.
Moderator: moderatorzy
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
Jako dziecko wierzyłem, że kiedy dorosnę i tym samym awansuję do wyższej kasty - ludzi dorosłych, moje życie się odmieni, że moja dorosłość mnie ochroni przed wszystkim co mnie jako dziecko spotykało, człowieka niższej kategorii, któremu można wszystko zrobić i wszystko z nim zrobić.
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
.
Ostatnio zmieniony wt sty 05, 2016 8:14 pm przez Gehenna, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
Właśnie chyba tylko jakoś. Wiek dziecięcy, począwszy od samego początku, przynajmniej tego, który pamiętam, zdeterminował całe moje życie, co nie jest moim odkryciem, dotyczy wielu osób, ale jednych mniej, drugich więcej. Człowiek nie rodzi się białą kartą, ale z predyspozycjami. To co po innym spłynęłoby mniej lub bardziej, we mnie głęboko ryło. Tego wszystkiego nie da się odwrócić, to się po prostu stało i cokolwiek robiłem i robię ma swoje źródło w latach wcześniejszych, kiedy się kształtowałem w oparciu o swoje predyspozycje psychiczne. Czasem tylko trudno mi się z tym pogodzić, że moje życie zostało zmarnowane. Lubię myśleć, że gdybym trafił pod opiekę kogoś innego, komu by się chciało mnie wychowywać i robiłbym to umiejętnie i po prostu kochał, a nie traktował jak kolejną zawalidrogę, której trzeba dać żryć, miałbym szansę na lepsze życie, takie pełniejsze, a nie w wiecznym strachu i samopogardzie.Gehenna pisze:Makaron, przykro mi że to był dla Ciebie trudny czas. Radzisz sobie z tym jakoś?
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
Makaron, wszyscy ci, którzy zrobili Ci kiedykolwiek krzywdę, kiedyś odejdą. Zostaniesz sam ze sobą. Czy nie czas obdarzyć siebie samego troską i uwagą, jakiej nie dostałeś od innych? Teraz już nikt Cię nie krzywdzi. Ból zadajesz sobie jedynie sam.
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
.
Ostatnio zmieniony wt sty 05, 2016 8:15 pm przez Gehenna, łącznie zmieniany 1 raz.
- moi
- moderator
- Posty: 27824
- Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
- Gadu-Gadu: 9
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
- Kontakt:
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
Wydaje mi się, że nie ma innej drogi, niż przebaczenie. Można nie wybaczyć i cierpieć całe życie, albo puścić to całe cierpienie i zająć się sobą. Myślę, że to bardzo trudne, ale innej drogi chyba nie ma.
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
Jedyną osobą, która może nam naprawdę pomóc jest właśnie ta, przez którą cierpimy.
Inne sposoby, to tylko pozory.
"Wybaczanie" to też jest tylko taki wytrych a nie klucz do realnego rozwiązania problemu.
Inne sposoby, to tylko pozory.
"Wybaczanie" to też jest tylko taki wytrych a nie klucz do realnego rozwiązania problemu.
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
Wybaczanie "dla siebie" to takie niwelowanie swojego cierpienia swoim kosztem. Oczywiście czasem też kosztem innych bliskich ludzi, których dobro przysłania zło doznane od innych złych.
I to jest dobre i słuszne.
Inaczej "wybaczę" komuś, a on się z tego może śmieje...
I to jest dobre i słuszne.
A ja bym tylko wtedy poczuł naprawdę, że sprawa załatwiona.Gehenna pisze:Kiedyś zastanawiałam się czy poczułabym ulgę gdyby ktoś powiedział "przykro mi, przepraszam"...wydaje mi się,że nawet gdyby było to szczere nie umiałabym tego przyjąć
Inaczej "wybaczę" komuś, a on się z tego może śmieje...
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
Brak wybaczenia ciąży nam samym, dźwigamy ten ciężar. To zależy od stopnia skrzywdzenia, jakiego doznaliśmy, że jedni najpierw to wypierają ze świadomości, a inni przeżywają wzburzenie. Potem TO co jakiś czas powraca i przybiera formę żalu, albo gniewu. Co jakiś czas powraca we wspomnieniach, więc się tego nie wyzbyliśmy, nosimy to w sobie i co jakiś czas się męczymy. Przez śmierć winowajcy nic się nie kończy, o ile w tym momencie mu nie wybaczymy. Przynajmniej ja nie poczułam ulgi.
Nie byłam w stanie pójść na pogrzeb ojca. Jak mi się śnił, że mnie szuka, to się chowałam. We śnie. A on mnie chyba naprawdę szukał.
Ulga nastąpiła po psychozie. W trakcie przyszedł do mnie ojciec. Usłyszałam pukanie, a gdy spojrzałam zobaczyłam ojca pochylonego i zgarbionego. W mroku, bo już zmierzchało. Domyśliłam się, że powinnam zmówić za niego modlitwę, ale on usilnie do mnie mówił, że nie teraz, wytrącił mi papierosa z ręki kiedy chciałam przed modlitwą zapalić, i wskazał na książeczkę do nabożeństwa. Przed śmiercią i długo wcześniej nie przystępował do Sakramentów i prosił mnie, żebym teraz pomogła mu w spowiedzi. Ja czytałam a on odpowiadał. Poprosił też o modlitwę za swoich rodziców. Odmówiliśmy drogę krzyżową w jego intencji (wszystkiego nie opiszę, bo to są zbyt osobiste przeżycia). Kiedy przyszedł czas na pokutę ojciec bardzo mnie prosił o wybaczenie. Wybaczyłam, tak jak to można naprawdę wybaczyć.
Do dzisiaj wspominam słowa, jakie powiedział ''Dobra jesteś córeczko'' Zamiast żalu, czuję ogromną miłość do niego, poczułam taką ulgę w środku jakby mi kamień spadł z serca. Autentyczną fizyczną ulgę, jakbym nagle pozbyła się ciężaru.
To była psychoza, ale ja ją traktuję jako oczyszczenie.
Oczyszczenie było potrzebne i mi i jemu, bo się pogubiłam w tamtym czasie.
Wierzę, że jeszcze się z ojcem spotkam, ale już nie będzie między nami nieporozumień.
Nie byłam w stanie pójść na pogrzeb ojca. Jak mi się śnił, że mnie szuka, to się chowałam. We śnie. A on mnie chyba naprawdę szukał.
Ulga nastąpiła po psychozie. W trakcie przyszedł do mnie ojciec. Usłyszałam pukanie, a gdy spojrzałam zobaczyłam ojca pochylonego i zgarbionego. W mroku, bo już zmierzchało. Domyśliłam się, że powinnam zmówić za niego modlitwę, ale on usilnie do mnie mówił, że nie teraz, wytrącił mi papierosa z ręki kiedy chciałam przed modlitwą zapalić, i wskazał na książeczkę do nabożeństwa. Przed śmiercią i długo wcześniej nie przystępował do Sakramentów i prosił mnie, żebym teraz pomogła mu w spowiedzi. Ja czytałam a on odpowiadał. Poprosił też o modlitwę za swoich rodziców. Odmówiliśmy drogę krzyżową w jego intencji (wszystkiego nie opiszę, bo to są zbyt osobiste przeżycia). Kiedy przyszedł czas na pokutę ojciec bardzo mnie prosił o wybaczenie. Wybaczyłam, tak jak to można naprawdę wybaczyć.
Do dzisiaj wspominam słowa, jakie powiedział ''Dobra jesteś córeczko'' Zamiast żalu, czuję ogromną miłość do niego, poczułam taką ulgę w środku jakby mi kamień spadł z serca. Autentyczną fizyczną ulgę, jakbym nagle pozbyła się ciężaru.
To była psychoza, ale ja ją traktuję jako oczyszczenie.
Oczyszczenie było potrzebne i mi i jemu, bo się pogubiłam w tamtym czasie.
Wierzę, że jeszcze się z ojcem spotkam, ale już nie będzie między nami nieporozumień.
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
Mi bardziej by ciążyło to, że krzywdziciel nic tak naprawdę obiektywnie się nie zmienił.lawenda pisze:Brak wybaczenia ciąży nam samym, dźwigamy ten ciężar.
Można wybaczyć ale co z nim?
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
Mam taki światopogląd, że sama nie będę się mścić. Pozostawiam Sile Wyższej czyli Bogu, ocenę i sprawiedliwość. Bardzo się też staram nauczona doświadczeniami, żeby nikt nie płakał przeze mnie. W taki sposób nie mnożę przykrości, jakie mnie spotkały.cezary123 pisze: Mi bardziej by ciążyło to, że krzywdziciel nic tak naprawdę obiektywnie się nie zmienił.
Można wybaczyć ale co z nim?
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
Próbowałam się zabić, jak miałam 14 lat. Podcięłam sobie żyły.
W zasadzie nie pamiętam co mnie do tego skłoniło. Może problemy w nauce.
Poza tym, jak miałam 10 lat, wykorzystał mnie seksualnie pedofil. A dwa lata później, mój wujek, mąż mojej rodzonej cioci, zaproponował mi seks. Na szczęście mu odmówiłam.
W każdym razie od 10 roku życia, w miarę regularnie miałam omamy słuchowe, oraz inne objawy psychotyczne.
Nie wiem, jak długo rozwijała się u mnie depresja. Zaczęłam pisać depresyjne wiersze. Moja Mama je czytała, ale niczego się nie domyśliła. Była zaskoczona, jak 18 stycznia próbowałam popełnić samobójstwo.
W każdym razie nigdy nie wybaczę pierwszemu pedofilowi, któremu się upiekło, bo policji nie mogłam go opisać, ani jego samochodu- bo szybko zapomniałam jak wyglądał, ani mojemu wujaszkowi- też nie złożyłam zeznań go obciążających, moi rodzice jakoś na to nie wpadli.
W zasadzie nie pamiętam co mnie do tego skłoniło. Może problemy w nauce.
Poza tym, jak miałam 10 lat, wykorzystał mnie seksualnie pedofil. A dwa lata później, mój wujek, mąż mojej rodzonej cioci, zaproponował mi seks. Na szczęście mu odmówiłam.
W każdym razie od 10 roku życia, w miarę regularnie miałam omamy słuchowe, oraz inne objawy psychotyczne.
Nie wiem, jak długo rozwijała się u mnie depresja. Zaczęłam pisać depresyjne wiersze. Moja Mama je czytała, ale niczego się nie domyśliła. Była zaskoczona, jak 18 stycznia próbowałam popełnić samobójstwo.
W każdym razie nigdy nie wybaczę pierwszemu pedofilowi, któremu się upiekło, bo policji nie mogłam go opisać, ani jego samochodu- bo szybko zapomniałam jak wyglądał, ani mojemu wujaszkowi- też nie złożyłam zeznań go obciążających, moi rodzice jakoś na to nie wpadli.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie.
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
Głosy, omamy... czy one zawsze mówią bez sensu? W psychozie nie możemy tego stwierdzić, ale już jak się z niej ockniemy to nie wszystko da się obalić. Jak np to, że słyszałaś głos przestrzegający przed tym co Cię spotkało... Czy to da się jakoś powiązać z logiką?
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
Lawenda, uważam że bardzo rzadko omamy słuchowe mówią coś logicznego. Tym razem ten omam można by wziąć za głos rozsądku. Jednak już jako dziesięcioletnie dziecko wiedziałam, że głosów się nie słucha. Widocznie wcześniej o tym się przekonałam...
Jednak gdyby nie tamten omam, to poszłabym dalej i nic by się nie stało.
Jednak gdyby nie tamten omam, to poszłabym dalej i nic by się nie stało.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie.
Re: "dzieci cierpią w milczeniu"
Tak, nic by się nie stało i wtedy i w wieku czternastu lat. Smutne :/jojo pisze:
Jednak gdyby nie tamten omam, to poszłabym dalej i nic by się nie stało.