Wiersze i inne formy literackie już publikowane

forumowiczów dzieła własne

Moderator: moderatorzy

Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

taka sobie historyjka

przechodził pod robionym dachem
spadła za nim dachówka
usiadł na ławce zjeść loda
ale nim to zrobił zarażona gałka
spadła mu na but i się schylił
wtedy w miejscu jego głowy
przeleciała kula rykoszetu
napadu na bank z którego
przeniósł kasę ze względu
na niski procent i znajomość
nowa pani dyrektor jego żona
nie poznała swego przyszłego
kochanka tego ranka
bo kula dla jej męża go ugodziła
wycierając but pomyślał o podróży
zabrał żonę na długie wczasy
gdzie się tak zbliżyli że postranowili
zmienić dom i mieć dzieci
ci sami robili im dach z którego spadła
dachówka tuż za nim
zbudowali dom ale chcieli ich obrobić
ci sami co okradli konkurencyjny bank
jednak jak oglądali plan domu
ptak narobił nim zobaczyli czułe miejsce
wpadli bo się właczył alarm
teraz koles karmi ptaki i nanczy dzieci
zona mowi do niego ty leniu czule
ale wie ze z nim ja nic zlego nie spotka
no poza jednym oboje kiedys umra
the end
ps dekarze się zatruli lodami
ale to juz inna historia
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

erekcjato wzajemności

Na półpustyni na której rosną
te wymyślne kaktusy
czyli w naszym domu.
-Usiądź mamo proszę
wygodnie się rozgość.
Tylko proszę nie zachwalaj
tak bardzo naszego gustu.
Mąż pozwolił mi wybrać ten mebel dla Ciebie,
więc nie rzucaj kąsliwych uwag ze względu na mnie
ani uprzejmych ze względu na męża.
Ten mebel jest dla Ciebie abyś pamiętała
co czułam gdy słuchałam Ciebie.
Nie myśl tak czarno,
to tylko na początku sprawia takie wrażenie,
pomyśl jak każdy mebel w końcu się dostosuje
do Twoich kształtów i potrzeb.
Potem każda myśl która na nim powstanie
będzie lżejsza o kilka kropli krwi.
Nie dziękuj za wygodę, w końcu mam taki sam mebel jak ty
tylko że zwie się fotelem synowej.
Tylko nie waż się zmieniać na ostrzejsze












okulary męża.
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

erekcjato smakowe

świeży zielony pachnący
z ciebie mówili będą pieniądze
daleko zajdziesz każdy cię pragnie
bo smaki życia znajduje na dnie
i gdy cię braknie z głodu umiera
a gdy cię ma do gwiazd dociera
łączysz i dzielisz sumujesz i gubisz
nie tworzysz nic nikogo nie lubisz
drogi twe z brudnych do czystych
z czystych do brudnej ręki
dajesz radość niekiedy męki
wspominanie ciebie trwa latami
gdy radości przysporzysz czasami
więc chociaż imię twoje jedno z wielu
nie opuszczaj mnie przyjacielu









studolarówko
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

erekcjato spragnionego

W czerwonym kapeluszu i sukience
Trafiłaś wreszcie w moje ręce
Ugaś więć teraz moje pragnienie
Zanim na następną Cię zmienię
Dlatego nigdy się z tobą nie rozstaję
Bo co możesz to mi chętnie dajesz
Szczególnie gdym spragniony nie obojętna
Jak już otwarta tak już chętna
Ukoiwszy zmysły nie pytasz jak było
Choć powiem szczerze na zimno i miło
Więc miło było żegnaj maleńka
I nigdy mi nie pękaj












butelko z coca-coli
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

czarodziej

samotnie wędrował i poznawał
wojował z lodowatym wiatrem
gorącym deszczem i głodem
szukał słów starożytnych
myśli z porannej rosy
gdyby wiedział nim znajdzie

formuły matematyczne
prawa fizyczne i chemiczne
smak i woń eliksirów i mikstur
i nagle ona daleko jak gwiazda
i piekna jak raj sprzed czasów
chciał szukać lecz smutny zamarł

na kamieniu sprzed tysięcy lat
anielica z mieczem w dłoni
polały się łzy zgasło światło
czuł że będzie szukał
ale nie tu nie teraz kiedyś
tylko ją tam w błękicie

teraz wybiera trudne drogi
teraz podejmuje ryzykowne walki
teraz zdobywa nieprzebrane bogactwa
teraz czyta ze słów starożytnych
o drogach do czeluści i gwiazd
i maluje jej twarz na szczytach skał

gdy zasypia jej usta tulą go do snu
gdy się budzi jej dłoń pokazuje drogę
nie widzi piękniejszych i słodszych
cały świat do jej stóp i rąk
ona wróci tu czy tylko on śni
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

List do przyjaciela 1


Powracają ptaki swoim zwyczajem
By zrobić to z jajem
Odchodzą ciepłe dni
I ich nima bo zima

Ale czy powrót przyjaciela
Straconego przez zdradę nie onieśmiela
Czy minął czas kary
I nastał czas wiary

Może nie nastaną dni zaufania
Nie nastaną chwile oddania
Ale wzajemny szacunek powraca
Łączy nas wiedza i praca

A teraz słuchając twych rad
Staję w pozycji nad
Nie czując odrzucenia
Koję wyrzuty sumienia

Wybaczyłeś nie zapomniałeś
Drzwi duszy otwarłeś
Teraz koi mnie twój spokój
Między nami pokój

Szalone czyny słowa
Porzucone dla życia od nowa
Pozostały rzeczy niespalone
W ogniu duszy, odnowione

Bez słowa kocham więcej widzę
Kiedy jest netralnie lub nienawidzę
Więc miłość oczy i umysł zaślepia
Jakby z kolorów tworzy się sepia

A teraz z samej chęci bycia
Widzę sens życia
Bo mijają dni trudne
Teraz każdy jest wyzwaniem

Nie jestem twoim kochaniem
Jak bylam przed rozstaniem
Teraz mam imię poważne
I spojrzenie na mnie uważne

A więc przyjacielu
Takich jak ty jest nie wielu
Dziś żałuję tej przyczyny rozstania
Wyrazy szacunku i uznania

Chcę zapomnieć udrękę
Wyciągam do ciebie rękę
Na pożegnanie
I niech tak zostanie
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

Powróciłeś...

Zaszeleścił cicho w zębach
Twoich listów błękitny plik
Jednak nadal to słyszę tu
Ukryte Twoje ciche pragnienia
Którym każde nowe dodane
Lub pominięte tak słowo
Nadaje tego sensu kształt
Każde "martwię się" i "myślę"
To co napisane i z tego wynika
Ta proza słów i duszy muzyka
Ciepło serdeczności wypowiedziane
Czuję, że nadal ci zależy na mnie
Mimo że do chipsów w rękach kloszarda
Porównałeś mnie wtedy, gdy bolało
Ta metafora - rakieta zaskoczenia
Potem przez ciemność czołganie się
Gdy ciało stało się koszem a dusza śmieciem
Potem wiele osób zabierało narzędzia mordu
Wyrywali z ręki, mimo że obojętne im było
Moje krwawe istnienia, pojenie się dziegciem
Gdy brakło miodu, a czysta woda miała smak bólu
Jestem teraz z łukiem tęczy w myślach
Chcę by połączyło się kolorami blask słońca
Deszcz łez i ziemia przyjazna temu
Kto życie czuje i temu co chce czuć
Każdemu kto wyjął mi z ręki narzędzie bólu
Niech koloru łuk prowadzi ku niebu życie
...
Czekam na Ciebie...
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

Ech ja ciągle nie mogę ufać


Pomiędzy betonowymi szczeblami
Plutonów egzekucyjnych
A ciemnoszarym wybarwieniem
Z tła zwykłego plakatu
Budujesz moją trumnę
Szukając jak dla koźlątka
Argumentu uchylenia rygla
Gdy mama rozsądek poszła
W konsumpcyjnym płaszczu
Szukać najlepszego lustra
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

Tylko nie zapomnij!


Za dużo ważyłam
by móc odejść gdzieś
Skaczą białe chude stworzenia i wskakują
Patrzę w przepaść mrożącą krew żyłach
Tam w dole dziwna mazista zupa Ureja
Czy w niej są stworzenia żerujące
takie choćby jak krokodyle czy węże
Zawisam na stopach
opierając się na sznurku
Wychylona nad otchłanią
Patrzę na nią i proszę o kulę z pistoletu
Strzela w głowę
czuję kulę bez bólu


Babcia która nie żyje
Babciu
Przechodzi obok spoglądając wyniośle
W czerwonym swetrze i w zielonej spódnicy
Poszła do nieba

Nie nie chce iść do piekła

Przesądzone już

Proszę na wszystko co w Tobie ludzkie
Nie pożałuj mi tej ostatniej kuli
Nie chcę tonąć w zupie z ludzkich ciał


Tylko nie zapomnij proszę
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

Dialog dusz bez słowa jakby z niemową mówiła niemowa


-Jakby ktoś pytał jestem tu.
-A co mnie to obchodzi gdzie?
-No dobrze nie ma mnie i nie było.
-Czy ja coś słyszałem i widziałem?
-Wydawałam Ci się lepsza i chciana.
-To jakaś zimna ta ściana.
-A wczoraj chciałeś dać mi księżyc.
-Kiedy zamieszkamy na Wenus.
-Wiesz to już nie ma znaczenia.
-Nie chciałaś być kopana ani otruta.
-Wabiłeś czułością, byłeś odpowiedzialny.
-Liczyłem na więcej z Twojej strony.
-Nie obiecywałam Ci niczego, a Ty?
-Wydawałaś się inna, taka świeża...
-Życie z Tobą było życiem w pustym domu.
-Kochałaś się ze mną a później nie chciałaś...
-Mówiłeś przez sen: "kocham Cię Olu".
-Wydawało Ci się, nie znam żadnej Oli.
-Nigdy nie broniłeś moich racji.
-Radziłaś sobie i tak nieźle, więc po co?
-Mogłeś pokzać, że coś dla Ciebie znaczę.
-Byłem z Tobą 12 lat cennego życia.
-Byłeś ale nie ze mną tylko obok mnie.
-To i tak nie mało, nie byłaś warta tego.
-Byłam samotna obok Ciebie i cierpiałam.
-Ja byłem samotny i cierpiałem.
-Mówiłeś kocham Cię 11 lat z rzędu.
-Nie kłamałem, to Ty odeszłaś ode mnie.
-Miałam dość zimnego domu i Twego milczenia.
-Z Tobą i tak nie dało się spokojnie rozmawiać.
-Przecież nawet nie spróbowałeś od dłuższego czasu.
-Przecież rozmawialiśmy nie raz i nie dwa.
-Tak, o grach, komputerze, piłce nożnej
-Mogłaś wybrać inne tematy, nie broniłem.
-Uciekałeś od rozmów poważnych na różny sposób.
-Ciekawe jakie sposoby masz na myśli?
-Milczałeś, wychodziłeś albo podgłaśniałeś telewizję.
-Bo nie lubię jak baba mryngoli.
-Jesteś jednak prymitywny i zamknięty.
-Całowałaś namiętnie a mówisz, że źle Ci było.
-Kochałam Cię i kocham nadal.
-To o co Ci chodzi, czemu odeszłaś?
-Nie mam sił być z Tobą i bez Ciebie też.
-Zdecyduj się czego chcesz, nie rozumiem.
-Chcę byś mnie pokochał naprawdę, albo odejść.
-Drzwi otwarte, droga wolna, nie zatrzymuję Cię.
-Szkoda mi tych 12 lat i tego, że Cię pokochałam.
-Aleś Ty głupia albo jesteś masochistką?
-Widzisz byłeś inny przed ślubem inny po.
-Byłem Tą samą osobą i nadal jestem.
-Kłamałeś więc i oszukałeś mnie.
-Nie kłamałem i nie oszukałem, ty zdradziłaś mnie.
-Czemu więc nie dałeś mi nic z siebie tylko brałeś?
-Dałem Ci swoje życie i dom, czas.
-Brakowało mi miłości i zrozumienia.
-A dla Ciebie czym jest miłość?
-Tym co Ci dałem gdy byłaś ze mną.
-Więc wylicz to co mi dałeś, posłucham.
-Nie widzę sensu o tym mówić teraz.
-Teraz tzn kiedy, po rozstaniu, przed rozwodem?
-Powiedz mi czego oczekiwałaś ode mnie?
-Głupia byłam, bo wierzyłam, że mnie kochasz.
-Kochałem cię i nie było mi łatwo.
-Dlatego, że pozwalałeś mieszać się matce.
<milczenie>
-Ona była powodem kłótni i cichych dni.
<milczenie>
-Niszczyła mnie psychicznie i mam dość.
-Miałaś wybór, gdzie mamy zamieszkać...
<milczenie>
-Ona Cię kochała i troszczyła się o Ciebie.
<milczenie>
-Zresztą co ona zrobiła źle, że jej nie lubiłaś?
-Powiedz ile można znieść zła i agresji?
-Napewno wiele można znieść, jak się chce.
-Nie widziałeś wszystkich jej akcji.
-To nie jest usprawiedliwienie dla zdrady.
-Zdrady? Ja odeszłam od Ciebie rok wcześniej.
-Ale byłaś moją żoną i mieszkałaś ze mną.
-Bo bałam się odejsć i bałam się konsekwencji.
-A po roku nie bałaś się już tego?
-Po roku byłam pewna, że zmarnowałam sobie życie.
-Nie obwiniaj mnie, wiedziałaś co robisz.
-Będąc z Tobą ciągle miałam depresję.
-Twoja choroba zaczęłą się wcześniej i bez mojej winy.
-Jednak przy Tobie się pogłębiła i doszła schizofrenia.
-Leczyłaś się, nie robiłem nic złego, byłem cierpliwy.
-Cierpliwy wobec choroby ale nieczuły wobec mnie.
-Kobieto jestem normalny, przeciętnym facetem.
-Dlatego Cię kocham nadal a to już boli.
-Chcesz wrócić do mnie, już tego nie chcę.
-Wiem ja też nie chcę tego, chcę się uwolnić.
-Masz chyba obsesję na swoim punkcie.
-Mam prośbę do Ciebie, spełnisz ostatnią prośbę moją?
-A muszę? Zresztą muszę wiedzieć co?
-Zabij mnie fizycznie szybko i bezboleśnie.
-Musisz się dalej leczyć, jesteś chora.
-Jestem nieszczęśliwa, słaba, samotna.
-Nie zrobię tego, znajdź sobie cel życia.
-Za stara jestem by zaczynać i nie widzę celu.
-Jedź do szpitala wyciągną Cię z tego.
-A gruszki rosną na sośnie a Ty w to wierzysz?
-Bywało, że czułaś się dobrze, byłaś normalna.
-Normalna? Raczej zahamowana lekami.
-Nie bierzesz już leków i bardziej cierpisz.
-Cierpię, bo nie rozumiem, dlaczego mnie nie kochałeś?
-Więc dobrze powiem, bo mnie okłamałaś.
-Okłamałam, na jaki temat, kiedy?
-Zataiłaś chorobę a potem się zmieniłaś.
-Ty też się zmieniłeś, byłeś często okrutny.
-Okrutny? Czy ty aby nie przesadzasz?
-Zgwałciłeś mnie, zdradziłeś, opuściłeś...
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

Lotem z pamiętnika w codzienności

Choreografia codzienności
Jak Isadora na plaży
Pląsam pomiędzy falą zachwytów
A piaskiem codziennych spraw

Unoszę ręce do matki słońca
By z jej dzieł czerpać siłę
A gdy ojciec księżyc duma
Namiętnie zapraszam kochanka do tanga
Nad ranem wyczerpana zasypiam

Pomiędzy chwilami uniesień
Odgrywam myślową pantonimę smutku
Moje stopy i ręce mają ślady upadku

Ale muzyka nadziei i miłości
Podrywa wiarę do baletu ze snu
Muszę codziennie jak Isadora
Wolną i w zapamiętaniu tańca
Oddać braną z życia energię
Słonecznego ciepła i księżycowej zadumy
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

Niewolnictwo XXI wieku

Oczy niespokojne lub zalęknione
Dusze szukające drzwi wyjścia
Ciała bite zamknięte znieważone
Współczesne transporty do Oświęcimia
Z takiego domu gdzie długi były
Szantażem kłamstwem obietnicą
Wyrywani wolni do niewolnictwa
Porywani w nieznany los

Wysiadaj już czas
Nie nazywasz się już
Nie masz już znaku zodiaku
Nie masz już misji

Jak zwierzę mnie traktują mamo
Wprowadzają do pokoju 21 razy
Nie mogę zobaczyć własnej duszy
Nie wiem czemu ser jest taki fioletowy

Za dużo na nich wydajemy
Te mniej wydajne zagoń albo zabij
Jak szefie chcesz ale może sprzedać
Zobaczymy daj na razie im mniej paszy

Mamo już chyba nigdy nie wrócę
Nie usłyszysz ja Ci życzę
Wesołych Świąt i zdrowia
Jeśli żyjesz kup mi zabawkę

My niewolnicy XXI wieku
Bezsilni mamy duszę w piekle
Pragniemy abyś się za nas pomodlił
A na grobie bliskich jeszcze dopiszcie
Niewolnik dwudziestego pierwszego wieku


Czy mam się wstydzić
Czy mam płakać że wiem
Czy mam się już poddać
Czy przestać już patrzeć

Kupujcie więcej w supermarketach
Za zamkniętymi drzwiami serca zapomnijcie ich
Niech spokój będzie z wami
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

Nikomu niepotrzebny


I tu wiadomo, że w kamiennym kręgu
Skazany nie miał przyjaciół na widnokręgu.
Nie modlił się o śmierć a został skazany,
Gdy za ofiarę dla ogółu został uznany.
Prowadziła go "łaskawa" ręka opatrzności
Na ołtarz ofiarny bo w patosie miał umierać.
Modlitwy, ceremonie były zbędne i nieznane.
Teraz nie widząc szans by ocalić wnętrzności,
I że jeszcze chwila, a nie będzie co zbierać,
Zrobił rzecz ocalającą siebie: "wynizanie".
Zostawił nieczystym ołtarz odwieczny.
Co mu pakowali do brzucha wyrzucił.
Dostali od losu miecz obosieczny.
Tylko jego układ "mary" nie ogłupił.
Zanim spoczął poza grobem przodków
Poznał prawdy wiele i zła niemało
W ciasnych uliczkach i pośród schodków.
Pozostał czysty i to co pozostało,
Było odpowiedzią drugiego ostrza.
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

W rozmowie z ukochanym

W świetle jasnej świadomości
Wspólnych pragnień
Dotykają się nasze usta marzeń
Gdy dotykasz mnie
Płonie myśl serca
Dusza śpiewa
Gdzie są drzwi?
Byśmy mogli dotknąć sie tak
Aby poczuć pewność naszych więzi
Dalekie ciała
Bliskie serca i umysły
Związane marzeniami i pragnieniami
Pomiędzy niebem a ziemią
Tworzy sie akt oddania
Jakby przychylny los uchylał drzwi nieba
Czemu ich nam nie otwiera?
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

Na bębenku młodości

Hej mężczyzno chłopcze młody
Nie masz wąsów ani brody
Nie znasz psychik dawno zrytych
Ani tajemnic ukrytych
Idziesz drogami zdobywcy
Początkiem w los nieznany
Czasem trafi ci się mgły zasnutej ściana
Czasem mur nie przejrzany
Teraz możesz brać z życia
Czerpać garściami
Później zostanie ci żółty liść
Zdjęć pełen dzbanek
Lecz nie oglądaj się za siebie
Dopóki ci sił starczy
Potem zwolnisz
Teraz idź pewnie
Może odnajdziesz drogę do wiecznej młodości
Może tyle mądrości by jej nie szukać
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

Dla ukochanego

Gdy podążasz za mną
Widzisz moje ślady
Czujesz mój zapach wśród woni życia
Nie chcę byś szedł drogą udeptaną moimi stopami
Za plecami zostawiam chwile przeżyte
Bądź wolny
Niech nasze oczy pokażą doświadczenia dróg
Usta przeniosą śpiew duszy
Już ujrzeliśmy to co za nami zostało
Więc równolegle podążaj
Gdy się spotkamy podaj w dłoni życzenie
Ja dam Ci bicie serca, a ty?
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

Dla mojego przyjaciela


Nie zabijaj przyjaźni nigdy
Jest częścią Twojego życia i serca
Więc niech trwa
Choć czasami zamilknie zadumana
Lub zdala spogląda na twoje życie

Patrz na mury innych
Wewnątrz z lęku kuli się żal
Czy umiałbyś otworzyć drzwi tego domu?
Może ktoś potrzebuje amfory na swoje łzy
Patrz na niego, on skulił się od ciosu
Wystarczy przychylne spojrzenie
A wstanie by dalej iść
Nie musisz podążać jego drogą
Wystarczy, że czasem komuś takiemu otworzysz drzwi
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

Na istnienie wampira

Spomiędzy trzewi wypłynął dźwięk otwarty
Pędził do znikomości istnienia
Zawarł w chwili sens wiary
Teraz deszczem niewiadomej przygrywki
Zamyka chwile w momencie jej ustania

Niektórzy mają to poza sobą
Panowie swego istnienia
My dla nich pokarmem

Teraz tą chwile daj
Jakbyś modlił się o ostatnie proste tak
Zanim krew przemieni się w moje wino
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

pod kloszem

teraz krwiożercze pazury
chcące mnie rozerwać
będą drapać szkło
nie siegną serca ani myśli
nie upoją mnie smutkiem
nie zadadzą mroźnych ran

nienawidzę jak oni mnie
gardzę jak oni mną
nie słyszę już
szyderczych śmiechów
plucia bicia i złości
bąków i bekania

być może nigdy nie znudzi mi się cisza
ukołysze
choć płaczę
bo wrogów mam w domu
i za oknem
wszędzie...
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
Shecheschizona g
bywalec
Posty: 52
Rejestracja: śr wrz 12, 2007 8:32 pm

Post autor: Shecheschizona g »

Jestem sosną


Stoję jak sosna
W jabłoni sadzie
Jabłonie piękne
Mądre i chciane
Ja powinnam na piachu
Siać swoje myśli
Uczucia i to co się śni
Jednak sad pełen owoców
Dojrzałych wspaniałych
Kusi i wabi
Nie mogę się jednak
W nim teraz odnaleźć

Jestem jak sosna
Na brzegu plaży
Dalej jest życie
Bogactwo form i treści
Jednak przez moje
Płytkie postrzeganie
Nie wszystko obejmuje
Nie wszystko co chwila mieści

Jestem jak sosna
Mam kłujące igły
Zielone i ostre i suche za sobą
Bronię się przed każdym
Zanim zdoła chwycić topór
Nie można mnie pogłaskać
Bym odczuła akceptację
Gubię wtedy igły i wbijam w dłonie

Jestem jak sosna
W tym sadzie samotna
Na piachu powinnam żyć
Ale urosłam na żyznej ziemi
Zasypuje szyszkami
Energetyczne media
Ładują mnie i wyczerpują
Zawsze widzę ten mezalians

Jestem jak sosna
Potrzebuję słonecznego ciepła uczuć
Potrzebuję oczyszczającego deszczu łez
Ręki leśnego człowieka
Dać cień wędrującym
Wydać owoc jednak rodzę tylko szyszki
Gdy jabłka kuszą
Szyszka nadaje się tylko do rzucania


Jestem jak drzewo
Jestem człowiekiem chorym
Jestem kobietą w rozpaczy
Jestem istotą zagubioną
Jestem życiem samotnym


Jestem sosną
Potrzebuję tego co każdy - akceptacji i zrozumienia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „wrażliwość, twórczość”