Może ja zacznę...
Głosy to halucynacje (inaczej omamy) słuchowe, które słyszymy wewnątrz naszej głowy, albo na zewnątrz, choć w pobliżu nie ma ich źródła. One mogą być pojedyncze lub mnogie i mogą wydawać nam różne polecenia. Mogą im towarzyszyć inne halucynacje, np. dotykowe (wiem o tym z własnego doświadczenia).
Głosy są całkiem odmienne od naszych myśli, nie mają z nimi nic wspólnego. Znałam jedną współpacjentkę, która nie przeklinała, ale słyszała głos męski, używający przekleństw. Miała poczucie nasyłania myśli i nie rozumiała, że głosy to skutek złego funkcjonowania jej mózgu, który odbierał nieistniejące bodźce.
Czasem głosy są głośne i zagłuszają myśli i przeszkadzają w rozmowie. Czasem słyszy się piski lub szumy (schizofreniczne).
Istnieje opozycja- między głosami, a własnymi myślami.
Póki odróżniamy własne myśli od omamów słuchowych, możemy w miarę normalnie funkcjonować (to zależy od stanu naszej choroby).
Słyszałam gdzieś o takim psychicznym schorzeniu, że dana osoba bierze własne myśli za głosy.
Źródłem głosów i innych halucynacji jest złe funkcjonowanie mózgu i odbieranie nieistniejących bodźców lub ich zła interpretacja (np. ktoś coś słyszy niewyraźnie, a do jego uszu dociera co innego, zgodne z jego wyobraźnią lub psychozą; ja np. słyszałam rozmowy ludzi z podwórka i wydawało mi się, że komentowali moje zachowanie i mówili na mój temat. W rzeczywistości mówili o czymś innym, ale to do mnie nie docierało.)
Jaką Wy proponujecie definicję głosów, najlepiej z własnego doświadczenia, aby Ci którzy ich nie mieli, zrozumieli co miewamy?
