Naukowiec czy spekulant?

duchowość, etyka, religia

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Naukowiec czy spekulant?

Post autor: Kamil Kończak »

Odnoszę się do Richarda Dawkinsa i jego działalności. Mówiąc w skrócie - papieża ateistów.

Zacznę przede wszystkim od tego, że metodami naukowymi (cokolwiek to znaczy) nie da się udowodnić ani istnienia ani nieistnienia Boga. Można jednak stworzyć pracę, która będzie mniej lub bardziej obiektywna, mniej lub bardziej rzetelna. Oczywiście cel takiej pracy będzie inny - obiektywizacja przekonań.

Naukowiec więc, mówiąc o nieistnieniu Boga nie powinien jako argumentu używać tego co niesie ze soba religia, która ze swojej natury jest skrajnie materialistyczna, służy mamonie, swojemu ego a nie Bogu i tak na prawdę niewiele przypomina to, co glosili nauczyciele na jakich religie się powołują. Religiom nie zależy także na samodzielności duchowych poszukiwań swoich wiernych - naukowiec ateista nie powinien więc poważnie traktować takiego źródła szerokopojętej wiedzy o Bogu. Bo gdyby twierdził, że Bóg jest jedynie wymysłem, nie powinien w ogóle rozmawiać o ateizmie w kontekście religii. Nawet jeśli Bóg jest według niego tylko ideą, to co prezentują religie daleko od tej idei odbiega. Mógłby wtedy umieścić religijnego boga obok demokracji, komunizmu, które to idee są tak odmienne od założeń. Wydaje się więc, że znalazł sobie po prostu łatwego chłopca do bicia.

Dobrze odwierciedla to pewna opowiastka. " Jak niesie wieść, Diabeł ze swym przyjacielem wybrali się kiedyś na spacer, gdy nagle ujrzeli człowieka, który w zachwycie schylił się, żeby coś podnieść. Co on podniósł? – zapytał przyjaciel. Kawałek Prawdy – odrzekł Diabeł niefrasobliwie. I ty się tym nie przejmujesz? – zdziwił się przyjaciel. Nie, – powiedział Diabeł. – poczekam aż zrobi z tego religię!"

Dawkins nie może być po prostu autorytetem w dziedzinie naukowości, bo to co robi to czysta spekulacja. Gdyby stworzył pracę, ktora mówi o ateizmie bez relacji do religii, mógłby być o wiele bardziej obiektywny. Musiałby przede wszystkim, chociażby na potrzeby swojej pracy przyjąć pewne założenia, nawet jeśli by się z nimi nie zgadzał. Głównie po to aby rozważyć pewne za i przeciw.

Chociażby to, że wszelkie religie według badaczy (polecam Johna Davidsona - prof. Cambridge, także nauk biologicznych http://www.johndavidson.org/ ) wyrosly z nauk oświeconych Mistrzów, którzy byli manifestacją najwyższej mocy, która stworzyła ten świat. Potem, kiedy odeszli do Boga na bazie ich skrzywionych nauk powstały religie, które odstąpiły od czystej duchowości na rzecz , materializmu, władzy, rytuałów i innych guseł. Gdyby przyjął ten aksjomat nie mógłby tak swobodnie wypowiadać się o Bogu na podstawie religii, choć mógłby być dalej ateistą. Na pewno jednak nie na poziomie 6 jak sam to określa w swojej debacie z anglikańskmi arcybiskupem Canterbury - Rowanem Williamsem ( http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... n__ze.html
Ta skala Dawkinsa odwierciedla jedynie uczucia a nie obiektywność wewnętrznych przekonań, szerokopojętą wiedzę. Dawkins więc wpada w pułapkę tego, co jest tak charakterystyczne dla religii - w pułapkę uczuć i emocji.

Sposób myślenia Dawkinsa przypomina mi trochę obrońców moralności w Polsce, ludzi, którzy tak psioczą na brak lustracji. Najbardziej zdumiewające jest jednak, że wierzą w to, że każda jedna notatka SB musi być prawdziwa i świadcząca o nikczemności osoby, która widnieje w takim dokumencie. TW to ten zły a SB kryształowo sumienna w swojej działalności. Czy to nie jest prawdziwa grosteska?

Tak samo Dawkins wyciera sobie gębę tym, co niesie ze sobą zgniła moralność religii i jest to dla niego jeden z argumentów na brak istnienia doskonałego Boga. On wierzy w to, że religia sumiennie i prawdziwie oddaje to czym ten Bóg jest,
To wszystko w pewien sposób śmiesza go jednak jako naukowca - nie na poziomie faktów ale na poziomie logiki, metodologii dochodzenia do wniosków.


Religia gruntuje największy chaos w kwestii zrozumienia Absolutu. Twierdzi, że dusza jak i Wszechświat powstały z niczego, z nicości, z pustki - ex nihilo. Czy Dawkins o tym ateistycznym poglądzie religii aby wie? Ale czym jest pustka? Pustkę utożsamiamy z tym, że coś jest niezamanifestowane ale czy to znaczy, że nic tam nie ma? Naukowcy mówią, że atomy są puste ale szukają cząstki elementarnej, Bozonu Higgsa, który podobno wszystko organizuje. Czy to nie przypomina poszukiwań mistycznego Słowa ("na początku było Słowo" ), Logos, Ducha świętego? Skoro nakowcy szukają tej mocy, która wszystko organizuje to nie można być ona nieświadoma. To chyba proste. Nieświadomość, która kreuje świadomość? Gdyby było inaczej to by oznaczało, że zarówno nauka jak i religie szukają czegoś czego nie ma.

Odnośnie świadomości w kontekście Darwina i ewolucjonizmu Dawkins ma wyrażny problem.

"Przez dużą część spotkania abp Williams słuchał argumentów Dawkinsa, który mówił o ewolucji. - Jestem zachwycony elegancją pana wywodu - powiedział w pewnej chwili. I dodał, że zgadza się z większością tez Darwina. Zauważył jednak, że "Darwin niewiele miał do powiedzenia na temat świadomości". - I to jest jeden z powodów, dla których ostrożnie podchodzę do jego teorii - dodał.

- To, czego nie rozumiem, to, dlaczego arcybiskup nie może zobaczyć niesamowitego piękna idei, że życie powstało z niczego. To taka oszałamiająca, elegancka, piękna rzecz. Dlaczego chcieć ją zmącić czymś tak kłopotliwym jak Bóg - odpowiadał Dawkins. Ale przyznał, że kwestia świadomości jest "bardzo tajemnicza" i na razie pozostaje nierozwiązana. - Niebawem na pewno zostanie wyjaśniona - dodał".


W tym miejscu ze strony mistycyzmu pojawia się pojęcie Demiurga który mocy Boga, superświadomej, bezkształtnej energii nadaje kształty idei,archetypów, które mogą zamanifestować się w widzialnym, materialnym świecie. Czym może być ten Demiurg? Najlepiej można poznać go po naturze tego świata, który jest dwoisty. W tym świecie panuje smutek i radość, dzień i noc, miłość i nienawiść - wszędzie jednak dominuje brak pełni bo moc zwana Demiurgiem dzieli cząstkę Boga na dwa.

Dlaczego więc religia wmawia ludziom, że przyczyna wszelkiego zła tkwi w złym do szpiku kości Szatanie, skoro nikt go nigdy nie widział a to co przedstawia ten świat skłania nas do zupełnie innych wniosków? Czy ktoś zna całkowicie złego albo całkowicie dobrego człowieka? Czy ktoś widział idealnie biały albo idealnie czarny kolor? Czy nie jest tak, że te cechy widać dopiero na tle czegoś innego, jaśniejszego bądź ciemniejszego? Zło na tle dobra a dobro na tle zła? Czy więc ktokolwiek widział metafizyczne zło czy dobro, którymi tak straszy i zachęca religia?

Metafizyczne zło, ogień i siarka, kotły? Richard Dawkins w ten sposób bardzo łatwo może obalać tezy religii i twierdzić, że Boga jakiego przedstawiają religie tak na prawdę nie ma. I prawdopodobnie będzie miał w tym względzie rację, co nie wyklucza wcale istnienia Absolutu. Czy to jednak jest nauka czy może już nauka w stylu pop? (powtarzając po pewnyym profesorze).
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
ODPOWIEDZ

Wróć do „filozofia”