Co to takiego: "BÓG"?

duchowość, etyka, religia

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
Awatar użytkownika
Clamo
moderator
moderator
Posty: 1262
Rejestracja: wt cze 16, 2009 11:47 pm
płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Narnia

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: Clamo »

Gdyby tak myślała to by nie pisała takich rzeczy, a tak okazuje się, że jednak jest co najmniej chora. Życie.
"Roses are red, violets are blue, I'm schizophrenic, and so am I."
-Oscar Levant
Awatar użytkownika
sophie
zaufany użytkownik
Posty: 4274
Rejestracja: czw wrz 27, 2012 9:29 pm

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: sophie »

Tylko gdzie On jest.
Kazdy musi szukac podazajac sciezka, ktora wyznacza mu wlasne sumienie.
:icon-mrgreen: :: https://mojelinki.pl - Kreator stron ::::: https://schizo.pl - Forum Schizofrenia :: :icon-mrgreen: https://randki.cc - Randki
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: cezary123 »

Odrzucenie Boga ostatecznie musi się skończyć poniżeniem człowieka, a nawet dekonstrukcją tworzonej przez pokolenia cywilizacji i kultury. Jeżeli odrzucamy Boga, wówczas nawet czyniąc dobro, możemy krzywdzić.

http://prasa.wiara.pl/doc/1034610.W-coz ... my-wierzyc
Awatar użytkownika
sophie
zaufany użytkownik
Posty: 4274
Rejestracja: czw wrz 27, 2012 9:29 pm

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: sophie »

No co Ty.
Mi taka plote puscila jakas stara baba.
Ale juz po i jest bez zmian.
Wiec fajnie :D
A kto tutaj nie jest chory ?
Jakbym nie byla chora to by mi sie nudzilo.
No a Bog to na pewno Ktos w porzadku.
:icon-mrgreen: :: https://mojelinki.pl - Kreator stron ::::: https://schizo.pl - Forum Schizofrenia :: :icon-mrgreen: https://randki.cc - Randki
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: cezary123 »

Bóg jest realnym Bogiem wszystkiego, a nie antropocentryczną lepszą wersją człowieka- istoty z gatunku homo sapiens, w ktorej akurat przypadkowo aktualnie jesteśmy. Jak byśmy wytłumaczyli kiedyś pojęcie Dobrego Boga innym istotom we Wszechświecie?


Taka sygnalizacja może spalić na panewce albo przenieść nas z deszczu pod rynnę. Już w założeniu pomysł jest
antropocentryczny. Najpierw doznał pan oburzenia, obrazy, a potem ulgi.
— Powiedzmy. Do czego ojciec zmierza?
— Nie do pociechy duchowej. Żeby opracować techniczny aspekt tej próby, wypadnie
panu i innym włączyć w nią GODa.
— Oczywiście. Wykona obliczenia, i tak dalej. Co z tego? Sporządzi program. Zrobi
to, co leży w granicach możliwości. Ojciec nie przypuszcza chyba, że jest to advocatus
diaboli!
— Nie. A ja nie zjawiam się jako doctor angelicus. Nie muszę chyba zapewniać pana,
że jestem chrześcijaninem?
Steergard znów poczuł się zaskoczony obrotem, jaki przyjęła rozmowa.
— Do czego ojciec zmierza? — powtórzył.
— Do teologii. Aby pan mógł mnie lepiej zrozumieć, przełożę ją na wysłowienie nie
tylko świeckie, ale w moich ustach właściwie bluźniercze. Usprawiedliwiam się w sumieniu
bezprecedentalną sytuacją. Język fizyki jest panu bliższy niż hermenutyka religioznawstwa.
W przekładzie na pojęciowy aparat fizyki różnopostaciowość sacrum odpowiada różnym
prążkom spektralnym materii, wszechobecnej i takiej samej w całym wszechświecie. W tym
przyrównaniu można powiedzieć, że oprócz widma ciał istnieje widmo wiar. Rozpościera się
od animizmu, totemizmu, politeizmu aż po wiary w osobowego Boga. Ziemski prążek mojej
wiary zawiera go jako rodzinę zarazem ludzką i boską. Czy znane są panu spory wywołane w
teologii przez SETI — zwłaszcza odkąd poszukiwania Innych zrodziły tę wyprawę?
— Prawdę mówiąc, nie. Ojciec uważa, że powinienem się na nich znać?
— Bynajmniej. Był to jednak mój obowiązek. Stanowiska rozeszły się w moim
Kościele. Jedni utrzymywali, że skażenie natury Stworzonych może być powszechne i taka
powszechność wykracza za ziemskie pojęcie wyrazu katholikos. Że możliwe są światy, na
których do ofiary Odkupienia nie doszło i przez to skazane. Inni, że zbawienie jako wybór
między Dobrem a Złem, dany łaską, zjawiło się wszędzie. Spór ten zagroził Kościołowi.
Organizatorzy i uczestnicy wyprawy byli zajęci swoją pracą. Toteż nie frapowały ich
sensacje, zwiększające nakłady gazet. Zbrodnia i seks już się nieco zużyły, a ekspedycja
“Eurydyki" ubocznie stworzyła konsumpcyjne nowości. Jako igraszki, oryginalne i śmieszące
przez to, że credo ąuia absurdum est zyskało mnożnik, kompromitujący je dość skutecznie.
Jako wizję niezliczonych planet z mnóstwem jabłek rajskich tam, gdzie nie ma jabłoni,
oliwek, których i syn Boga nie przeklnie, bo nie rosną tam drzewa oliwkowe, dywizji Piłatów,
umywających ręce w miliardach naczyń, lasu ukrzyżowań, tłumów Judaszy, niepokalanych
poczęć istot, których fizjologia rozrodu nie daje miejsca na takie pojęcie, gdyż rozmnażają się
kopulacyjnie — jednym słowem, przemnożenie Ewangelii przez wszystkie ramiona
wszystkich spirali galaktycznych czyniło nasze Credo karykaturalną parodią wiary. Dzięki
tym figlom arytmetycznym Kościół utracił sporo wiernych. Dlaczego mnie nie utracił?
Ponieważ chrystianizm żąda od człowieka więcej, niż można żądać. Nie żąda tylko
zaniechania okrucieństwa, nikczemności i kłamstwa. Żąda zwróconej ku okrutnikom,
kłamcom, katom i tyranom miłości. Ama et fac quod vis — tego nakazu nic nie unicestwi.
Proszę się nazbyt nie dziwić takiej katechizacji na pokładzie takiego statku. Moim
obowiązkiem jest patrzeć dalej, niż sięgają szansę zwiadu, który ma zetknąć obce sobie
rozumy. Pana obowiązki są inne. Spróbuję to pokazać. Gdyby stał pan na przepełnionej łodzi
ratunkowej, a tonący, dla których brak miejsca, czepialiby się burt, przez co łódź mogłaby
przewrócić się i utonąć, odcinałby pan ręce. Prawda?

— Obawiam się, że tak. Gdyby nie było innego ratunku.
— W tym nasza różnica. Znaczy to, że pan nie zawróci.
— To prawda. Rozumiem przypowieść z łodzią. Nie będę czekał, aż zatonie. Będę
usiłował ratować tę cywilizację wszelkimi siłami, jakie mam.
— A w ostateczności genocydem?
— Tak.
— Wróciliśmy tym samym do punktu wyjścia. Udało mi się odroczyć tę ostateczność.
Więcej nic. Nieprawdaż?
— Tak.
— Gotów pan ratować życie, odbierając życie?
— W tym przecież tkwi sens twojej przypowieści, ojcze Arago. Wybiorę mniejsze zło.
— Stając się mordercą?
— Nie odrzucam tego określenia. Możliwe, że nikogo nie uratuję. Że zgubię nas i ich.
Ale nie umyję rąk, jeżeli zginiemy, “Eurydyka" otrzyma wiadomość. Wiadomość o stanie
rzeczy i o tym, że wykluczyłem odwrót, jest już w drodze.
W mojej eschatologii nie ma mniejszego zła —powiedział Arago. — Z każdą
zabijaną istotą ginie cały świat. Przez to arytmetyka nie daje etyce miar. Nieodwracalne zło
jest pozawymierne.


"Fiasko" Stanisław Lem
Awatar użytkownika
sophie
zaufany użytkownik
Posty: 4274
Rejestracja: czw wrz 27, 2012 9:29 pm

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: sophie »

Bog jest kims nad kim zastanawiaja rozni ludzie a i tak Go nie ogarniaja.
Niektorzy nie wierza ale i tak nie przekonaja wierzacych do swojej racji. Podobnie z druga strona.
:icon-mrgreen: :: https://mojelinki.pl - Kreator stron ::::: https://schizo.pl - Forum Schizofrenia :: :icon-mrgreen: https://randki.cc - Randki
Awatar użytkownika
Wspaniale
zaufany użytkownik
Posty: 5581
Rejestracja: pt paź 26, 2012 6:59 pm

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: Wspaniale »

Bóg to odwieczne pragnienie człowieka słabego wobec świata.
ocean
zaufany użytkownik
Posty: 1284
Rejestracja: ndz gru 07, 2008 11:13 pm

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: ocean »

Wspaniale, podoba mi się to co napisałas.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: cezary123 »

Wspaniale pisze:Bóg to odwieczne pragnienie człowieka słabego wobec świata.
A świat czyj?
Arom
zaufany użytkownik
Posty: 2413
Rejestracja: wt sie 30, 2011 9:30 pm
płeć: mężczyzna

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: Arom »

Bóg nie istnieje!
A jeśli istnieje byłby największym okrutnikiem. Czerpiącym przyjemność z obserwacji szamoczących się istotek. Gdy Go spotkam, powiem, że nie chcę być szczurem laboratoryjnym w nieustannym eksperymencie.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: Kamil Kończak »

Powiedz samemu sobie, że nie chcesz więcej żyć i niszczyć samego siebie :)
Powiedz sobie, że masz dosyć pragnień materialnych, chorych marzeń, które tylko powodują cierpienie i oddalają od realności, od tego aby żyć prawdą a nie fikcją. Boga w to nie mieszaj :)
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
ocean
zaufany użytkownik
Posty: 1284
Rejestracja: ndz gru 07, 2008 11:13 pm

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: ocean »

Arom, znakomicie, i to w jednym poście, przeczysz samemu sobie. Byc może Ty tego Boga szukasz, stąd sprzeczności.

Co Ty na takie proste dowodzenie:
Errare huamnum est.
Błądzic jest rzeczą ludzką.
A błądzic to szukac.
A szukac to znajdowac.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: cezary123 »

cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: cezary123 »

W dużym uproszczeniu można by powiedzieć, że dla hinduizmu osoba ludzka jest iskrą boskości, duchem (atman) wcielonym z powodu avidya (niewiedzy, będącej zarówno rodzajem metafizycznej nieznajomości prawdziwej natury Jedni albo rodzajem niewiedzy pierwotnej). W konsekwencji więc byt ludzki podlega prawu karmy albo ponownych narodzin oraz cyklowi narodzin i odrodzeń znanemu jako karma-samsara albo prawo odpłaty. Egoistyczne pragnienie, prowadzące do duchowej ignorancji, jest źródłem wszelkiego zła, nędzy i cierpienia w świecie.
19. Odkupienie dla hinduizmu - wyrażone przez takie terminy jak moksza i mukti - jest więc wyzwoleniem od prawa karmy. Chociaż ludzie mogą na trzy sposoby (które nie wykluczają się wzajemnie) poczynić pewne kroki w kierunku swojego zbawienia - poprzez bezinteresowne działanie, duchową intuicję i pełną czci miłość Boga - to ostateczny stan zbawczej komunii z Bogiem może być otrzymany jedynie przez działanie łaski.





20. Jeśli chodzi o buddyzm, można na początku powiedzieć, że Budda, w zetknięciu się z cierpieniem świata, odrzucił autorytet Wedy, użyteczność ofiar, widział też nieużyteczność metafizycznych spekulacji na temat istnienia Boga i duszy. Uwolnienia od cierpienia szukał we wnętrzu samego człowieka. Dlatego jego główną intuicją jest twierdzenie, że ludzkie pożądanie jest korzeniem wszelkiego zła i nędzy - które z kolei prowadzi do „niewiedzy” (avidya) - oraz ostateczną przyczyną cyklu narodzin i odrodzeń.
21. Po Buddzie powstało wiele szkół myślenia, które opracowały na podstawie jego prostych nauk systemy, mające za przedmiot doktrynę karmy rozumianej jako tkwiące w działaniu dążenie do ponownych narodzin. Historyczne życie ludzkie nie ma żadnego osobowego, rzeczywistego i egzystencjalnego wątku, który prowadziłby do jedności; składają się na nie jedynie nie połączone ze sobą egzystencjalne fragmenty narodzin, wzrastania, starzenia się i śmierci. Doktryna o anicca, czyli o „nie-trwałości” wszelkiej rzeczywistości, jest centralną ideą buddyzmu. Pojęcie egzystencjalnej nie-trwałości wyklucza możliwość istnienia jakiegokolwiek atman i stąd bierze się milczenie Buddy na temat istnienia Boga albo atmana. Wszystko jest zjawą (maya). Na temat rzeczywistości nie można powiedzieć niczego ani pozytywnego, ani negatywnego.
22. Odkupienie dla buddyzmu polega więc na stanie wyzwolenia (nirwana) od postaci tego świata, wyzwolenia od fragmentarycznej natury i nie-trwałości istnienia, osiąganego poprzez pokonanie wszelkich pragnień i wszelkiej świadomości. Przez takie wyzwolenie osiąga się czysty i nieokreślony stan pustki. Będąc czymś radykalnie różnym od dręczących przejściowych postaci tego świata (maji), nirwana - dosłownie: „rozpłynięcie” albo „opuszczenie”, „wyzbycie się” (wszelkich pragnień), jak gasnące światło świecy, gdy wypali się wosk - wymyka się jakiejkolwiek definicji, lecz nie jest ona jedynie stanem czystego rozpłynięcia się albo całkowitego unicestwienia. Nirwana nie jest jakimś intelektualnym celem, lecz niezdefiniowanym doświadczeniem. Jest wyzwoleniem od wszelkich pragnień i tęsknot oraz od cyklu ponownych narodzin i bólu (dukha). Najdoskonalszą drogą wyzwolenia dla buddystów jest Ośmioraka Droga - poprawnego zrozumienia, poprawnej intencji, poprawnej mowy, poprawnego postępowania, poprawnego zajęcia, poprawnego wysiłku, poprawnej kontemplacji i poprawnej koncentracji (Vinayana Pitaka) - która główny nacisk kładzie na ludzki wysiłek. Z perspektywy buddyzmu wszystkie inne dążenia religijne są niedoskonałe i drugorzędne.






Chrześcijańska ocena kondycji ludzkiej nie jest więc zamknięta sama w sobie, lecz stanowi aspekt o wiele szerszej wizji, w centrum której znajduje się chrześcijańskie rozumienie Boga i Jego relacji z rodzajem ludzkim i z całym porządkiem stworzonym. Ta szersza wizja opiera się na przymierzu, którego Bóg pragnął i nadal pragnie dla rodzaju ludzkiego. Jest to przymierze, przez które Bóg chce dać ludziom udział w swoim życiu, prowadząc do spełnienia - nawet ponad wszelkie ich możliwe wyobrażenie i pragnienie - to wszystko, co jest w nich dobre, oraz uwalniając ich od tego wszystkiego, co jest w nich negatywne i co im przeszkadza w ich życiu, szczęściu i rozwoju.

36. Należy jednak podkreślić, że jeśli wiara chrześcijańska mówi w ten sposób o Bogu i Jego woli zawarcia przymierza z ludźmi, to nie dzieje się tak dlatego, że zostaliśmy - by tak rzec - jedynie poinformowani (na drodze zwykłego pouczenia) o zamiarach Boga. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że - w sposób o wiele bardziej radykalny - Bóg dosłownie zainterweniował w historii i zadziałał w samym sercu historii; przez swoje „przedziwne dzieła” najpierw w ciągu całego starego przymierza, lecz w sposób pełniejszy i definitywny przez Jezusa Chrystusa i w Jezusie Chrystusie, swoim własnym i jedynym Synu, który przez wcielenie wszedł w ludzką kondycję, w jej całkowicie konkretnej i historycznej formie.

37. Ściśle mówiąc, wynika stąd, że wierzący, dla przedstawienia tego, co mają do powiedzenia na temat ludzkiej kondycji, nie rozpoczynają od pytania o nią samą, by następnie zadawać sobie pytanie, jakie światło może na nią rzucić Bóg, którego wyznają. Równocześnie, ciągle mówiąc ściśle, chrześcijanie nie zaczynają od uznania Boga w oparciu o szereg argumentów albo, przynajmniej, nie na mocy czysto abstrakcyjnej refleksji, aby potem, jakby tylko drugorzędnie zastanawiać się, jakie światło to wcześniejsze uznanie istnienia Boga mogłoby rzucić na historyczne przeznaczenie ludzkości.

38. Rzeczywiście, dla objawienia biblijnego, a więc i dla wiary chrześcijańskiej, poznanie Boga oznacza wyznanie Go w oparciu o to, co On sam uczynił dla ludzi objawiając ich w pełni im samym w akcie objawienia im siebie samego, i przez nawiązanie z nimi relacji: ustanawiając i ofiarując im przymierze, posuwając się w tym celu do wejścia i do wcielenia się w ich ludzką kondycję.

39. Dopiero w takiej perspektywie wizja osoby ludzkiej i ludzkiej kondycji, proponowana przez wiarę chrześcijańską, osiąga całą swoją wyjątkowość i bogactwo.




http://www.vatican.va/roman_curia/congr ... l.html#top
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: cezary123 »

Prawda o cierpieniu głosi, iż cierpienie (pal. dukkha) jest przyrodzoną częścią życia, a także stwierdza, że dolegliwość kondycji człowieczej polega na związanym z nią "dyskomforcie". Prawda ta mówi o wielu rodzajach cierpienia, począwszy od fizycznych i biologicznych doświadczeń narodzin, choroby, po starość i śmierć. I choć często wiążą się z nimi doznania fizycznego bólu, głębszym problemem jest przecież nieuchronność powtórnych narodzin, choroby,starzenia się i śmierci w kolejnych, następujących po sobie wcieleniach, którym będziemy podlegać zarówno my sami, jak i nasi bliscy.
Ludzie są bezsilni w obliczu takiej rzeczywistości i mimo postępu medycyny, ze względu na swoją naturę fizyczną, są podatni na choroby i ulegają wypadkom. Poza bólem fizycznym Prawda o Cierpieniu wspomina o emocjonalnych i psychologicznych formach nieszczęścia, takich jak "ból, smutek, żal, opłakiwanie oraz rozpacz". Mogą o ne czasami powodować problemy trudniejsze do uchwycenia niż cierpienie fizyczne: życie niewielu osób wolne jest od żalu i smutku, istnieje też wiele upośledzających stanów psychicznych, z których - tak jak z chronicznej depresji - nie daje się nigdy w pełni wyleczyć.
Poza tymi przykładami Pierwsza Szlachetna Prawda mówi też o subtelniejszym rodzaju cierpienia, które można by nazwać egzystencjalnym. Uwydatniono je dobrze w zdaniu:"Cierpieniem jest niespełnieniem życzeń". Przedstawione w ten sposób cierpienie wynika z frustracji, rozczarowania i zniechęcenia, których doświadczamy, kiedy życie nie toczy się zgodnie z naszymi oczekiwaniami, a sprawy nie układają się tak, jak byśmy chcieli. Budda nie był chorobliwym pesymistą i z pewnością doświadczenie z okresu, gdy był młodym księciem, nauczyło go, że życie może mieć też swoje dobre strony. Problem polega jednak na tym, że dobre czasy nie trwają jednak długo; prędzej czy później gdzieś się rozwieją albo też zaczyna nas nudzić to, co niegdyś stanowiło nowość, i w czym pokładaliśmy wielkie nadzieje. W tym kontekście słowo dukkha ma bardziej abstrakcyjny i głębszy sens: sugeruje, że nawet nie zadając bólu, życie może nam przynieść niezadowolenie i niezaspokojenie pragnień.
Przyjmijmy że życie jest cierpieniem. Gdzie jednak leży jego przyczyna? Druga Szlachetna Prawda - Prawda o powstawaniu cierpienia - wyjaśnia, że cierpienie powstaje z pożądania, pragnienia lub żądzy. Przyczyną kolejnych narodzin jest żądza, ujawniająca się w postaci silnego przywiązania do życia i przyjemności, jakie się z nim wiążą. Choć zazwyczaj ponowne narodziny pojmowane są jako przejście do kolejnego życia, dochodzi do nich również z jednej chwili na drugą. Mówi się wtedy, że człowiek z każdą sekundą odradza się na nowo, w miwrę jak zmienia się i wzajemnie na siebie oddziałuje pięć czynników tworzących osobowość, którymi są: ciało fizyczne, uczucia, percepcje, cechy charakteru i dyspozycje oraz świadomość. Nie ma potrzeby szczegółowego omawiania każdego z tych czynników z osobna; ważniejsze jest to, czego o ne nie zawierają. W szczególności nie wspomina się w tym kontekście o duszy, czy też Jażni, rozumianych jako niezmienna istota duchowa. Zajmując takie stanowisko Budda odżegnał się od ortodoksyjnej indyjskiej tradycji religijnej, zwanej braminizmem, zgodnie z którą każda osoba posiada wieczną duszę - atmana - będącą już to częścią, już to tym samym, co metafizyczny absolut, który określany jest mianem brahmana (rodzaj bezosobowego, najwyższego bóstwa).


http://duszpasterstwo.org/index.php?id=316&id2=43


No wreszcie w miarę przystępnie opisany buddyzm.
Czyli po prostu rezygnujemy z dyskomfortowego ludzkiego istnienia z całym dobrodziejstwem inwentarza i nie odradzamy się ponownie już? :wink:


Człowiek, jeżeli chce być wolny i wyzwolony, nie powinien pragnąć nawet przyjaźni i miłości. Nie powinien przywiązywać się do drugiego człowieka i tym samym brać na siebie jego udręk. Byłoby to potęgowanie własnego cierpienia, a wystarczy, że każdy nosi swoje własne.

Wzniosłe zasady moralne proponowane przez buddyzm fascynowały licznych chrześcijan. Buddyjskie odpowiedzi na sens ludzkiego istnienia, w przypadku osób żyjących w pełni świadomie i odpowiedzialnie zasadami Ewangelii, nie stanowią zagrożeń dla ich wiary. Można zyskać wiele cennych “natchnień” spoglądając na buddyzm. Zapewne jednak buddyzm szczególnie przemawia do agnostyków czy też ludzi niewierzących. Mimo licznych, niepodważalnych wartości etycznych głoszonych przez buddyzm jego apersonalizm podważa i kwestionuje antropologie i eschatologie różnych religii, w tym przede wszystkim chrześcijańską wizję życia.

Buddysta nie wierzy w stworzenie człowieka na obraz i podobieństwo Boga, bowiem kwestia istnienia czy nieistnienia Boga po prostu go nie interesuje. Nie wierzy w piekło ani w niebo. Co więcej, odrzuca ideę życia jednostkowego. Neguje koncepcję osoby ludzkiej wypracowaną i ukazaną przez myśl biblijną i chrześcijańską antropologię oraz filozofię. Tym samym nie widzi sensu wydarzenia zbawczego i krzyża, podjętego oraz wypełnionego przez Osobę Boga-Człowieka. Buddysta nie rozumie krzyża ani ofiary przebłagalnej dokonanej przez Syna Bożego. Nie rozumie wyzwolenia osoby ludzkiej z grzechu, bowiem właściwie nie ma “czegoś takiego” jak osoba ani grzech.
Religie Dalekiego Wschodu wniosły wielki wkład w dzieje moralności i kultury, wykształciły świadomość tożsamości narodowej Chińczyków, Hindusów, Japończyków, mieszkańców Tybetu, a także ludów południowego wschodu Azji czy archipelagów Oceanu Spokojnego [8] . “Prywatne” (w pewnym sensie) refleksje Jana Pawła II, przedstawione w tej książce (w której nie zabrakło zdecydowanej, negatywnej oceny soteriologii buddyzmu), jak i całość oficjalnego nauczania obecnego Papieża są wystarczającą zachętą do podejmowania trudu poznawania własnej religii oraz wysiłku szukania tego, co łączy siostry i braci różnych tradycji religijnych, częstokroć na przekór wykluczającym się przesłankom doktrynalnym po jednej i drugiej stronie.
http://www.obecni.net.pl/index.php?page ... 45&nid=249


Prawda o Bogu Stwórcy i o Chrystusie Odkupicielu świata jest potężną siłą inspirującą, stałą afirmacją stworzenia, stałą potrzebą jego przetwarzania i udoskonalania.

Sobór Watykański II tę prawdę w całej rozciągłości potwierdził. Tak więc za¬trzymanie się na negatywnym odniesieniu do świata, na stwierdzeniu, że świat jest tylko źródłem cierpienia dla człowieka, od którego trzeba się oderwać, jest nie tylko jednostronne, ale stanowi zasadniczą trudność dla rozwoju człowieka i rozwoju świata, który został człowiekowi dany i zadany przez Stwórcę. Czytamy w Gaudium et spes: „Ma więc Sobór przed oczyma świat ludzi, czyli cala rodzinę ludzką wraz z tym wszystkim, wśród czego ona żyje; świat będący widownią historii rodzaju ludzkiego, naznaczony pomnikami jego wysiłków, klęsk i zwycięstw; świat, który -jak wierzą chrześcijanie - z miłości Stwórcy powołany do bytu i zachowy¬wany, popadł wprawdzie w niewolę grzechu, lecz został wyzwolony przez Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, po złamaniu potęgi Złego, by wedle zamyśla Bożego doznał przemiany i doszedł do pełni doskonałości" (n. 2).

Widać z tego, że pomiędzy religiami Dalekiego Wschodu, a w szczególności pomiędzy buddyzmem a chrześcijaństwem, jest zasadnicza różnica w rozumieniu świata. Świat jest bowiem stworzeniem Bożym, jest odkupiony przez Chrystusa. Człowiek spotyka w świecie Boga i nie potrzebuje tak bezwzględnego oderwania od świata, aby odnaleźć się w głębiach swej wewnętrznej tajemnicy. Dla chrześcijaństwa nie ma sensu mówić o świecie jako o jakimś złu „radykalnym", gdyż u początku jego drogi znajduje się Bóg Stwórca miłujący swoje stworzenie, który „Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (J 3, 16).

W tym momencie wypada chyba przestrzec tych chrześcijan, którzy z entuzjazmem otwierają się na rozmaite propozycje pochodzące z tradycji religijnych Dalekiego Wschodu, a dotyczących na przykład technik i metod medytacji oraz ascezy. W pewnych środowiskach stało się to wręcz rodzajem mody, którą przejmuje się dość bezkrytycznie. Trzeba, ażeby najpierw dobrze poznali własne duchowe dziedzictwo, żeby także zastanowili się, czy mogą się tego dziedzictwa ze spokojnym sumieniem wyrzekać.

http://religie.wiara.pl/doc/471937.Jan- ... uddyzmie/2
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: cezary123 »

Co to takiego Wszechmoc "Boga"?


Osoby wierzące twierdzą, że Bóg jest wszechmogący. Podkreślanie mocy Boga jest ważne, aby Jego opatrznościowa troska nie była w żaden sposób ograniczana brakiem mocy. Niektóre cuda Jezusa miały w szczególny sposób ukazać, że On także, tak jak Bóg, posiadał władzę nad fizycznym wszechświatem: zamieniał wodę w wino i „nawet fale i wiatr były Mu posłuszne” (por. Mk 4, 41).

Niemniej, jak już zaczniemy analizować twierdzenie, że Bóg może uczynić wszystko — napotykamy na pewne trudności. Trudności te nie są jedynie domeną filozofów zainteresowanych szukaniem dziury w wyznaniach religijnych — niemal wszystkie nastolatki, które choć trochę interesują się religią, będą świadome tych trudności. Oto przykłady, które wskażą, o jakie problemy chodzi. Przykłady te wydadzą się znajome wielu czytelnikom, którzy zapewne słyszeli o nich za swoich szkolnych czasów:

1. Jeśli Bóg może uczynić cokolwiek, czy może popełnić samobójstwo?

2. Czy Bóg umie pływać? Sześciolatek potrafi pływać, więc jeśli Bóg nie potrafi, wydaje się to być wyraźnym ograniczeniem Jego mocy.

3. Czy Bóg może grzeszyć? Wielu z nas czyni to przez cały czas, więc jeśli Bóg potrafi uczynić wszystko, powinien zatem być zdolny również i do tego.

4. Czy Bóg potrafi stworzyć coś, co będzie za ciężkie, by mógł to podnieść? Potrafię to zrobić za pomocą betoniarki, piasku i cementu, lecz wydaje się, że jakąkolwiek odpowiedź damy w przypadku Boga, z konieczności ograniczy to Jego moc. Jeśli Bóg nie potrafi stworzyć takiego przedmiotu, to nie potrafi On uczynić czegoś, co może uczynić człowiek. Ale, jeśli Bóg potrafi stworzyć taką rzecz, to wówczas istnieje coś, czego Bóg nie potrafi, a mianowicie — podnieść ten przedmiot.

5. Czy Bóg potrafi stworzyć przedmiot cały czarny, a jednocześnie cały biały? Albo też, czy Bóg potrafi stworzyć kwadratowe koło?

6. Czy Bóg może święcie wierzyć w istotę większą od Niego? Jeśli nie, to jest coś, czego Bóg nie potrafi uczynić. Jeśli tak, to musi istnieć istota większa od Boga.(...)

Stwierdzenie, że Bóg potrafi uczynić absolutnie wszystko — to postawa często przyjmowana przez osoby wierzące, które nigdy tak naprawdę nie zastanawiały się nad wynikającymi z niej problemami....

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/F/FR/krotko_04.html
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: cezary123 »

Tutaj jest oryginalna profesjonalna katolicka wersja odpowiedzi na to pytanie:
kazanie z wtorku.
http://dno-serca.pl/konferencje-rekolek ... -warszawa/
Polecam

Przyznam się, że nieco taka wiara różni się od mojego fantazjowania, ale jest ciekawa.

Zanim pojawił się wszechświat i "wszystko" co istnieje, łącznie z nami samymi, czyli ludźmi, było odwieczne doskonałe Istnienie- Bóg.
To jest takie najwspanialsze i najcudowniejsze wszechmogące Istnienie, że zachwyciło się Samym Sobą, zakochał się w Sobie i miał do tego pełne prawo, bo jest rzeczywiście Idealny i Doskonały.
Z tego zachwytu spojrzał sam na Siebie i pojawił się w ten sposób Syn Boga, jako to co Jemu w tym momencie odpowiedziało. Syn Boży też zachwycił się Bogiem i zakochał w swoim doskonałym Ojcu. A zachwyt ten i zakochanie sprawił, że powstał Duch Święty-Trzecia wspólna Bogu Osoba. Bo najdoskonalszym Boskim sposobem Bytu jest Osoba.W ten sposób Bóg zobaczył Sam siebie takim jakim jest naprawdę i pojawiła się pełna miłości Trójca Święta.
Ten Bóg istnieje sobie teraz i jest całkowicie szczęśliwy bez nas. Niczego mu w Niebie do szczęścia nie brakuje, tym bardziej nas, jest doskonały i spełniony, a świat i ludzi stworzył nam zupełnie za darmo, aby bezinteresownie podzielić się swoim szczęściem istnienia.
Strefa istnienia wiecznego to tylko strefa Jego, a my możemy tylko wejść do Bożej szczęśliwości o tyle o ile odpowiemy Bogu jak jego Syn Boży. Czyli o ile staniemy podobni się do Jezusa Chrystusa. Musimy spojrzeć na prawdziwie Doskonałego Jedynego Boga z zachwytem jak on sam na Siebie.
To On jest celem całego Istnienia a nie my. My możemy tylko dodać Mu trochę chwały własnym teraźniejszym i przyszłym istnieniem.
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: cezary123 »

Jeden z lepszych wykładów ks. Pawlukiewicza, w którym jest mowa o tym: Kim jest ten niewidzialny "Bóg":
http://raul1989.wrzuta.pl/audio/aOuHJuq ... -widzialny
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: Kamil Kończak »

To jest takie najwspanialsze i najcudowniejsze wszechmogące Istnienie, że zachwyciło się Samym Sobą, zakochał się w Sobie i miał do tego pełne prawo, bo jest rzeczywiście Idealny i Doskonały.
Czyli narcyz? :) Nie da się tego niestety czytać. Nie jest to logiczne bo Bóg nie prowadzi ze sobą żadnej relacji, żadnego dialogu wewnętrznego. Jest tym czym jest - najwyższym istnieniem i to z naszego poziomu jest doskonałością, on sam siebie nie postrzega bo postrzegać znaczy nazywać. Postrzeganie zawsze jest niepełne bo skupia się na pewnym wycinku rzeczywistości.

Twierdzenie, że Bóg zakochał się w sobie oznacza czasowość czyli fakt, że wcześniej to zakochanie nie istniało.
Bóg jednak jest poza czasem i przestrzenią - w Wieczności.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Co to takiego: "BÓG"?

Post autor: cezary123 »

To jest streszczenie kazania ks. Pawlukiewicza, który usiłował wyjaśnić na czym polega Trójca Osób Bożych w Bogu.
Właśnie w tym problem, że nie narcyz, bo Bogu wręcz wypada aby spojrzał na Siebie i Sobą zachwycił się na wieki, jako że jest On jedynym Doskonałym Wszechmogącym Bytem. Ta miłość łącząca Osoby Boże nie zaczęła się w czasie ale jest od zawsze, jak bez początku istnieje Ten spełniony i szczęśliwy doskonały Bóg.
Wszystkie pozostałe byty tęsknią najwyżej do tego, aby być jak Bóg. To chyba znane?
ODPOWIEDZ

Wróć do „filozofia”