CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W dyskusji na tematy religijne oraz duchowości, lecz nie związane ze schizofrenią proszę używać działu tematy dowolne -> filozofia.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

I najciekawsze, że to naprawdę nie wyjaśnia sprawy ani trochę, ani w tę ani wewtę, ale wkurza jednocześnie i ateistów i wierzących i zmusza do myślenia. :D
"Nigdy nie bądź niczego absolutnie pewien" - to najmądrzejsza przestroga jaką znam.
Awatar użytkownika
Tal
zaufany użytkownik
Posty: 1843
Rejestracja: sob mar 08, 2014 5:44 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: Tal »

cezary123 pisze:Co to za Bóg, który dał się pokonać nicości i go nie ma, bo nie był możliwy w świecie "w ogóle". I tak nie byłby Bogiem
I najciekawsze, że to naprawdę nie wyjaśnia sprawy ani trochę, ani w tę ani wewtę, ale wkurza jednocześnie i ateistów i wierzących i zmusza do myślenia.
Wierz mi prawdziwie wierzący chrześcijanie którzy narodzili się na nowo nie mają problemu o jakim piszesz. Napełnieni są Duchem Św. który prowadzi ich życie i mają oparcie w Jezusie który zawsze ich wyswobodzi i pokrzepi.
"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara." (1 J 5,4)
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

arq pisze: Wierz mi prawdziwie wierzący chrześcijanie którzy narodzili się na nowo nie mają problemu o jakim piszesz.
Mają, mają.
Przez chwilę mogą najwyżej trwać w świętej pewności i uldze.
A potem życie robi swoje. Nagle matka czworga dzieci zapada na złośliwego raka i umiera w ciągu dwóch miesięcy w męczarniach, pozostawiając ich sierotami, nagle niewinne dziecko ginie pod samochodem, nagle miły sąsiad okazuje się mordercą i pedofilem, nagle młodzi ślubujący sobie przed Bogiem miłość i długie życie w wierności i szczęściu w dzień ślubu mają wypadek i jedno z nich musi pochować drugie z zaciśniętą pięścią ku niebu... itd.

A ponieważ trudno mieć pretensje do nikogo, można zrzucić winę na Satana, na nas samych albo na nic.

Najciekawszy argument ateistów, jaki słyszałem, podobnie paradoksalny jak mój na rzecz istnienia Boga, brzmi tak:
jeżeli istnieje wszechmocny, wszechobecny Byt i w takich sytuacjach beznamiętnie się przygląda i zna całą sytuację na wylot i nawet z wyprzedzeniem, to według sprawiedliwości podlegałby prawu jako wielokrotny, wielomiliardowy recydywista. Kto widzi przestępstwo albo zagrożenie życia lub zdrowia i nie udzieli pomocy ofierze, odpowiada przed Sądem podobnie jak sprawca.
Awatar użytkownika
Tal
zaufany użytkownik
Posty: 1843
Rejestracja: sob mar 08, 2014 5:44 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: Tal »

cezary123 pisze:jeżeli istnieje wszechmocny, wszechobecny Byt i w takich sytuacjach beznamiętnie się przygląda i zna całą sytuację na wylot i nawet z wyprzedzeniem, to według sprawiedliwości podlegałby prawu jako wielokrotny, wielomiliardowy recydywista. Kto widzi przestępstwo albo zagrożenie życia lub zdrowia i nie udzieli pomocy ofierze, odpowiada przed Sądem podobnie jak sprawca.
Sory ale bije taki brak logiki w tym argumencie. Wytłumacz mi kto miałby sądzić wszechmocnego, wszechobecnego Boga? My jego twór? Kim my jesteśmy by sądzić najwyższego Boga? Wszechmocny wszechwiedzący Bóg podlega jakiemukolwiek sądowi? Jak wyobrażasz sobie taki sąd? Jaka kara? To tak jakby sądzić dziecko za to że myśli jak dziecko.
"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara." (1 J 5,4)
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

arq pisze:Wytłumacz mi kto miałby sądzić wszechmocnego, wszechobecnego Boga?
On sam, jeżeli dał radę "w ogóle" być możliwy :)
A jak nie, to sądzimy okrutne bezosobowe prawa Natury, pustkę, i ewentualnie przy okazji niektórych z nas samych za grzech zaniechania lub wygodnictwa. Ale nas usprawiedliwia brak możliwości, brak informacji, ograniczenia mimo najlepszych chęci, a Jego nie.

Potrafię myśleć jak ateista i potrafię mieć wiarę.
Awatar użytkownika
Francesco
zaufany użytkownik
Posty: 4928
Rejestracja: ndz gru 22, 2013 5:53 pm
Status: jatądrobnącząstkącowieczniezłegochceazawszeczynidobro
Gadu-Gadu: Czarnokrwista
Lokalizacja: Z Żmijem.

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: Francesco »

zbyszek pisze:Wydaje mi się, że zaangażowanie w grupie ŚJ może pogorszyć rokowania w istniejącej schizofrenii tak samo jak niekorzystnie wpływać może każde nadmierne zaangażowanie uczuciowe i religijne. Zwykle pomija się fakt, że religia może wywoływać psychozy, bo najczęściej jest odwrotnie - to choroba powoduje nadmierne przeżycia religijne. Osobom religijnym, którym nie spodoba się, co piszę dodam, że przecież także zakochanie i zawód miłosny może być czynnikiem wywołującym stan ostry psychozy. Ciekaw byłbym jednak czy takie samo zdanie mają specjaliści - psychiatrzy.

W przypadku wspomnianej znajomej starałbym się przekonać ją do rezygnacji ze ŚJ. Jak by nie było jest to przecież zamknięcie sobie samemu własnej psychiki "na kłódkę" i wyrzucenie klucza.
Podpisuję się pod tym.
I to się tyczy każdej religii=kłódka na umyśle.
Wolę wierzyć w przyrodę i moralność.
Miłość & Muzyka
~ Amen ~
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

Ja podpisałbym się tylko pod tym o zawodzie miłosnym i zakochaniu.
No, ale to nasza wina. Po co pchamy się tam, gdzie nie trzeba?
Awatar użytkownika
Tal
zaufany użytkownik
Posty: 1843
Rejestracja: sob mar 08, 2014 5:44 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: Tal »

cezary123 pisze:Potrafię myśleć jak ateista i potrafię mieć wiarę.
To się wyklucza niestety albo w lewo albo w prawo (Ap św. Jana 3:14-16)
"Bo wszystko, co się narodziło z Boga, zwycięża świat. A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara." (1 J 5,4)
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

arq pisze:
cezary123 pisze:Potrafię myśleć jak ateista i potrafię mieć wiarę.
To się wyklucza niestety albo w lewo albo w prawo (Ap św. Jana 3:14-16)
Niekoniecznie.
Masz na myśli, że przypadnie mi w udziale okropne zadanie rozkraczenia się na rozdrożu i patrzenia wiecznego na to, jak miliony ateistów mijają mnie i idą na wieki na lewo a miliony wierzących na prawo? :)
Raczej i tak już na coś takiego właśnie na żywo patrzę, studiując historię naszych wielu pokoleń. Wśród równych mi bliźnich zapewne wielu było wierzących, a wielu chciało dowodów na to wszystko co przyjmowali tamci.
I jedni i drudzy istnieli sobie tak samo.
Tyle, że to mnie nie unieruchamia a wzbogaca i do czegoś prowadzi.
Istnienie jest wielką Tajemnicą i wszystko działo się szybciej niż potrafiłbym uwierzyć :)
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

[youtube]C5oCLaeNgc0[/youtube]
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

[youtube]iEGIhUghSI0[/youtube]

[youtube]c_PJ180nKWw[/youtube]
Awatar użytkownika
Tysiula2911
zarejestrowany użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: wt mar 22, 2016 11:03 pm
Kontakt:

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: Tysiula2911 »

Tez jestem ciekawa kiedy studiowalam z sj to wystapil u mnie silny epizod psychotyczny na poczatku mialam poczucie ze nie jestem wystarczajaco dobra zeby zostac swiadkiem co doprowadzalo mnie do przygnebienia i smutku
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

Trzeba było studiować z nimi jak w tym ostatnim filmiku z tą nastolatką :)
Nikt nie jest doskonały i przez to pełno obłudy. ŚJ sami lawirują jak mogą, aby jak najlepiej się ustawić w Towarzystwie Strażnica i w codziennym życiu. 8 milionów ŚJ i dobrowolne datki na rozwój "Królestwa", niech nawet po dolarze dziennie i 8 milionów dolarów płynie dzień po dniu do kasy w Nowym Jorku. Cały światowy majątek, nieruchomości, wolontariusze, środki obrotowe nie są własnością żadnej jednostki, żadnej spółki a "towarzystwa". Czyli czyje?! Na to pytanie nikt ze ŚJ nie chce mi udzielić odpowiedzi. Czyja była własność nasza krajowa za komuny? A w towarzystwie jest "teokracja". Bóg rządzi, Bóg Stwórca właścicielem, Bóg zapłać. :)
http://watchtower-forum.pl/topic/7237-k ... ent-379306
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

W sumie chodzi im o wywołanie w jakimś czasie i miejscu życia w człowieku "reakcji religijnej". Ktoś, kto nie ma "potrzeb duchowych" nie będzie dobrym klientem i członkiem Towarzystwa. Chyba, że wtedy nauczy się go samego wywoływania religijnego uniesienia w sobie. ("Błogosławieni, którzy są świadomi swoich potrzeb duchowych"). Taki marketing wiary. Oczywiście pod kątem nauk Strażnicy, bo pozostałe uniesienia duchowe są "fałszywe".
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

A "reakcja religijna" może być na przykład taka jak króla Ezechiasza... albo króla Asyrii. To już hardkor. Ale to dla zaawansowanych w Organizacji. Przedsmak Armagedonu. Świadkowie Jehowy tak naprawdę nie są wcale takimi łagodnymi barankami unikającymi wojny i wojska. Pielęgnuje się w wyobraźni oparte na historiach biblijnych bardzo krwawe widowiskowe sceny wojenne z czasów dawnego Izraela. Oczywiście nadprzyrodzony wojuje, a oni tylko to rozpamiętują ;)
Ten anioł rzeczywiście jest niezły, zabójczy :)
https://www.jw.org/pl/publikacje/filmy/ ... a-jehowie/
(od 44 minuty)

Najgorsze, że świadkowie potrafią wierzyć w to, że te historie biblijne łącznie z okrutnymi cudami przebiegały tak naprawdę. Nie jest to wyolbrzymiona fikcja literacka na usługach najwyższej warstwy ówczesnego narodu z Bliskiego Wschodu dająca mit dla ludu i nadzieję a dosłowne cuda nadprzyrodzone. Tak też postrzegają całą Biblię. I w najgłębszych warstwach psychiki pojawia się u człowieka irracjonalna reakcja religijna na rzeczywistość. Konsekwencje w życiu i relacjach z innymi są wiadome. Można to już łatwo wykorzystać do zebrania klientów w jakieś pewne struktury i towarzystwa.
W książce J. Piegza "Świadkowie Jehowy. Geneza i struktura kontestacji religijnej" jest ciekawa myśl.
Świadkowie nie są w stanie odróżnić twórczości od rzeczywistości. Nie rozpoznają siebie jako twórców. Gdyby jeszcze mieli świadomość, że są twórcami, miałoby to wartość artystyczną. W przypadku dosłownego uwierzenia, że to wszystko naprawdę tak działa - niestety dziwne podporządkowanie psychiki sekcie. Dosłowne wzięcie dowolnej fabuły książki, filmu, za nadprzyrodzoną rzeczywistość, która była, jakoś się tu dzieje albo będzie dziać - obłęd. W przypadku pism objawionych - cnota wiary.:)
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

Albo ten film: ‛Nadzieja co do tego, czego nie widzimy’. To już współczesne psychologiczne branie pod...
Od 35 minuty, jak ktoś ciekaw.
https://www.jw.org/pl/publikacje/filmy/nadzieja/film/

Jak pogodzić się z nieodwracalną stratą, z żałobą?
"Jeżeli pogodzę się ze stratą, to o kimś zapomnę, zapomnę o przeszłości...A ja nie chcę o kimś zapominać!"

Film niezły. Mam tylko wrażenie, że podobnie jak w takim pewnym filmie "Bóg nie umarł" jest tu niestety bardzo zakamuflowana ironia wobec wierzących i mających nadzieję.
Wystarczy odczytać wszystko właśnie tak, jak przedstawiają w fabule postacie sceptyczne wobec mrzonek postaci niesceptycznych. :)
Ktoś, kto nie wierzy zanim nie sprawdzi, musi tak zrobić. I wtedy wszystko leci jak po nitce do kłębka. Wierzący się oburzą, a przecież naprawdę nikt nie da im tego co sobie wymarzyli. Ale to nic nie pomoże - nadzieja już się jarzy, choć jak wiadomo nadzieja to .... I tonący brzytwy się chwyta. Pojawia się reakcja psychologiczna i człowiek całym sobą chce, żeby to była prawda. I mamy klienta niewzruszonego, bo to siedzi w nim w środku najintymniej i nie do ruszenia przez kogokolwiek. On sam. Modlitwa - sprzężenie zwrotne z własną duszą. Z własną jaźnią, pamięcią i psychiką. Możemy nawet teraz z ironią podważać jego wiarę racjonalizmem, ale on już jest na to uodporniony.
Nie musi to być od razu czyjaś wyrachowana złośliwość i kpina. Rzeczywistość jest naprawdę ograniczona!
A może to po prostu jakieś ogólne prawidła rzeczywistości, że nie da się w niej przekonująco utworzyć systemu lepszego świata, choćby w wierze i wyobraźni. Wszystko trąci taką dziwną chwiejnością i niepewnością, jest jak umowny domek z kart i nie da się tego oprzeć na rzeczywistości na tyle ufnie, żeby coś pomogło. Nieskuteczne pocieszanie się. Im bardziej pociesza, tym bardziej człowiek widzi, że to za mało, zbyt marne i oczywiście, bez wątpienia nieprawdopodobne.

I wtedy pojawia się samoistnie w kimś reakcja religijna - Stwórca, cuda, zmartwychwstania itd.
Nadzieja co do tego czego nie widzimy - czyli okres przejściowy pomiędzy chęcią a realizacją. To owe "duchowe dobro" jego całej rodziny, cenniejsze dla niego niż całe szczęście świata. Tajemnica powrotu do wiary i zboru.

Są ludzie, którym do szczęścia nie jest potrzebny taki stan. Stan oczekiwania, napięcia, podniecenia, wiary, że wybuchnie. Coś się zrealizuje, to się zrealizuje. A jak nie to nie. Wtedy będzie rzeczywistość. Będą fakty.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

Oczywiście to tylko takie moje amatorskie rozważania.

Najgorzej jest jak ktoś pod wpływem choroby na przykład przekaże całe oszczędności swojego życia Towarzystwu Strażnica.
Albo już bez choroby zapisze w testamencie cały swój majątek zamiast dzieciom. Dlaczego? Bo dzieci i wnuki stały się "odstępcami" albo ich kiedyś wykluczono ze zboru. Nie wiem czy to choroba czy jakieś bardziej ogólne "zaburzenie" społeczne wywołane tą religią.

A najlepiej poczytać samych oryginalnych świadków Jehowy albo byłych. Dużo jest w nich żalu i pretensji i stąd złośliwości i wyolbrzymiania, ale te zasady Strażnicy niestety są prawdziwe i mają takie skutki.
Kiedyś w rozmowie ze ŚJ poruszyłem temat wykluczeń i owego zupełnego wyrzucenia z serc i umysłów ludzi, którzy już nie chcą być ŚJ. Młoda dziewczyna dotychczas przyjemnie rozmawiająca, nagle nastroszyła się, rozzłościła i zawołała "Pan dobrze wie jakie są zasady, niech Pan nie udaje!"
Nie wiem, czy rozzłościła się na mnie za prowokowanie, czy rozraniłem jej jakąś osobistą sytuację. Być może musiała sama kogoś dotychczas bliskiego tak potraktować. Albo przestraszyła się o siebie i swój los po odwróceniu się od niej wszystkich przyjaciół i rodziny. Być może nie zgadzała się z tą polityką ostracyzmu ale dała się ochrzcić w wieku 13 lat, kiedy nie była w stanie ogarnąć na poważnie wszystkich tego konsekwencji i wyobrazić sobie nawet takie groźne sytuacje w przyszłości. I teraz po prostu z lęku przed tym musi trwać i unikać sytuacji, które skutkują taką karą. Tyle, że to nie zależy wyłącznie od niej. To jest zbiorowa odpowiedzialność. Ktoś inny bliski się wyłamie i cała grupa bliskich sobie osób cierpi, choć na różne sposoby.
Potem druga jej koleżanka ze stojaka wyjaśniła mi spokojnie, że to ma być taki zimny prysznic na osobę nieposłuszną. Zobaczy co straci i opamięta się i wróci jak pies z podkulonym ogonem. Ale ten mechanizm tworzą jej najbliższe osoby przecież!
A co jak więcej osób ma wątpliwości? Zasugerowałem jej, że jak cała rodzina albo grupka przyjaciół wylatuje, to chyba nie ma takiego wielkiego dramatu dla nikogo. Nadal są razem. :)


Był sobie taki jeden, którego matka przekazała kilkadziesiąt tysięcy, oszczędności całego życia na Towarzystwo Strażnica. Potem żałowała. Wpadła w ubóstwo. Ale do sądu nie pójdzie. Nie dali jej żadnego pokwitowania. Anonimowo do skrzynki na dobrowolne datki i przepadło. Syn uważa ją za kobietę chorą na głowę.
http://watchtower-forum.pl/topic/7243-p ... ent-379333
http://watchtower-forum.pl/topic/7175-r ... ia/?page=4

I inne takie dramaty.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

Tysiula2911 pisze:na poczatku mialam poczucie ze nie jestem wystarczajaco dobra zeby zostac swiadkiem co doprowadzalo mnie do przygnebienia i smutku
A ja nie jestem wystarczająco dobry, żeby zostać ukochanym Miss World 2016 :)
To jest ta manipulacja, którą stosują również w innych religiach. W zakonach, na lekcjach religii przy okazji porównywania idealnej miłości Chrystusa do nas i naszej marnej odpowiedzi itp.
I ludzie zrobią wszystko, żeby tylko wspiąć się do tego metafizycznego ideału siebie i kogoś tam. Potrafią się zniszczyć tym.
Nie mówię, że to jest do końca takie złe, ale z rozsądkiem. Jeżeli Ideał chce naszego dobra, to wyposaży nas w możliwość doprowadzenia siebie do takiego doskonałego akceptowalnego stanu. Nic na dziko. Jeżeli go nie ma, to wystarczy, że staramy się. A Jemu współczujemy, że istnieje tylko potencjalnie i nie może nikomu ani sobie pomóc. Ani sądzić nikogo. Liczą się intencje a ograniczenia niezależnie od nas są na tym świecie zrozumiałe.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

cezary123 pisze: Był sobie taki jeden, którego matka przekazała kilkadziesiąt tysięcy, oszczędności całego życia na Towarzystwo Strażnica. Potem żałowała. Wpadła w ubóstwo. Ale do sądu nie pójdzie. Nie dali jej żadnego pokwitowania. Anonimowo do skrzynki na dobrowolne datki i przepadło. Syn uważa ją za kobietę chorą na głowę.
Nawet nie skorzystała z możliwości tzw. darowizny uwarunkowanej. Towarzystwo Strażnica dysponuje majątkiem wyznawcy, ale jak zajdzie potrzeba, ważne zdarzenie losowe, albo ktoś zmieni zdanie, to można odzyskać pieniądze. Oczywiście pewnie jest jakaś przeprawa sądowa z umową.
http://forumprawne.org/prawo-cywilne/22 ... owane.html
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: CzyŚwiatkowie Jehowy mają wpływ na chorobę

Post autor: cezary123 »

cezary123 pisze:Potem druga jej koleżanka ze stojaka wyjaśniła mi spokojnie, że to ma być taki zimny prysznic na osobę nieposłuszną. Zobaczy co straci i opamięta się i wróci jak pies z podkulonym ogonem. Ale ten mechanizm tworzą jej najbliższe osoby przecież!
A co jak więcej osób ma wątpliwości? Zasugerowałem jej, że jak cała rodzina albo grupka przyjaciół wylatuje, to chyba nie ma takiego wielkiego dramatu dla nikogo. Nadal są razem.
I pewnie na te moje słowa zaśmiała się w duchu. Co taki "światus" może wiedzieć. Z pewnością o wiele trudniej jest Świadkowi Jehowy ot tak przekonać całą swoją rodzinę, grupę bliskich ze zboru, żeby porzucili Prawdę i życie wieczne i przeszłość, dorobek materialny, mentalny i ludzki, lojalny zbór, słowem - wyciągnąć z sekty ze sobą każdego człowieka, którego się chce niż przekonać jakąś całą rodzinę ludzi ze świata, katolików, ateistów, żeby przyłączyli się nagle łącznie do Świadków Jehowy. Każdy człowiek to cały obcy świat i nie da się nim sterować, zwłaszcza jak już sam się steruje Jehową.
Nawet jak jakiś ŚJ ma w rodzinie i świadków i nie-świadków, to większe prawdopodobieństwo jest że ktoś dołączy do niego w sekcie, niż że ktoś opuści z nim sektę. Tkwią tam jak zamrożeni w sieci powiązań wzajemnych. Nikomu nie opłaca się rozrywać tej sieci i narażać siebie i pozostałych na jedno wielkie cierpienie. (Jak to na kongresie dosłownie pokazano. Był filmik, który mnie rozśmieszył, ale świadkowie wyli z bólu. Filmik pokazujący scenę, w której na sali świadek pyta świadków o kogoś dobrze im znanego, ale teraz nieobecnego. W odpowiedzi ujrzał bardzo zasmucone twarze. Napięcie rośnie, pada pytanie co się stało. Zachorował, coś strasznego się stało? Milczenie. Zaczynamy podejrzewać najgorsze. Zginął? Umarł?! Nie.
Po chwili człowiek ledwo z siebie wydusza: Odstąpił od Prawdy!
Szok, płacz, padają sobie w ramiona, przytulają na pociechę, kamera pokazuje puste krzesło w sali...
Nielojalnych synów Arona uśmiercił Jehowa i zakazał ich nawet opłakiwać własnemu ojcu i matce. Tłum świadków w tym momencie pewnie uświadomił sobie jak Towarzystwo z nich zakpiło. Oczywiście żaden mityczny piorun nie trzaśnie nielojalnego synka. Już nie chodzi o jakieś bzdury, że utraci życie wieczne i zginie wkrótce w Armagedonie. To jest bardziej perfidne i zorganizowane, tak jakby automatycznie, pozajednostkowo. Piorun nieoczekiwanie trzaśnie w serca obu stron).
ODPOWIEDZ

Wróć do „przeżycia religijne”