który lek, powoduje otwartość na ludzi

[devil89]

Jak w temacie, mam problem aby się otworzyć na ludzi, czasami mam wrażenie ze leki tak działają na mnie i dlatego tak się dzieje. dawno temu brałem lerivon wydaje mi się że troszkę pomógł , niechce już bezczynnie siedzieć w domu ; ((((

[Catastrophique]

Lek?
Odpowiednia motywacja, odwaga, siła woli, odporność psychiczna (inni ludzie nie zawsze są milutcy) i miłość do drugiego człowieka.
Tak w wielkim skrócie.

[Matt]

Może ketrel !? .. podobno dobry jest na fobie społeczną moi o tym pisała w którymś z wątków.

[leonidas]

Na fobie społeczną to według mnie są wszystkie neuroleptyki. Bo u nas fobia społeczna najczęściej jest wywołana objawami psychotycznymi, choć są wyjątki.

[Catastrophique]

Jeśli liczycie, że za pomocą samych leków wyleczycie nieśmiałość, fobię społeczną itp, to szczerze, życzę powodzenia, bo bardzo Wam się przyda .

[leonidas]

ja nie byłem kiedyś nie śmiały. Chodziłem na terapie grupowe, indywidualne i na oddział dzienny i nic nie pomogło a ni trochę, jedynie leki to jakoś korygują na dobrą stronę.

[Catastrophique]

Moim zdaniem, leki co najwyżej mogą zaktywizować, "zachęcić" do wyjścia do ludzi.
Nie dodadzą jednak odwagi, pewności siebie ani siły woli.
Nad tym trzeba samemu pracować.

[Pamal]

Teraz ludzie są jakoś mało przystępni.
Zwłaszcza z młodymi dziewczętami nie umiem znaleźć wspólnego języka.
Do jednej się odezwałam, skrzywiła się z pogarda graniczącą z nienawiścią, a ja tylko powiedziałam, że mogli w klo zrobić wieszaki
Inny bliźni (którego mam kochać jak siebie samą) znowu rozwalił się na pałąku w metrze (nie wyglądał na zmęczonego fizycznie) i nikt nie mógł się chwycić.
Podejrzewam, że w innych miastach mieszkają normalni, sympatyczni ludzie.
To już nie moje miasto.
Moja była Warszawa lat 90tych.

[leonidas]

Moim zdaniem, leki co najwyżej mogą zaktywizować, "zachęcić" do wyjścia do ludzi.
Nie dodadzą jednak odwagi, pewności siebie ani siły woli.
Nad tym trzeba samemu pracować.

Otóż to, zachęcą do wyjścia do ludzi, więcej nie potrzebuję, bo jeśli mnie zachęcą do wyjścia do ludzi, to przestanę się ich obawiać, a z resztą już sobie samemu poradzę i nie będę musiał nad tym jakoś długo pracować

[Catastrophique]

jeśli mnie zachęcą do wyjścia do ludzi, to przestanę się ich obawiać

To niestety nie działa w taki sposób. Tak prosto. Tutaj nie wystarczą same chęci.
Żeby przestać się ich obawiać, trzeba wykonać ogrom pracy.
Przede wszystkim, pokonać strach. Walczyć z nim.
Codziennie. Na różne sposoby. W przeróżnych sytuacjach.
Zaufać od nowa, co też jest bardzo trudne.
Ja też nie zawsze byłem nieśmiały.

a z resztą już sobie samemu poradzę i nie będę musiał nad tym jakoś długo
pracować

Samemu, będzie Ci znacznie trudniej.
Co do czasu, im mniej tym lepiej, tego Ci życzę .

[leonidas]

Choruję od prawie 6 lat chodzę ciągle na terapie indywidualną i staramy się pewne rzeczy we mnie zmienić, niestety nie wychodzi to i nie wiem jakimi siłami i jakim sposobem nie zmienię swoich zachowań i podejść, ponieważ cały czas się czuję zagrożony, a wtedy budzi się we instynkt przetrwania i są to zachowanie i myśli nie zależne ode mnie.
Sam psycholog mi powiedział, że mam lęki ponieważ mam objawy psychotyczne i mówi mi że one miną kiedy mi psychoza minie, a wiesz mi że mój psycholog już mnie poznał przez półtora roku i sam szukał we mnie jakiś lęków na tle nerwicowym czy coś w tym stylu, teraz gdy mówię o lękach sama zaczyna gadkę że są to objawy schizofrenii niczego nie szuka innego.

[Catastrophique]

Choruję od prawie 6 lat chodzę ciągle na terapie indywidualną i staramy się pewne rzeczy we mnie zmienić, niestety nie wychodzi to i nie wiem jakimi siłami i jakim sposobem nie zmienię swoich zachowań i podejść, ponieważ cały czas się czuję zagrożony, a wtedy budzi się we instynkt przetrwania i są to zachowanie i myśli nie zależne ode mnie.

Ja od 8.
Nie chodzę na żadne terapie.
Najlepszy sposób na pozbycie się zagrożenia, to zmierzenie się z nim.
Tylko zwykle nie wystarczy to zrobić raz. Jak pisałem wyżej.
Nie wiem co prawda na czym polega ten instynkt przetrwania, jak to się objawia u Ciebie, jak się zachowujesz, ale może gdybyś kilka razy zrobił to co wywołuje u Ciebie zagrożenie, i zobaczył, że nie ma się czego bać, minęłoby to po jakimś czasie?
Teoretyzuję może nieco, ale u mnie i u wielu innych osób to działa.

Sam psycholog mi powiedział, że mam lęki ponieważ mam objawy psychotyczne i mówi mi że one miną kiedy mi psychoza minie, a wiesz mi że mój psycholog już mnie poznał przez półtora roku i sam szukał we mnie jakiś lęków na tle nerwicowym czy coś w tym stylu, teraz gdy mówię o lękach sama zaczyna gadkę że są to objawy schizofrenii niczego nie szuka innego.

Nie będę kwestionował działań psychologa.
Tylko tak swoją drogą, jeśli przez półtora roku nie potrafił Ci pomóc...

[marecki292]

ja biore solian wczesniej rispolept. po psychozie siedzialem w domu nie odzywałem sie do przyjaciol az do czasu kiedy doszedlem do wniosku ze tak zyc sie nie da i na sile chodzilem po sklepach spotykalem sie z przyjaciolmi pomagal alko ale nie zawsze. Zaczelem zapisywac sie na psychoterapieie i brac w niej czynny udzial i to pomoglo co z tego ze pojdziesz na psychoterapie grupowa ale nie bedziesz sie odzywal trzeba pracowac nad soba zwalczać strach przed kontaktami. Na psychoterapi jest najlatwiej bo kazdy tam jest chory i to pomaga.

[AniaNieIstnieje]

Mi pomogło Trittico CR to taki lek antydepresyjny. Ma też działanie nasenne i przeciwlękowe, ale nie wszyscy to odczuwają..