Uczeni nie są w stanie wytłumaczyć, dlaczego nasze uniwersum w ogóle jest, ani nawet nie potrafią powiedzieć, jak ta główna zagadka egzystencji mogłaby być pewnego dnia rozwiązana. Już samo to wydaje się skazywać ludzkość na wieczystą ignorancję co do najistotniejszej ze wszystkich kwestii: Skąd się wzięliśmy i po co jesteśmy tutaj? Jeżeli wierzymy, że Stworzenie było rezultatem przypadku pod tytułem “Big Bang”, to życie samo w sobie musi być bezcelowe. Jeżeli nie było powodu naszego zapoczątkowania, to jakiż jest powód tak naszego istnienia, jak i naszych śmierci?
W ten sposób, czy to na poziomie kosmicznym, czy osobistym, nauka implikuje, że narodzenie, życie i śmierć są wydarzeniami przypadkowymi. Uniwersum nie posiada żadnego określonego sensu poza tym, co sobie sami dla siebie wyobrażamy.
Tymczasem mistycyzm mówi, że boska podstawowa rzeczywistość nigdy nie była i nigdy nie będzie oddzielona od Stworzenia. Wszystko co istnieje pochodzi z jednej rzeczywistości i jest częścią tej jednej rzeczywistości. Możesz ją nazwać Bogiem. Możesz ją nazwać jak chcesz. Jedność, czyli Bóg, nie może być podzielona.
A zatem, niemożliwe jest, żeby jakiś zakątek lub szparka egzystencji mogła być odłączona od boskiego źródła egzystencji. Obawiam się (i cieszę się jednocześnie), że nie ma takiego miejsca, gdzie można by się schować przed okiem naszego twórcy. Bo to my sami jesteśmy tą rzeczywistością, choć obecnie umysł i materia zaciemniły nasze uświadamianie sobie tego faktu, na podobnej zasadzie, jak delikatność pary wodnej nie jest ewidentna, kiedy woda jest w stanie ciekłym lub zamrożonym.
Duch, czyli esencja Boga, jest wszechprzenikającą energią witalną, która może przybierać miriady form, w tym fizycznej materii i energii, co zależy od częstotliwości z jaką duch “wibruje”. W ten sposób każda część Stworzenia, czy to będzie skała, elektron, galaktyka, rozgwiazda, obłok, czy ludzki umysł, posiada bliskie połączenie z najwyższą rzeczywistością za pośrednictwem fali ducha, która ożywia i energetyzuje każdą cząstkę istnienia.
Jednakże pomiędzy duchem a materią istnieje subtelne połączenie. Nie jest to oczywiste nawet dla ludzi, którzy wierzą w istnienie Boga, nie mówiąc już o sceptycznym oku nauk materialnych. Prowadzi to uczonych do przekonania, że poza fizycznym uniwersum niczego nie ma – za wyjątkiem, być może, innych “wymiarów”, które są matematycznie realne, ale nie dają się zaobserwować bezpośrednio. Czyż zatem można się dziwić, że Bóg wydaje się prymitywnym mitem dla tych, którzy cierpią na logiczne i naukowe skrzywienie? “Jeżeli Bóg jest wszechpotężny, wszechwiedzący i zawsze obecny –pytają – to gdzież jest dowód na to, że taka istota istnieje? Jeżeli Najwyższy jest godzien tego tytułu, Jego moc i chwała nie powinny być aż tak skrzętnie ukryte.”
To uniwersum jest refleksją refleksji refleksji
W odpowiedzi na to pytanie mistycyzm przypomina, że Stworzenie bynajmniej nie ogranicza się do dwóch biegunów, czyli naszego fizycznego uniwersum i Boga. Pomiędzy tymi biegunami istnieje wiele poziomów rzeczywistości. Pozwala to na łatwiejsze zrozumienie w jaki sposób moc ducha – Bóg w akcji – zstępuje stopniowo w dół w miarę tworzenia i utrzymywania stanów rzeczywistości, które są coraz dalej od boskiego
źródła. Tak samo jak my możemy istnieć na różnych poziomach indywidualnej świadomości stanowiących mikrokosmos, Stworzenie też składa się z najprzeróżniejszych poziomów tworzących makrokosmos.
Gwoli jasności zagadnienie to można omawiać w kategoriach czterech głównych stanów istnienia: duchowego, przyczynowego, astralnego i materialnego. Wymienione nazwy ukazują cechy odróżniające je od siebie. Te stany nie są abstrakcją, lecz prawdziwymi poziomami rzeczywistości, a najwyższy z nich jest najbardziej realny i stały.
Każda sfera życia jest refleksją poprzedniej. Fizyczne uniwersum jest refleksją świata astralnego, który z kolei jest refleksją świata przyczynowego, natomiast świat przyczynowy jest refleksją czysto duchowego świata, gdzie umysł i materia zupełnie nie istnieją. Zaś poza wszystkim jest nagi blask czystego istnienia, jedności, Boga jako Boga. A zatem, ta majestatyczna struktura Stworzenia zawiera rozległe dziedziny o zwiększającej się gęstości, które są stopniami rzeczywistości pomiędzy Bogiem a poziomem fizycz-
nym.
Kolumb myślał 9 , że będzie mógł sobie pożeglować z Hiszpanii prosto do Wschodnich Indii, ale po drodze spotkał wielki kontynent – tak samo wszystkim tym, którzy próbują przejść od materialności do duchowości, przegradza drogę świat przyczynowy będący dziedziną uniwersalnego umysłu wraz ze swym odbiciem, którym jest świat astralny.
Kiedy uczeni wnikają tak głęboko jak tylko mogą w tajemnice atomu albo najwcześniejsze momenty Big Bangu, który zapoczątkował nasze uniwersum, kończą oni na matematycznych formułach i abstrakcyjnych koncepcjach – a więc na czymś, czego nie da się dotknąć, zobaczyć, powąchać, usłyszeć lub skosztować. Dzieje się tak dlatego, że badania sięgające fundamentów materii lub początków materialnej egzystencji w pewnym momencie docierają do granicy pomiędzy fizycznym uniwersum i tym, co znajduje się poza. W tym miejscu wydaje się, że inteligencja człowieka posiada zbyt ograniczoną pojemność, aby zrozumieć “rysunek techniczny” materialnego Stworzenia – legalne wzorce, które leżą poza działaniami Natury i które można wiernie zapisać przy pomocy równań.
Należy pamiętać, że niematerialna rzeczywistość zdominowana przez to, co mistycy nazywają umysłem, obejmuje fizyczne uniwersum. Wszystko, co mamy tutaj, pochodzi stamtąd, na podobnej zasadzie jak materialny budynek budowany jest na podstawie rysunków technicznych wytworzonych przez umysł architekta. Oznacza to, że “mentalność” przychodzi przed “materialnością” i w tym właśnie sensie jest bardziej realna będąc bardziej stałą i będąc przyczyną fizycznego świata. Idąc dalej, duchowość jest
świadomą esencją, która energetyzuje zarówno umysł, jak i materię, co wcale nie przeszkadza, że jest zazwyczaj dobrze ukryta.
Jesteśmy czymś więcej niż ciało fizyczne
Warstwy osłaniające ducha można sobie wyobrażać jako istniejące tak na zewnątrz, jak i wewnątrz nas, bo ludzkie istoty odzwierciedlają wzorzec kosmosu. Innymi słowy to, co jest na zewnątrz, jest również wewnątrz. Na przykład, nauka wie, że istnieje świat fizyczny, a ludzie mają fizyczne ciała. Wszystko ładnie pasuje. Nasze organy percepcji – oczy, uszy itd. – przeznaczone są do odbioru wrażeń zmysłowych z zewnątrz nas i przerabiania ich na takie informacje, jakie może zinterpretować nasz mózg. Wówczas możemy działać zgodnie z tymi informacjami i ze swej strony wysyłać informacje do zewnętrznego świata za pomocą mówienia, dotykania, pisania itp.
9 Taki nadal jest ortodoksyjny pogląd, choć „alternatywna historia” posiada dowody, że Kolumb dobrze
wiedział co jest po drodze do Indii, a nawet twierdzi się, że celem jego podróży był nieznany – choć już wcześniej odkryty – kontynent na zachodzie, a nie Indie. Twierdzi się również, że wszyscy odkrywcy
tamtego okresu doskonale zdawali sobie sprawę z wielkości planety, dlatego teoria o istnieniu krótszej drogi do Indii via olbrzymie przestrzenie Atlantyku i Pacyfiku razem wzięte, była niewątpliwie bajeczką wielkich żeglarzy, aby uzyskać dostęp do kieszeni bogatych sponsorów.
Nauki duchowe idą dalej i mówią, że tak jak mamy ciało fizyczne, które jest tak zaprojektowane, aby współdziałać ze światem fizycznym, mamy też ciało astralne i przyczynowe, które są równie dobrze przystosowane do zażywania życia w sferach astralnych i przyczynowych. Choć na ogół nie możemy zobaczyć tych subtelnych ciał, nie oznacza to jednak, że one nie istnieją.
Nauka i mistycyzm zgadzają się, że przyczyna i skutek rządzą stanami egzystencji zdominowanymi przez umysł i materię. Inaczej mówiąc, nic nie zdarza się ot, tak sobie. Wszystko ma swój powód, nawet jeśli nie możemy dostrzec lub pojąć przyczyny leżącej u podłoża jakiegoś konkretnego skutku. A mimo to, nauka uważa, że ludzie nie są niczym innym jak ciałami fizycznymi oraz twierdzi, że to, co wywiera na nas wpływ, musi być fizyczne również.
Nietrudno zrozumieć, dlaczego większość uczonych trzyma się ściśle tego materialistycznego punktu widzenia. Nasze fizyczne zmysły niewątpliwie mogą postrzegać tylko przedmioty fizyczne i wszystko, co wchodzi do naszego świadomego umysłu, jest także materialnego pochodzenia – wypowiadane lub napisane słowa, muzyka, widoki i dźwięki Natury. Nawet wspomnienia przeszłości i wyobrażenia przyszłych wydarzeń, to nic innego jak przerzucanie z jednej kupy na drugą materialnej zawartości naszego mó-
zgu.
Nauka uznaje również, że posiadamy jakiś rodzaj pamięci, który poprzedza narodzenie, w postaci genetycznego dziedzictwa, czyli DNA obecnego we wszystkich komórkach naszego ciała. Wynika z tego, że dziedziczenie (wpływy wewnętrzne) oraz środowisko (wpływy zewnętrzne) połączyły się rzekomo, aby zrobić nas tym, czym jesteśmy obecnie – och, być może z dodatkiem szczypty wolnej woli dosypanej do garnka w celu zaostrzenia smaku i wprowadzenia czynnika nieprzewidywalności. Mistycyzm idzie
tym samym torem myślenia, ale rozciąga sferę działania przyczyny i skutku włączając w
nią naszą subtelną jaźń.
Karma – nasze duchowe DNA
Ważniejszym niż geny zawierające informacje, które kierują rozwojem naszego mózgu i reszty ciała fizycznego – determinując nasz wzrost, kolor oczu, predyspozycje do niektórych chorób, wrodzoną inteligencję itp. – jest niematerialny “zapis karmiczny” będący indywidualnym dziedzictwem z poprzednich inkarnacji każdego z nas. Tak jak DNA zmagazynowane jest w każdej komórce naszego fizycznego ciała, ten karmiczny zapis zawarty jest w naszym przyczynowym, czyli mentalnym, ciele. Ponieważ zapisany jest na poziomie niematerialnym, informacja o karmie nadal istnieje pomimo śmierci cia-
ła fizycznego. W ten sposób karma jest dla naszej przyczynowej istoty tym samym, co DNA dla naszego fizycznego ciała – z tą różnicą wszelako, że DNA dziedziczymy po fizycznych przodkach, zaś karmę “dziedziczymy” po sobie.
Chociaż możemy niecałkowicie rozumieć jak pracuje DNA (nie ma się czym przejmować, bo uczeni jadą na tym samym wózku), to jednak musimy się zgodzić, że czynniki genetyczne wywierają na nas wielki wpływ nawet i wtedy, gdy w ogóle sobie nie zdajemy sprawy z ich działania. Któż w końcu – posłużmy się tu bardzo popularnym przykładem – odczuwa, że jego geny podpowiadają jego skalpowi, żeby utworzył na swej
powierzchni łysą polanę? A mimo to, spoglądając na tył swojej głowy w lustrze widzimy, że jednak ona jest. Na identycznej zasadzie, w każdym momencie czynniki karmiczne zapisane w naszym przyczynowym umyśle wywierają wpływ na nasze myśli, pragnienia, intencje, emocje i działania – czyli na całokształt ludzkiego życia. Zrozumienie tego prowadzi do bardziej realistycznej i naukowej koncepcji wolnej woli niż do zwyczajnego nastawienia wielu ludzi wyrażającego się w: “Robię to, co chcę!”
Cytat pochodzi z książki Briana Hinesa " Życie jest sprawiedliwe".