Prawda o psychiatrii

informacje naukowe, medyczne

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
amigo
zaufany użytkownik
Posty: 7344
Rejestracja: śr lut 06, 2013 6:20 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Hiszpania

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: amigo »

Wszystko zalezy od tego jaki trafi sie psychiatra,mojemu lekarzowi nie zalezy zebym bral duze dawki lekow,lecz skutkuje to tym ze czasem mam nawroty choroby a on nic z tym nie robi.Wiekszosc psychiatro po prostu da leki i tyle,slyszalem ze do lekow dobrze jest jeszcze dolozyc jakas terapie.Terapia i leki to to ma odnosic skutek,lecz nie zawsze chory ma checi na terapie.
Awatar użytkownika
hvp2
zaufany użytkownik
Posty: 11061
Rejestracja: ndz lis 04, 2007 2:14 am
płeć: mężczyzna

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: hvp2 »

Jak chory jest poddawany wielu różnym terapiom to są większe szanse że któraś terapia "zaskoczy" i zadziała. We własnym zakresie to chory może sobie załatwić jedynie "terapię" pracą, tyle że pracy nie starcza dla wszystkich i bywa, że jest w niej niespecjalnie (co potrafi zdemotywować).
Unknown
zaufany użytkownik
Posty: 5448
Rejestracja: ndz wrz 27, 2015 2:20 pm
Status: Schizo
Lokalizacja: Void
Kontakt:

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: Unknown »

Psychiatrzy powinni się do tego stosować (diagnozowanie schizofrenii - należy wykluczyć wszelkie organiczne przyczyny tych zaburzeń): viewtopic.php?f=11&t=14343 i zaczynać od psychoterapii itd, a leki podawać tylko w ostateczności tym, którzy rzeczywiście ich potrzebują i przede wszystkim sami wyrażają zgodę na "leczenie" po otrzymaniu wszystkich niezbędnych informacji o takich lekach.
''Insanity - a perfectly rational adjustment to an insane world.'' http://chomikuj.pl/Antypsychiatra

Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
Unknown
zaufany użytkownik
Posty: 5448
Rejestracja: ndz wrz 27, 2015 2:20 pm
Status: Schizo
Lokalizacja: Void
Kontakt:

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: Unknown »

Wiele badań dowodzi, że zmienianie języka jakim posługują się ludzie zmienia to w jaki sposób myślą. Tak właśnie zmieniają nazewnictwo psychiatrzy:

"Diagnozy psychiatryczne" = ustalane przez głosowanie APA (Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne, finansowane głównie z firm farmaceutycznych) i niepotwierdzone żadnymi testami medycznymi, są stworzone po to by przekonać zdiagnozowanego, że jest nieuleczalnie chory i nie może żyć bez leków. Narzuca się mu wiarę w brak możliwości polepszenia swojego stanu zdrowia oraz w niemożliwość normalnego funkcjonowania - powoduje stygmatyzację i odrzucenie "chorego" przez jego otoczenie.

"Brak wglądu" = niezgadzanie się z diagnozą psychiatryczną, nie uważanie się za nieuleczalnie chorego psychicznie.

"Brak współpracy" = korzystanie z podstawowego prawa pacjenta do odmowy leczenia jakie gwarantuje konstytucja. W medycynie (nie wliczając psychiatrii...) leczy się bez zgody tylko kiedy nie można jej uzyskać - nieprzytomnemu pacjentowi grozi niebezpieczeństwo utraty życia, ma ciężkie uszkodzenia ciała albo ciężki rozstrój zdrowia. Jednak kiedy ze względów religijnych np. Świadek Jehowy odmawia przyjęcia niezbędnej transfuzji krwi jego decyzja musi zostać uszanowana i nawet wtedy nikt nie nazwie go niepoczytalnym lub nieświadomym choroby jak to ma miejsce w psychiatrii.

"Leki przeciwpsychotyczne" = neurotoksyny znacznie upośledzające ogólny stan zdrowia lub chemiczna lobotomia zmieniająca człowieka w roślinę.

"Skutki uboczne" = bezpośrednie działanie leków psychiatrycznych nie wpisujące się w ich plan marketingowy.

"Syndrom odstawienny" = zespół abstynencyjny, przykre doznania psychologiczne oraz fizyczne, które pojawiają się po odstawieniu środka uzależniającego - inaczej głód narkotyczny.

"Przymusowe leczenie" = pozbawienie wolności ludzi nie łamiących prawa, zamknięcie ich w szpitalu wbrew woli i zmuszanie do przyjmowania psychotropów.

"Bezpieczeństwo" = najczęstsze słowo mające za zadanie usprawiedliwić nadużycia psychiatrii, przymusowe hospitalizacje, zmuszanie do zażywania leków profilaktycznie i przemoc wobec pacjentów, którzy się na to nie godzą.

"Zespół stresu pourazowego" = normalna, ludzka reakcja po traumatycznych przeżyciach.

"Restraint Asphyxia" = asfiksja spowodowana unieruchomieniem chorego psychicznie [ http://pl.wikipedia.org/wiki/Asfiksja ] jako przyczyna śmierci w szpitalu psych. Takie określenie służy temu by ludzie postrzegali zabójstwo pacjenta za wypadek przy pracy, jako coś znacznie mniej znaczącego niż odebranie życia innej istocie ludzkiej. - http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17285871

"Pomoc" = niechciane leczenie psychiatryczne; "Ratunku! pomocy!" = najczęściej wykrzykiwane przez zdesperowanych pacjentów by uratować ich przed otrzymaniem "pomocy" psychiatrycznej.

"Po pierwsze nie szkodzić" = nieznane psychiatrom.

"Zagrożenie" = prawda o psychiatrii [Psychiatria to praktyka przedstawiana jako nauka, lecz nie stosująca naukowych metod, nie poparta dowodami i mało wiarygodna. Brak w niej testów jakie są stosowane w medycynie, nie ma więc możliwości obiektywnego stawiania diagnoz, za to mnóstwo jest niepotwierdzonych "teorii" o przyczynach chorób - w psychiatrii stany psychiczne uważa się za patologię (niezbadanego) mózgu i koryguje rzekomo zaburzoną już biochemię środkami nazywanymi eufemistycznie lekami].
''Insanity - a perfectly rational adjustment to an insane world.'' http://chomikuj.pl/Antypsychiatra

Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
Unknown
zaufany użytkownik
Posty: 5448
Rejestracja: ndz wrz 27, 2015 2:20 pm
Status: Schizo
Lokalizacja: Void
Kontakt:

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: Unknown »

Is Pharma Running Out of Brainy Ideas? http://www.sciencemag.org/content/329/5991/502.full
Psychiatric Drug Development: Diagnosing a Crisis http://www.dana.org/news/cerebrum/detail.aspx?id=41290
''Insanity - a perfectly rational adjustment to an insane world.'' http://chomikuj.pl/Antypsychiatra

Zapraszam wszystkich popierających antypsychiatrie do dołączenia: http://www.digart.pl/grupy/16361/Anty-psychiatria/ moja grupa ma charakter otwarty.
Awatar użytkownika
jojo
zaufany użytkownik
Posty: 2303
Rejestracja: czw gru 11, 2008 6:27 pm

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: jojo »

Schizo pisze: "Leki przeciwpsychotyczne" = neurotoksyny znacznie upośledzające ogólny stan zdrowia lub chemiczna lobotomia zmieniająca człowieka w roślinę.

"Skutki uboczne" = bezpośrednie działanie leków psychiatrycznych nie wpisujące się w ich plan marketingowy.

"Syndrom odstawienny" = zespół abstynencyjny, przykre doznania psychologiczne oraz fizyczne, które pojawiają się po odstawieniu środka uzależniającego - inaczej głód narkotyczny.

"Po pierwsze nie szkodzić" = nieznane psychiatrom.
Schizo, bynajmniej nie czuję się jak roślinka. Mam normalne emocje, niektóre rzeczy w życiu nadal sprawiają mi przyjemność, w tym niestety jedzenie słodyczy. :oops: Fakt, mam małą motywację, najchętniej prawie cały dzień siedziałabym w domu, mam obniżony nastrój, jestem apatyczna, ale to może być wpływ objawów negatywnych, chandry jesiennej, zwykłego przygnębienia lub chronicznego lenistwa.

Co do skutków ubocznych, to masz rację. Żaden psychiatra, jak proponował mi zmianę leku, nigdy nie mówił mi o ich skutkach ubocznych. Nawet mój zaufany psychiatra. Na szczęście on wie, że za duże dawki solianu mi szkodzą i nigdy mi ich nie każe zwiększyć. On uważa, że 200 mg solianu/amisan to dawka wystarczająca.

Co do syndromu odstawiennego, to częściowo masz rację. Uważam, że psychotropy uzależniają, jak narkotyki. Jednak, jak je się odstawi stopniowo, to można uniknąć objawów odstawiennych. Nie brałam leków przez ponad rok i było dobrze- jednak do czasu.

,,Po pierwsze nie szkodzić"- uważam że jest nieznane szpitalnym psychiatrom. Bo w jednym szpitalu, do którego trafiłam po raz pierwszy w życiu, załatwili mnie haloperidolem. A w innym, do którego trafiłam dwa razy pod rząd, głupia psychiatra wpierw wyprowadziła mnie z psychozy- 400 mg solianu, a potem nieopatrznie mnie zrozumiała i sądząc że mam urojenia, zwiększyła mi dawkę leku do 600 mg, czyniąc go dla mnie trucizną. To z jej winy miałam potem natrętne myśli i napady panicznego lęku z nimi związane i trafiłam po raz drugi do tego samego szpitala. No i ona oczywiście myślała, że jestem bardzo chora i kazała mi brać 800 mg solianu. Oczywiście on mi przez to jeszcze bardziej zaszkodził. Potem w szpitalu odwiedziła mnie jakaś pielęgniarka/lekarka (nie pamiętam już kto to był) i zrobiła mi jakieś badania. Zapewne z ich powodu szpitalna psychiatra stwierdziła, że solian mi szkodzi i kazała mi brać serdolect, który mógł mi przedłużać odcinek QT. Oczywiście serdolect okazał się nieskuteczny, oraz brany przeze mnie później rispolept, a ja w końcu wróciłam do solianu/amisan- który w małych dawkach zwalcza objawy mojej psychozy.

Uważam, że póki psychiatrzy nie ustalą genezy schizofrenii, to nie wynajdą na nią skutecznego lekarstwa. Niestety mi w walce z chorobą pomagają tylko leki. Zamierzam je brać, aby uniknąć nawrotu i kolejnej hospitalizacji.

Psychotropy to zło konieczne. Uważam, że psychoza jest gorsza od przymusu brania leków. Niestety. :(
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. :(
Joanna_s
zaufany użytkownik
Posty: 777
Rejestracja: pn paź 29, 2012 8:40 pm
Lokalizacja: Opole

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: Joanna_s »

jojo pisze:Fakt, mam małą motywację, najchętniej prawie cały dzień siedziałabym w domu, mam obniżony nastrój, jestem apatyczna, ale to może być wpływ objawów negatywnych, chandry jesiennej, zwykłego przygnębienia lub chronicznego lenistwa.
Jojo, wielu autorów uważa, że tzw. objawy negatywne to w wielkim stopniu skutek działania neuroleptyków i stygmatyzacji, z jaką stykają się ludzie z diagnozą schizofrenii. Ja też miałam obniżony nastrój i apatię na lekach, a brałam je jesienią zeszłego roku. Teraz, choć znów jest jesień, czuję się zupełnie inaczej.
Uważam, że póki psychiatrzy nie ustalą genezy schizofrenii, to nie wynajdą na nią skutecznego lekarstwa.
Ale dlaczego zakładać, że skutecznym lekiem na schizofrenię* musiałaby być jakaś substancja ? Schizofrenia jest chorobą psychiczną, a więc rzeczywiście poprawić stan chorego może, moim (i nie tylko moim) zdaniem, to, co korzystnie oddziałuje na jego psychikę: pozytywne emocje, przynoszące radość i poczucie, że jest się akceptowanym i cenionym, kontakty społeczne, sensowne zajęcie/-a ... Nawet najbardziej "prolekowi" psychiatrzy nie upierają się, że psychozy nie mają nic wspólnego ze stanem psychicznym człowieka, jego przeżyciami, jego doświadczeniami itp.

*Wielu autorów uważa dzisiaj, że nie ma podstaw do wyróżniania takiej choroby i że powinno się zamiast tego mówić o psychozie czy psychozach.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: moi »

Niestety, nawet najbardziej sensowne zajęcie nie zlikwiduje objawów wytwórczych. A co gorsza, to właśnie one uniemożliwiają podjęcie sensownego zajęcia. Gdy próbowałam czytać w psychozie, słyszałam głos, który powtarzał za mną przeczytany tekst. Potem było coraz gorzej: literki prześlizgiwały mi się przed oczami, wydawało mi się, że potrafię czytać w ekspresowym tempie - niestety nic nie rozumiałam, z tych szlaczków, które pojawiały się przed moimi oczami.

Próbowałam spacerować - głosy komentowały gdzie i w która stroną pójdę, co mnie bardzo denerwowało i zamiast efektu uspokajającego, spacery tylko mnie rozdrażniały.

Odwiedzałam też znajomą, będąc w psychozie - nie potrafiłam z nią rozmawiać, bo wydawało mi się, że zna moje myśli. Siedziałam tylko u niej i słuchałam co ona do mnie mówi. W jej łazience próbowałam stawać na głowie, bo głosy podpowiadały mi, że trzeba tak robić. Jakoś mnie tolerowała. To ona w końcu zaprowadziła mnie do szpitala za co do dziś jestem jej bardzo wdzięczna, bo po dwóch miesiącach pobytu w szpitalu, dzięki lekom i wysiłkom lekarzy, powoli zaczęło do mnie docierać co się z mną dzieje. Nie każdy miał tyle szczęście. Niektórzy nie wytrzymywali tego nieustannego chaosu i popełnili samobójstwo. Ja też byłam blisko. Ale udało się, przeżyłam, zrozumiałam, czasami zwyciężam chorobę.

Joanno, uważam, że ktoś, kto nie miał ostrej, głębokiej psychozy z wieloma omamami, powinien z umiarem dawać rady osobom, które dobrze znają ten stan i cierpią z powodu nawrotów, bo z jego perspektywy choroba wygląda zupełnie inaczej - jak jednorazowy odskok od rzeczywistości. O tym, czym jest dla osób cierpiących z powodu nawrotów nie napiszę, bo to zbyt boli. Ci jednak, którzy przeżyli wiele psychoz wiedzą, co mam na myśli. Nie każdy miał tyle szczęści, co Ty, Joanno, i nie każdy da sobie rade bez leków. Warto o tym pamiętać, naprawdę.

Pozdrawiam.m.
Joanna_s
zaufany użytkownik
Posty: 777
Rejestracja: pn paź 29, 2012 8:40 pm
Lokalizacja: Opole

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: Joanna_s »

moi pisze:Joanno, uważam, że ktoś, kto nie miał ostrej, głębokiej psychozy z wieloma omamami, powinien z umiarem dawać rady osobom, które dobrze znają ten stan i cierpią z powodu nawrotów, bo z jego perspektywy choroba wygląda zupełnie inaczej - jak jednorazowy odskok od rzeczywistości. O tym, czym jest dla osób cierpiących z powodu nawrotów nie napiszę, bo to zbyt boli. Ci jednak, którzy przeżyli wiele psychoz wiedzą, co mam na myśli. Nie każdy miał tyle szczęści, co Ty, Joanno, i nie każdy da sobie rade bez leków. Warto o tym pamiętać, naprawdę.
Moi, choć nie miałam nawrotu, miałam ostrą, głęboką psychozę rok temu i doskonale znam ten stan. Wiele razy o tym pisałam na forum. Już nie pierwszy raz pojawia się z Twojej strony uwaga, że nie miałam głębokiej/poważnej psychozy - uwaga bez żadnych podstaw ... Moi, trafiłam w sierpniu 2012 roku do szpitala przymusowo i spędziłam tam ponad miesiąc. Nie każdy na tym forum ma takie przeżycia. Nie każdy na forum ma za sobą przymusowy/-e pobyt/-y w szpitalu. Skoro lekarze uznali, że tak mnie należy potraktować, to najwyraźniej byli zdania, że mój stan jest ciężki i mi zagraża. Dostałam też pod koniec tego pobytu diagnozę schizofrenii paranoidalnej (F20), podczas gdy część osób na forum (w tym także Ty, jeśli się nie mylę) nie dostała diagnozy schizofrenii od razu po pierwszym epizodzie, albo w ogóle nigdy jej nie dostała.

Piszesz, że nie miałam "wielu omamów" - nie wiem, co masz dokładnie na myśli. Miałam przez miesiąc halucynacje tak silne, że nieraz spędzałam z ich powodu bezsenne noce. I były to często halucynacje przerażające - np. głos mówił mi, że zabić chce mnie własna matka, i były takie chwile, kiedy w to wierzyłam - do tego stopnia, że raz zadzwoniłam na policję. Zostałam zabrana przez pogotowie do szpitala dlatego, że byłam przekonana, że chcą mnie zabić matka i brat, i byłam tym skrajnie przerażona ... Bardzo silne i różnorodne halucynacje miałam też na temat mężczyzny, w którym byłam bardzo zakochana - byłam przez miesiąc przekonana, że słyszę jego głos.

Nikogo też nigdy nie namawiałam ani nie namawiam do odstawienia leków. Gdy wprost zrobił to użytkownik prawda_o_psychiatrii w tym wątku viewtopic.php?f=7&t=14861&p=243467#p243467 (pisał tam m.in. "Proponuje odstawić natychmiast i bezkompromisowo (czy gdybyś pił cyjanek to odstawiałbyś go "stopniowo" :?: )", wtedy dziwnym trafem nikt z moderatorów go nie upominał ... Ja nigdy czegoś takiego nie napisałam, natomiast często stykałam się z zarzutem, że "namawiam do odstawienia leków".

Nigdy nikomu na forum (ani poza forum) nie radzę, by odstawił leki. Natomiast nie podobają mi się wypowiedzi, z których wynika, że w przypadku diagnozy schizofrenii TRZEBA brać leki tak długo, jak każe lekarz, bo to po prostu nieprawda. Są psychiatrzy (nie mam na myśli żadnych "antypsychiatrów"), którzy wcale nie uważają, że np. po pierwszym epizodzie trzeba brać neuroleptyki 2 lata ... Umieściłam jakiś czas temu na forum wywiad z prof. Andrzejem Cechnickim, który uważa, że większość ludzi z diagnozą schizofrenii może odstawić neuroleptyki viewtopic.php?f=11&t=14875 .

Tak więc kiedy np. jojo pisze o "przymusie" zażywania neuroleptyków w przypadku takiej diagnozy, o tym, że nie ma innej alternatywy, absolutnie nie mogę się zgodzić. I jako osoba z diagnozą schizofrenii mam takie samo prawo wypowiadać się w tej sprawie jak osoby, które mają za sobą nawrót czy nawroty.

Jestem przekonana, że mój przykład - przykład kogoś, kto leki odstawił i mimo to zupełnie normalnie żyje - pracuje w wymagającym wysokich kwalifikacji i intensywnej pracy z ludźmi zawodzie (nauczyciel akademicki), samodzielnie mieszka, nieraz wyjeżdża za granicę i jest szczęśliwie zakochany; kogoś, kto nie uważa się za "chorego psychicznie" - może bardzo podnieść na duchu wszystkich, których diagnoza schizofrenii i pobyt w szpitalu przygnębiły.

Niektóre osoby z taką diagnozą uważają np., że nie mają szans na małżeństwo (polecam ten artykuł z "Tygodnika Powszechnego", którego autor, mężczyzna z taką diagnozą i diagnozą padaczki, powiedział księdzu na spowiedzi, że o małżeństwie nawet nie myśli z powodu swoich diagnoz: http://tygodnik.onet.pl/32,0,80321,bol_ ... tykul.html . Dodam na wszelki wypadek, że znam mężczyznę z padaczką, który jest od lat szczęśliwym mężem i ojcem !). Bardzo mnie smuci to, że część ludzi z diagnozą schizofrenii myśli, że "choroba" pozbawiła ich szansy na szczęśliwy związek czy macierzyństwo/ojcostwo. Bardzo mnie smuci postawa tych osób z diagnozą schizofrenii, które myślą, że mogą się związać tylko z kimś z taką czy podobną diagnozą, np. dlatego, że uważają, że MUSZĄ powiedzieć o tej diagnozie kandydatowi na partnera życiowego.

Nie chciałabym, żeby osoby wchodzące na to forum myślały, że jak się ma taką diagnozę, to jest się skazanym na życie na lekach i w dodatku z przykrymi "objawami negatywnymi". My, użytkownicy tego forum, jesteśmy przecież bardzo różnymi osobami. Nie wszyscy mają nawroty. Nie wszyscy boją się nawrotu tak bardzo, że gotowi są latami (czy nawet do końca życia) zażywać neuroleptyki. Sama zdaję sobie sprawę, że psychoza (choć była u mnie najprawdopodobniej polekowa) może u mnie wrócić w jakiejś sytuacji, ale mimo to nie chcę wracać do leków, bo czułam się na nich bardzo źle i byłam przygnębiona. Po prostu mniej się boję nawrotu niż wiele/większość osób na tym forum.
Joanna_s
zaufany użytkownik
Posty: 777
Rejestracja: pn paź 29, 2012 8:40 pm
Lokalizacja: Opole

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: Joanna_s »

moi pisze:Niestety, nawet najbardziej sensowne zajęcie nie zlikwiduje objawów wytwórczych. A co gorsza, to właśnie one uniemożliwiają podjace sensownego zajęcia. Gdy próbowałam czytać w psychozie, słyszałam głos, który powtarzał za mną przeczytany tekst. Potem było coraz gorzej: literki prześlizgiwały mi się przed oczami, wydawało mi się, że potrafię czytać w ekspresowym tempie - niestety nic nie rozumiałam, z tych szlaczków, które pojawiały się przed moimi oczami.
Moi, mi nie chodziło o sytuację osoby w psychozie, ale osoby PO przebytej psychozie ... Wtedy praca czy inne sensowne zajęcie może mieć bardzo dobroczynny wpływ. Sama wróciłam do pracy w mniej niż 2 tygodnie po wyjściu ze szpitala i uważam, że bardzo dobrze zrobiłam. Sama konieczność wychodzenia do pracy, radzenia sobie z obowiązkami zawodowymi, przebywania z ludźmi spoza rodziny może bardzo korzystnie wpływać na psychikę - tak w każdym razie było w moim przypadku, natomiast zauważyłam, że wiele osób z forum, które nie pracują, skarży się na bardzo zły stan psychiczny.

Wiem, że wiele osób pisze tu o swoich lękach związanych z kontaktami z ludźmi, ale moim zdaniem im więcej takich kontaktów, tym większe szanse na osłabienie tych lęków. Wiem o tym z własnego doświadczenia - gdy przestałam unikać stresujących dla mnie kiedyś sytuacji społecznych (np. wyjście, by zjeść coś na mieście), stopniowo zaczęłam się coraz swobodniej i pewniej czuć w takich sytuacjach. Teraz najmniejszego problemu nie sprawia mi zjedzenie obiadu w restauracji w pojedynkę, kupienie czegoś w sklepie odzieżowym (kiedyś mnie to przerażało !), podejście do obcej osoby np. na konferencji itp. Wiele osób jakby nie rozumie, że im bardziej unikają budzących w nich chorobliwy lęk sytuacji, tym gorzej dla ich psychiki ... Jeśli np. ktoś rezygnuje z wychodzenia do sklepu czy podróży z powodu "lęków", te "lęki" będą się nasilać, będzie się w nim umacniać obawa, że ludzie się na niego "patrzą", "źle o nim myślą" itp. ...
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 8:12 pm

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: mei »

jojo pisze: i kazała mi brać serdolect, który mógł mi przedłużać odcinek QT.
Jojo, moja psychiatra mi mówiła, że większość neuroleptyków może wydłużyć QT, tylko producent serdolectu w tym temacie jest bardziej uczciwy.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Awatar użytkownika
mei
zaufany użytkownik
Posty: 7518
Rejestracja: ndz cze 10, 2007 8:12 pm

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: mei »

moi pisze:
Joanno, uważam, że ktoś, kto nie miał ostrej, głębokiej psychozy z wieloma omamami, powinien z umiarem dawać rady osobom, które dobrze znają ten stan i cierpią z powodu nawrotów, bo z jego perspektywy choroba wygląda zupełnie inaczej - jak jednorazowy odskok od rzeczywistości. O tym, czym jest dla osób cierpiących z powodu nawrotów nie napiszę, bo to zbyt boli. Ci jednak, którzy przeżyli wiele psychoz wiedzą, co mam na myśli. Nie każdy miał tyle szczęści, co Ty, Joanno, i nie każdy da sobie rade bez leków. Warto o tym pamiętać, naprawdę.
Trudno się nie zgodzić z Moi. Na forum jest wiele osób i opisów ich psychoz, które nie byłyby w stanie skorzystać z telefonu. Które odłączyły się kompletnie od rzeczywistości i nie miały pojęcia, co robią. Być może jest winą lekarzy, że każdą psychozę nazywają po prostu stanem ostrym. W czasie nawrotu, który był niczym w porównaniu do pierwszej psychozy, także usłyszałam od lekarki opuszczając szpital, że jestem w bardzo ciężkim stanie i lepiej, żebym została. Psychoza psychozie nierówna, przy każdej się cierpi, warto spojrzeć też na doświadczenia innych.
Kochajcie tych, których chcecie kochać, żyjcie tak, jak chcecie żyć i nigdy nie pozwólcie by ktokolwiek przeszkodził wam w zmienianiu waszych marzeń w rzeczywistość.
Jared Leto, 13.04.2014.
Awatar użytkownika
jojo
zaufany użytkownik
Posty: 2303
Rejestracja: czw gru 11, 2008 6:27 pm

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: jojo »

Joanna_s pisze: (...)podczas gdy część osób na forum (...) nie dostała diagnozy schizofrenii od razu po pierwszym epizodzie, albo w ogóle nigdy jej nie dostała.
(...)Tak więc kiedy np. jojo pisze o "przymusie" zażywania neuroleptyków w przypadku takiej diagnozy, o tym, że nie ma innej alternatywy, absolutnie nie mogę się zgodzić. I jako osoba z diagnozą schizofrenii mam takie samo prawo wypowiadać się w tej sprawie jak osoby, które mają za sobą nawrót czy nawroty.
(...)Nie chciałabym, żeby osoby wchodzące na to forum myślały, że jak się ma taką diagnozę, to jest się skazanym na życie na lekach i w dodatku z przykrymi "objawami negatywnymi". My, użytkownicy tego forum, jesteśmy przecież bardzo różnymi osobami. Nie wszyscy mają nawroty. Nie wszyscy boją się nawrotu tak bardzo, że gotowi są latami (czy nawet do końca życia) zażywać neuroleptyki.
Joanna_s, w czasie mojej pierwszej hospitalizacji, zdiagnozowano u mnie schizofrenię paranoidalną. Po pierwszym poważniejszym epizodzie, psychiatra do której rodzice mnie zabrali, zdiagnozowała u mnie coś na kształt schizofrenii, załatwiła mi w sądzie ubezwłasnowolnienie na kilka miesięcy i wypisała mi skierowanie do szpitala psychiatrycznego. Wówczas nie trafiłam do szpitala tylko dlatego, że mój Tata się temu sprzeciwił.

Joanna_s, bądźmy szczerzy, w Polsce nie ma żadnej realnej alternatywy dla farmakoterapii. Fakt, inni proponują odstawianie leków i życie w psychozie, rozmowy z głosami- ale te metody nie umożliwiają zwalczenia objawów psychotycznych.

Niektórym leki nie pomagają, więc je odstawiają. Jednak ryzyko nawrotu i hospitalizacji jest u nich bardzo duże.

Ciebie źle zdiagnozowali, ale ja mam trafną diagnozę i wiem, że muszę brać leki, aby pozbyć się omamów słuchowych i urojeń.

Wiem, że ryzyko nawrotu jest u mnie bardzo duże, choćby dlatego że prawie go zaliczyłam nawrót na serdolect i rispolept, więc zamierzam brać leki, choćby do końca moich dni.
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. :(
Awatar użytkownika
JudasHonor
moderator
moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 8:04 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: JudasHonor »

Jeśli poukładasz sobie w głowie sama, to żaden lek nie będzie potrzebny. Komfort życia oczywiście, także znacznie lepszy. Leki pomogą jedynie uśmierzyć ból ale nie uleczą. Jeśli chcesz je brać to dobrze ale dobrze jest zreflektować się nad tym co się we własnym umyśle rodzi. Jakie ma się nastawienie do samego siebie i do otoczenia. Czy aby trzymam się mocno ziemi ? Czy może pozwalam myślom odpływać swobodnie i wędrują sobie tam gdzie byśmy nie chcieli.

Pamięć o samokontroli, opanowanie myśli, gaszenia tych nie zdrowych, nie realnych w zarodku, zastępowanie negatywnych tymi pozytywnymi to klucz do zdrowia. Należy zaczynać małymi kroczkami, choćby od samej obserwacji co się w umyśle rodzi.

Mówię to jako człowiek, który nie bierze leków od 2007 roku bez nawrotu.
Kolejny dzień pełen nowych możliwości.
Awatar użytkownika
moi
moderator
moderator
Posty: 27824
Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
Gadu-Gadu: 9
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: moi »

Tak, są ludzie, którzy potrafią zyć bez leków, bo nie mają nawrotów. Ja, niestety, mam je po każdej próbie odstawienia leków. Nie mają na to wpływu czynniki psychologiczne, bo nie przeżywam żadnych stresów po odstawieniu leków. Nie mam też traum i urazów.
Zbyt wiele straciłam nie biorąc leków (pracę, związek, normalne kontakty z ludźmi) i zbyt wiele mam do stracenia, by przeżywać kolejny nawrót.
Judas, układanie sobie w głowie nie ma tu nic do rzeczy. Tobie się udało - nie masz nawrotu. Nie każdy ma jednak tyle szczęścia. Warto popatrzeć na to też i od tej strony.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
Petruccio
zaufany użytkownik
Posty: 12674
Rejestracja: pn gru 01, 2008 1:53 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: Petruccio »

moi pisze: układanie sobie w głowie nie ma tu nic do rzeczy.
Oj, wg mnie ma. Człowiek powinien się rozwijać i doskonalić wewnętrznie, i tym samym zdrowieć. Leki mogą dać jedynie jakieś fory, nic nie zastąpią i są namiastką. Mogą dać jedynie jakiś punkt wyjścia do pracy nad sobą.
moi pisze:Nie mają na to wpływu czynniki psychologiczne, bo nie przeżywam żadnych stresów po odstawieniu leków. Nie mam też traum i urazów.
A może były tak przykre, że je wyparłaś? To jest też mechanizm znany w psychologii.
Obrazek
Awatar użytkownika
jojo
zaufany użytkownik
Posty: 2303
Rejestracja: czw gru 11, 2008 6:27 pm

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: jojo »

JudasHonor pisze:Jeśli poukładasz sobie w głowie sama, to żaden lek nie będzie potrzebny. Komfort życia oczywiście, także znacznie lepszy. Leki pomogą jedynie uśmierzyć ból ale nie uleczą.
JudasHonor, żadna zmiana podejścia do życia, ,,poukładanie sobie w głowie", oraz samokontrola, nie uchronią mnie przed nawrotem, po odstawieniu leków. Już to przerabiałam. Przez ponad rok nie brałam żadnych psychotropów, żyłam sobie beztrosko, często chodziłam na długie spacery i zupełnie zapomniałam o mojej diagnozie. Potem nagle zaczęłam się źle czuć, miałam urojenia, że jestem bardzo chora (fizycznie), wróciły omamy słuchowe, urojenia i pojawiły się omamy dotykowe. Nim się obejrzałam, zatraciłam się do tego stopnia w szaleństwie, że straciłam kontakt z rzeczywistością, wyszłam w nocy z domu, boso włóczyłam się po ulicy i zaczepiła mnie policja. Zamiast im powiedzieć, że chcę wrócić do domu, nic nie mówiłam i cieszyłam się, że oni mają wolną wolę- wówczas uroiłam sobie, że jestem Bogiem. W końcu policjanci, widząc że nic do mnie nie dociera, wezwali po mnie karetkę i tak trafiłam do szpitala psychiatrycznego.

Zawsze w stanie psychozy, tracę kontakt z rzeczywistością, do tego stopnia, że zagrażam sama sobie.

W moim przypadku, tylko systematycznie brane leki, na szczęście w małych dawkach, pozwalają mi zwalczać objawy psychotyczne. Bez nich bardzo szybko tracę wgląd w chorobę.

Judas, fajnie że sobie radzisz bez leków. Ja jestem na nie skazana. :(
To, że jakiś lek komuś służy, nie znaczy że nie zaszkodzi innej osobie. :(
Awatar użytkownika
JudasHonor
moderator
moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz wrz 24, 2006 8:04 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: JudasHonor »

No właśnie, z tego co piszesz nie zapanowałaś nad swoimi urojeniami, czułaś się źle i nie przeciwdziałaś temu. Po prostu pozwoliłaś porwać się wirowi zdarzeń.

Samokontrola to wieczny stan uwagi nad tym co się w głowie dzieje. Bądź krytyczna wobec tego co myślisz, nie pozwalaj sobie na wiarę we wszystko co do głowy przychodzi. Jeśli napadają Cię złe myśli to zagłuszaj je dobrymi. Jeśli myślisz, że jesteś bardzo chora fizycznie wmawiaj sobie, że jesteś całkiem zdrowa.

Nie chodzi o to by spierać się z własnym umysłem, to dosyć ciężkie. Po prostu dajesz taką kanonadę przeciwnych myśli aż te złe odejdą. Jeśli znów się pojawią to znów robisz to samo. Po dwóch tygodniach odczujesz znaczną poprawę. Za rok góra dwa odstawisz pomalutku leki, zmniejszając dawki.

Jeśli w moim przypadku działało to czemu nie ma w Twoim ? Każdy ma tą samą banię.
Kolejny dzień pełen nowych możliwości.
Awatar użytkownika
hvp2
zaufany użytkownik
Posty: 11061
Rejestracja: ndz lis 04, 2007 2:14 am
płeć: mężczyzna

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: hvp2 »

JudasHonor pisze:Każdy ma tą samą banię.
I tu się właśnie Judas głęboko mylisz!

Jest nawet takie powiedzenie: "Każdy choruje inaczej".
Awatar użytkownika
Petruccio
zaufany użytkownik
Posty: 12674
Rejestracja: pn gru 01, 2008 1:53 pm
płeć: mężczyzna

Re: Prawda o psychiatrii

Post autor: Petruccio »

Ale każdy ma ten sam hardware, hvp2. To, co wgrywasz (czasami nieświadomie) do własnej głowy, to już od ciebie tylko zależy. Dlatego chodzi o to, aby zwiększać swoją świadomość, żeby nic się tam nie przyczepiło, czego nie chcesz.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „wiedza o schizofrenii”