Nie było właściwie potrzeby, żeby Grubasowi podkładać takie pytanie, jak: „Jeśli Bóg potrafi wszystko, czy może stworzyć rów tak szeroki, żeby go nie mógł przeskoczyć?”. Mieliśmy pod dostatkiem prawdziwych pytań, z którymi nie mógł sobie poradzić, a nasz przyjaciel Kevin zawsze zaczynał atak w ten sam sposób: „Co z moim kotem?” — zapytywał. Kilka lat temu Kevin wyprowadzał wieczorem swojego kota. Głupi Kevin nie wziął go na smycz i kot wyskoczył na jezdnię prosto pod koła przejeżdżającego samochodu. Kiedy Kevin go podniósł, kot jeszcze żył, wydychając krwawą pianę i patrząc na niego z przerażeniem. Kevin lubił mówić: „W dniu Sądu Ostatecznego, kiedy mnie przyprowadzą przed wielkiego sędziego, powiem: Chwileczkę! i wyciągnę spod marynarki trupa mojego kota. Jak ja mam to rozumieć? — spytam”. Do tego czasu, mówił Kevin, kot będzie już sztywny jak patelnia. Będzie go trzymał za ogon jak za rączkę i będzie czekać na zadowalające
wyjaśnienie.
— Żadne wyjaśnienie cię nie zadowoli — powiedział Grubas.
— Żadne twoje wyjaśnienie — szydził Kevin. — No dobrze, Bóg uratował życie twojemu synowi, dlaczego więc nie sprawił, żeby mój kot wbiegł na jezdnię w pięć sekund później? Trzy sekundy później? Czy to byłby taki wielki kłopot? Oczywiście, kot może się nie liczyć.
— Wiesz co, Kevin — wytknąłem mu kiedyś — mogłeś wyprowadzić kota na smyczy.
— Nie — powiedział Grubas. — On ma sporo racji. Mnie to też nurtuje. Dla niego kot jest symbolem wszystkiego we wszechświecie, czego nie rozumie.
— Ja wszystko rozumiem — powiedział Kevin gorzko. — Myślę tylko, że wszystko jest spieprzone. Bóg albo jest bezsilny, albo głupi, albo mu gówno zależy. Albo wszystko naraz. Jest zły, tępy i słaby. Myślę, że zapoczątkuję swoją własną egzegezę.
— Ale z tobą Bóg nie rozmawia — zauważyłem.
— Wiesz, kto rozmawia z Koniolubem? — spytał Kevin. — Kto naprawdę rozmawia z nim w środku nocy? Istoty z planety Głupota. Koniu, jak się nazywa mądrość boża? Święta co?
— Hagia Sophia — powiedział Grubas ostrożnie.
— A jak powiedzieć Święta Głupota? Hagia Głupota.
— Hagia Moron — powiedział Grubas. Jego obroną była zawsze kapitulacja. — Moron to greckie słowo, tak jak hagia. Trafiłem na nie w słowniku szukając słowa oksymoron.
…
—Jedyny człowiek, który potrafi żartować na temat Zbawiciela — powiedział David. — Jestem zdziwiony, że nie spytałeś jej o swojego przejechanego kota. Kevin przystanął, na jego twarzy pojawił się wyraz autentycznego zdziwienia i gniewu. Wyraźnie zapomniał o tej sprawie i przegapił swoją szansę.
—Wracam — powiedział.
Razem z Davidem wzięliśmy go pod pachy.
— Ja nie żartuję! — powiedział ze złością.
— O co ci chodzi? — spytałem.
— Chcę z nią jeszcze trochę porozmawiać. Nie ruszę się stąd, do cholery, puśćcie mnie, ja wracam!
— Posłuchaj — powiedziałem — ona kazała nam odejść.
— I będzie się z nami porozumiewać — powiedział David.
— Będziemy słyszeć to, co nazwałem wewnętrznym mechanicznym głosem — powiedziałem.
— Tak, i będą fontanny z lemoniadą i cukierki na drzewach — powiedział Kevin ze złością. — Wracam.
Z domu wyszli Erie i Linda Lamptonowie i ruszyli w naszą stronę.
—Nadszedł czas konfrontacji — powiedziałem.
— Cholera — zaklął Kevin w desperacji. — A ja i tak wracam. — Uwolnił się od nas i pośpieszył w kierunku, z którego przyszliśmy.
— Jak się udało? — spytała Linda Lampton, kiedy oboje z mężem podeszli do mnie i Davida.
— Świetnie — powiedziałem.
— O czym rozmawialiście? — spytał Erie.
— O wspólnocie — odpowiedziałem.
— Bardzo dobrze — pochwaliła Linda. — Dlaczego Kevin wraca? Co on chce powiedzieć Sophii?
— Chodzi o jego przejechanego kota — wyjaśnił David.
— Zawołajcie go do nas — powiedział Erie.
— Dlaczego?
— Omówimy wasz udział we wspólnocie — powiedział Erie. — Naszym zdaniem Towarzystwo Rhipidon powinno być częścią szerszej wspólnoty. To propozycja Miniego, o której należy porozmawiać. Uważamy, że zasługujecie na przyjęcie.
— Pójdę po Kevina — zaoferował się David.
— Musimy wracać do Santa Ana — powiedziałem do Erica.
— Mamy dość czasu na przedyskutowanie waszego uczestnictwa we wspólnocie — rzekła Linda. — Samolot macie dopiero o ósmej, prawda? Zdążycie zjeść z nami kolację.
— To VALIS was tutaj wezwał — powiedział Erie Lampton — i VALIS zdecyduje, kiedy możecie odjechać.
— VALIS uważa, że jesteśmy gotowi — powiedziałem.
— Pójdę po Kevina — powtórzył David.
— Ja po niego pójdę — powiedział Erie i minąwszy nas skierował się w stronę Kevina i dziewczynki.
Linda założyła ręce na piersi.
— Nie możecie jeszcze wracać do siebie — powiedziała. — Mini chce z wami omówić kilka spraw. Pamiętajcie, że zostało mu niewiele czasu. Szybko opada z sił. Czy Kevin naprawdę pyta Sophię o swojego zdechłego kota? Cóż jest takiego w zdechłym kocie?
— Dla Kevina ten kot jest bardzo ważny — odparłem.
— To prawda — potwierdził David. — Dla Kevina śmierć tego kota reprezentuje całe zło wszechświata. Uważa, że Sophia potrafi mu to wytłumaczyć, to znaczy całe zło wszechświata, niezasłużone cierpienie i stratę.
— Myślę, że wcale nie rozmawia z nią o jakimś zdechłym kocie — powiedziała Linda.
— Ależ na pewno tak.
— Nie zna pani Kevina — rzekł David. — Może rozmawia o innych rzeczach, bo to jego jedyna szansa porozmawiania ze Zbawicielem, ale na pewno jego przejechany kot jest jednym z najważniejszych tematów tej rozmowy.
…
— A czy miałeś okazję spytać Sophię o swojego przejechanego kota? — Chciałem, żeby to zabrzmiało sarkastycznie, ale Kevin, ku mojemu zdziwieniu, odwrócił głowę i powiedział z całą powagą:
— Tak.
— I co ci powiedziała?
Kevin zrobił głęboki wdech i zacisnął dłonie na kierownicy.
—Powiedziała, że mój kot... — umilkł i po chwili dodał podniesionym głosem: — Ze mój kot był głupi.
Nie mogłem powstrzymać śmiechu. David też. Nikt wcześniej nie pomyślał, żeby to Kevinowi powiedzieć. Kot zobaczył samochód i to on wpadł pod samochód, a nie samochód na niego. Pognał prosto pod prawe przednie koło, jak kula bilardowa.
— Powiedziała — ciągnął Kevin — że wszechświatem rządzą ściśle określone reguły i że ten rodzaj kotów, które rzucają się głową naprzód pod pędzące samochody, musi wyginąć.
— Cóż — powiedziałem — z pragmatycznego punktu widzenia ona ma rację.
Interesujące było porównanie wyjaśnienia Sophii z wyjaśnieniem nieboszczki Sherri. Sherri pobożnie poinformowała Kevina, że Bóg tak bardzo kochał jego kota, naprawdę, że postanowił zabrać go do siebie. To nie jest wyjaśnienie dla dwudziestodziewięcioletniego mężczyzny, to jest może dobre dla dzieci. Dla małych dzieci. I nawet małe dzieci zazwyczaj orientują się, że wciska im się kit.
— Wtedy ja jej powiedziałem — ciągnął Kevin — to dlaczego Bóg nie zrobił mojego kota mądrzejszym?
— Czy ta rozmowa naprawdę się odbyła? — spytałem.
— Bardzo możliwe — powiedział David z rezygnacją.
— Mój kot był głupi — mówił Kevin — bo Bóg go stworzył głupim. Była to więc wina Pana Boga, a nie mojego kota.
— Naprawdę jej to powiedziałeś? — spytałem.
—Naprawdę. Poczułem gniew.
—Ty cyniczny dupku. Spotykasz Zbawiciela i nie masz o czym z nim rozmawiać, tylko o swoim cholernym kocie?
Cieszę się, że twój kot zdechł. Wszyscy się cieszą, że ten twój kot zdechł, więc lepiej się zamknij. — Trząsłem się ze złości.
—Spokojnie — mruknął David. — Wszyscy dużo przeżyliśmy. Kevin zwrócił się do mnie.
— Ona nie jest Zbawicielem. Wszyscy jesteśmy wariatami, nie tylko ty, Phil. Oni są wariatami tam, my jesteśmy wariatami tutaj.
— W takim razie jak dwuletnie dziecko mogło mówić takie...
Metafizyczna zagadka śmierci kota
Moderator: moderatorzy
Metafizyczna zagadka śmierci kota
Z Valis, P.K. Dicka:
http://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Powiedzmy przeciwnikowi otwarcie, że nie podzielamy jego idei, ponieważ je rozumiemy, i że on nie podziela naszych, ponieważ ich nie rozumie.
Re: Metafizyczna zagadka śmierci kota
Była też bajeczka "Koniec świata o ósmej (Bajka amerykańska)" S. Lema, w której też kot grał niepoślednią rolę.
Dobrze, ludzie ludźmi, ale co ma Pan do kota?
Dobrze, ludzie ludźmi, ale co ma Pan do kota?

Re: Metafizyczna zagadka śmierci kota
.
Ostatnio zmieniony czw lip 24, 2014 5:47 am przez ocean, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Metafizyczna zagadka śmierci kota
"Wszechświatem rządzą ściśle określone reguły i ten rodzaj...."
Oczywiście niewinnie.
Nikt się nie spodziewał, że nic nie będzie, tylko przypadkowe przeszkody.
Oczywiście niewinnie.
Nikt się nie spodziewał, że nic nie będzie, tylko przypadkowe przeszkody.
Re: Metafizyczna zagadka śmierci kota
A "Valis" P.K. Dick napisał po ostrym braniu i serii metafizycznych ekstaz i snów narkotycznych.
Potem biedaczek wpadł w paranoję i już nie mógł się wyleczyć i wrócić do zdrowia i pełnej sprawności.
Potem biedaczek wpadł w paranoję i już nie mógł się wyleczyć i wrócić do zdrowia i pełnej sprawności.