozny lub podobny. To sa pytania filozoficzne? Filozofia opiera sie z kolei na pytaniu i odpowiedzi. Z kolei dpowiedz moze sprowadzac do pytania. I tak w kolko. Ten kto poruszyl ten temat moze nie wiedzial nawet ze tu odpowiedzi beda zawsze. To sa pytania juz od powstania czlowieka na naszej planecie. Chyba byly i beda zawsze. A jaki jest z kolei sens choroby? Moja odpowiedz brzmi: zaden.
Ale ktos inny odpowie i zaprzeczy mowiac : choroba ma sens. Lekarze bedacy sami pacjentami w szpitalu prywatnym na to pytanie jednak odpowiedzieli jednoznacznie, ze nie widzieli zadnego profitu w ich chorobie.Moj syn chory mowi ze on nie profituje ale sluzba zdrowia , farmacja i nauka napewno.
Awatar użytkownika
Constantius
zaufany użytkownik
Posty: 413
Rejestracja: ndz lis 22, 2009 9:38 pm

Re:

Post autor: Constantius »

zbyszek pisze:Według mnie "sens życia" nic innego jak manipulacja słowna, a w najlepszym razie nieporozumienie. Warto rozmawiać o uczuciu spełnienie, o uczuciu swojego miejsca, spełnienia erotycznego, etc. Jednak "sens życia" to "abstrakcja wyabstrahowana z wszelkiej abstrakcji".

Ludzie nadają atrybut sensu w odniesieniu do własnych działań. Używając go do czego innego tracimy po drodze treść tego pojęcia - jego sens !
No nie zgadzam sie. Sens życia nie jest aż taki abstrakcyjny i na dodatek wyabstrahowany. Sensem życia jest jego przekazanie dalej.
No sam Antoni Kępiński to napisał i dlatego zapamiętałem. I sam się z tym zgadzam.
Sensem życia jest nowe życie bo bez niego zostaje tylko to co martwe.
W tym sensie wszystkie działania mają sens o ile są czy zmierzają do przekazania życia. Dlatego sens ma czyjaś praca nauka itd.
Wszystko co robimy ma wtedy sens... to proste.. dlatego ludzie nadają swoim różnym działaniom sens

chyba Zbyszku sie pogubiłeś albo nie widzisz w swoim życiu sensu!
Musi być ktoś kogo nie znam, a kto zawładnął mna, moim życiem, śmiercią, tą kartką
Awatar użytkownika
Constantius
zaufany użytkownik
Posty: 413
Rejestracja: ndz lis 22, 2009 9:38 pm

Re: Sens życia

Post autor: Constantius »

nikt tu nie ma ochoty ciągnąc wątku a Zbyszek tez nic mi nie odpowiada to rozpoczną polemikę z tym tekstem JadasaHonora
"Nasza cywilzacja postępuje z nami następująco. Dzieciństwo to czas szkoły, stresu, obowiązków. Młodość to czas narkotyków, używek, szkoły, niezobowiązujących znajomości, wyprania resztek mózgu przez telewizję i zachodnią kulturę i wzorce(niektórzy mówią, że zachodnia kultura to brak kultury , wpajania teori rywalizacji i sukcesu. Tu nadmienię że rywalizacja powoduje uczucie osamotnienia i ciągłego stresu w grupie. Gdyż nie czujemy się jak członkowie jakiejś wspólnoty lecz jak jeden z wygłodniałych drapieżników między innymi, takimi samymi. Dojżałość to czas pracy ponad siły, deficyt czasu odbywa się kosztem rodziny. Deficyt siły również, np.: poprzez oziębłość seksualną, nerwowość (w naturze człowieka drzemie łowca, który sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem a nie maszyna do produkcji). Starość to czas upadku, braku szacunku, poczucia bycia odpadem, świadomym, szybszym zakończeniem żywota, samotności, domu starców oraz innych umieralni. Wiecie o co chodzi, prawda ale cieszcie się i radujcie bo w zamian dostajecie:"

Nie zgadzam się z tym.: Bo to jest myślenie kategoriami kiedys było dobrze a teraz jest źle i jacyś źli w nas w to wpakowali... ONI źli - nie wiadomo kto a przecież my sami.... Kiedyś było poprostu INACZEJ. Inne warunki funkcjonowania w przyrodzie, w społeczeństwie, w ekosferze nawet... Trzeba by się raczej zastanowić dlaczego jest tak jak jest teraz.. co jest przyczyną a co skutkiem tak po darwinowsku- dlaczego delfin ma płetwę a nie płetwa delfina na odwrót. Pracujemy tak dużo i w takim pośpiechu bo tak wysokie są koszty pracy. Musimy dużo pracować by zarobić na życie. Na koszty cywilizacji czyli prąd gaz, TV, auto, czynsz.... To nie człowiek jest teraz z gruntu zły tylko są pewne czynniki które niejako czynią jego życie gorszym. Zmienia się takze charakter pracy...nie ma ona charakteru tak znojnego jak w 19 wieku... tasmowego... wiele stanowisk oczywiscie takich nadal jest. Ale bez pracy nie ma kołaczy. ZYSK wytwarza technologię... a technologia nowy zysk... Pewne etapy są nieuchronne nawet fizycznie... Chodzi tylko o to w jaki sposób znajdziesz sobie miejsce w tym wszystkim. Ile dostanisz do wykonania czarnej roboty a ile zysku. Dzisiejszy świat jest w tym bezwzględny. Jest hedonistyczny. ale czy to automatycznie znaczy ze jest zły. Hedonizm istniał w cesarstwie rzymskim. Jak powiedział mój kumpel kiedyś był cezar i niewolnik, potem książę i chłop pańszczyżniany a teraz Ikea i on ( pracował w Ikei ). Świat i ludzie się nie zmienili przez te 2000 lat. Jeśli wartościujemy wszystko na pieniadz to jest on ważny... ale nie bezwzględnie.. wcale nie jest wrogiem idei. pieniądz jest tyle wart ile jest wart. Jak jest go za dużo w obiegu to coraz mniej. Idee tez mozesz dobrze sprzedać. Jeśli wszyscy i Ty odniosą korzysć to super. ! I zamiast tego psioczenia liczy się dobra diagnoza stanurzeczy i plan pomysł jak go zmnienić. Czyli np obniżyc koszty naszej cywilizacji. ZUS jest takim kosztem który morduje wszystkich. Pracodawców i pracowników. Młodzież bo nie ma na dzieci i starców bo nie maja na życie. Rozbija rodziny, bo czyni nas żebrakami. Kiedyś wydawał się super.. Sens życia jest taki by robić wszystko by przekazać je dalej. Wszystko co w ramach tego zrobisz zrobisz ze sensem. Przedtem, teraz jutro.
Musi być ktoś kogo nie znam, a kto zawładnął mna, moim życiem, śmiercią, tą kartką
Awatar użytkownika
sheche
zaufany użytkownik
Posty: 1502
Rejestracja: czw paź 22, 2009 2:51 am
Gadu-Gadu: 67364081

Re: Sens życia

Post autor: sheche »

moim sensem zycia jest tak zyc aby po przejsciu przez czysciec wrocic do Boga
Awatar użytkownika
JudasHonor
moderator
moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 8:04 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Sens życia

Post autor: JudasHonor »

Pieniądz jest tak naprawdę skutkiem choroby ale można co nie co o nim napisać. Pieniądz to zapłata pracy ludzkiej, z tą różnicą, że pracując wiesz ile włożyłeś wysiłku i ile wytworzyłeś. W rozliczeniu dostajesz pieniądz, którego wartość jest zmienna i zawsze, po wsze czasy nie stanowi uczciwej równowartości pracy. Inaczej nie istniało by bogactwo i bieda. Spójrz, że za ten sam nakład pracy w Polsce dostajesz powiedzmy 100, w Chinach 1 a w Szwecji 500. Z tego przykładu widać jakim narzędziem jest pieniądz. Pieniądz (jedna wartość) pełni rolę dewaluatora ludzkiej pracy (druga wartość), dzięki któremu bogaty może być bogatszy a biedny biedniejszy. Bo to co wytwarzasz zostaje sprzedane przez fabrykanta po cenie rynkowej, ale za to ty nie partycypujesz uczciwie w zysku, tylko dostajesz pensję podyktowaną przez twojego pracobiorcę. Najprościej powiedziawszy pieniądz to narzędzie do robienia w bambuko. A i bym zapomniał, nikt z nas szarych ludzi nie ma na to wpływu.

Co się tyczy Zusu i podatków, to jest to jedne z narzędzi utrzymujące status quo. Prześledźmy obrót pieniądza w gospodarce. Wpierw dostajesz pensję, z której odciąga się w sumie składek i podatku PIT na około 30% pensji brutto. Czyli powiedzmy z 1000 PLN, zostaje 700PLN. Następnie za 700PLN kupujesz jedzenie, paliwo, płacisz czynsz i opłaty, z tego średnio zapłacisz 15% podatku VAT, zostaje 595 PLN. To wciąż ten sam pieniądz, ale to nie koniec jego mordęgi, za pieniądze które wydałeś na jedzenie, paliwo, czynsz, opłaty zostaje również odciągnięty podatek dochodowy, tym razem od sprzedawcy tych artykułów, powiedzmy około 18%. Pozostaje 487,9 PLN. Więc jak widać, obciążenia fiskalne i pseudo ubezpieczenia sczyszczają ponad 50% wartości z rynku. A gdzie akcyzy, inne podatki ? W paliwie 3/4 ceny to podatki, w cenie nowego samochodu więcej niż połowa, w gazie itd, potęga. Według wyliczeń specjalistów, gdyby każdy płacił uczciwie podatki, to ten wskaźnik wynosi ponad 80%. I teraz twój prezes musi tak wykombinować by z tego co mu wróciło z rynku, opłacić wszystko, włącznie z pensjami, które będą głodowe. Jest to jeden z warunków koniecznych do utrzymania stagnacji klas społecznych i bogactwa narodu. Biedny ma być biedny a bogaty bogatszy, takie oczko w głowie panujących od zarania dziejów.

Co się tyczy niewolnictwa, to nasz system gospodarczy jest jego gorszą mutacją. Otóż, w czasach rzymskich niewolnik był drogi, dosłownie dziś to tak jakby mieć nowego Mercedesa. Dlatego o niewolnika trzeba było dbać, zagwarantować mu wyżywienie i nocleg, pomoc medyczną itd. Gdyż za niego zapłaciło się ogromną kasę i nikt nie chciał stracić swojego Merasia. Faktem jest, że niektórzy ludzie sami sprzedawali się w niewolę, dzięki czemu mogli być pewni swego bytu.
Dzisiaj wszyscy, którzy pracują są niewolnikami, jednak na gorszych warunkach niż w czasach rzymskich. Po pierwsze, z kasy, którą zarobisz ledwo wystarczy, jeśli wystarczy, na jedzenie, opłaty, paliwo, czynsz. W Rzymie miałeś to już w "pakiecie socjalnym". Po drugie dzisiejszy pan nie dba już o swojego niewolnika, gdyż niewolnik nie jest jego własnością, więc eksploatuje go do granic wytrzymałości, po czym zwalnia i zatrudnia następną świerzynkę. Dzisiaj tak samo nie można pyskować swojemu panu, tak jak to było w czasach Rzymskich, ponieważ praca nie jest partnerstwem tylko poddaństwem.

Co się tyczy tej całej biedy, troski, bólu, niesprawiedliwości, wyzysku, wojen, itd. to nie pozbędziemy się ich. Gdyż niesprawiedliwość, ból, wyzysk, bieda, troski, wojna, są źródłem bogactwa dla innych. A nie jest w ich interesie temu zaprzestać, gdyż to nie oni odczuwają te przykrości, to jest tylko i wyłącznie problem nieszczęśników. I tu dochodzimy do sedna, nie jest problemem zus, pieniądz, niewolnictwo, czy co kolwiek innego. Tym problemem jest człowiek, gdyż to on wykorzystuje i to on daje się wykorzystywać. Drapieżców jest tyle co ofiar, póki są ofiary, są i drapieżniki. Wykorzystujący i dający się wykorzystywać są równie odpowiedzialni. I nie zmieni tego żadne prawo, gdyż nawet gdy napiszesz najlepsze, a ludzie postanowią działać inaczej, to i tak będzie tak jak oni chcą. Przykładowo: nie można pracować na czarno, a zobacz pracownik i pracobiorca dogadują się by omijać prawo, w efekcie prawo nie funkcjonuje. Mentalność ludzka jest problemem, tych którzy manipulują i tych, którzy na to pozwalają. I chyba po to się rodzimy na tym ziemskim padole, by się oduczyć głupoty lub manipulatorstwa.

Ciekawe, czy komukolwiek będzie się chciało to wszystko czytać ;) Naklikałem się trochę.
Kolejny dzień pełen nowych możliwości.
Awatar użytkownika
marcelinka
zaufany użytkownik
Posty: 7964
Rejestracja: czw sty 25, 2007 7:24 pm
Kontakt:

Re: Sens życia

Post autor: marcelinka »

Mądrze napisane, tylko z tego wynika że lepiej umrzeć,niż się męczyć i żyć jak nędzarz :)
Każdy zachód jest zapowiedzią poranka, Uśmiechaj się codziennie bo warto, niezależnie od pory dnia :)
Awatar użytkownika
JudasHonor
moderator
moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 8:04 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Sens życia

Post autor: JudasHonor »

Albo wynika z tego, że nie należy zbytnio obarczać się winą za brak spełnienia się w życiu. Bez środków do życia trudno jest żyć a co dopiero samorealizować się. Nie mamy wpływu na to, musi istnieć powszechny niedobór, by garstka miała nadmiar. Chyba łatwiej się żyje, gdy gro odpowiedzialności zrzucamy z barków. Oczywiście odpowiedzialność za bycie człowiekiem nadal posiadamy, więc to my decydujemy jak będziemy postępować w sytuacjach od nas zależnych.
Kolejny dzień pełen nowych możliwości.
lukrecja
zaufany użytkownik
Posty: 74
Rejestracja: pt lut 06, 2009 1:33 am
Lokalizacja: dolny śląsk

Re: Sens życia

Post autor: lukrecja »

Odkąd mam neta -to mam checi do zycia ale nie do pracy :oops:
ani obcowania z ludżmi . paralizuje mnie strach przed nowościami,
konkurencją i zjadliwymi gadami .
gorzej z kasą ,ale zyje za minimum przy rodzicach i niech tak zostanie.
Oby mi jeszcze za 4 lata przedłuzyli rente -to życ nie umierać .
kuni
zaufany użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: czw lip 30, 2009 3:16 pm

Re: Sens życia

Post autor: kuni »

Wszystko co robie i mysle to sens zycia. Bezsens to bezsensowne zajecia, praca i mysli. Nic nie daje, strata czasu, pieniadzy i zdrowia. Dla kazdego sens zycia bedzie inny. Pytanie powinno wiec brzmiec: "Co dla ciebie jest sensem zycia?"
ODPOWIEDZ

Wróć do „przeżycia religijne”