Karma a grzech

duchowość, etyka, religia

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Karma a grzech

Post autor: Kamil Kończak »

Zrozumienie reguł prawa karmy zazwyczaj prowadzi do ak-
ceptacji przeznaczenia i tego wszystkiego co ono zawiera, co
sprawia z kolei, że człowiekowi łatwiej przyjąć różnego rodzaju
nieprzyjemności, progi i bariery, cierpienia i choroby, i co za
tym idzie, pomimo ich istnienia przechodzi przez życie spokoj-
niej i pogodniej. Bowiem przede wszystkim potrzebne jest zro-
zumienie procesów wewnętrznych, aby móc zacząć zastana-
wiać się nad sobą, nad swoimi myślami, motywami, uczuciami,
emocjami i uczynkami, co jest pierwszym krokiem do poznania
swojej osobowości, a dalej przyczynkiem do jej poprawy w ob-
rębie obecnego życia. Po prostu człowiek musi poznać swoje
439
słabości, zanim zacznie je eliminować, podobnie jak alkoholik,
który będzie się leczył, jeśli zrozumie, że jest pod władzą nało-
gu. Wiara w koncepcję grzechu lansowana przez religijną tra-
dycję judeochrześcijańską prowadzi najczęściej do samooskar-
żania się, noszenia się z poczuciem winy, kompleksów, fobii,
strachu przed śmiercią będącą rzekomo bramą piekieł, oraz
depresji różnego rodzaju. Koncepcja ta opiera się na niezmier-
nie kruchych podstawach wadliwej interpretacji mistycznych
zasad prawa karmy, których uczyli żydowscy patriarchowie i
prorocy, Jezus oraz mistycy wszystkich czasów i kultur przed
nim i po nim. Choć wiele na temat grzechu zachowało się we
współczesnych im pismach, powstająca po odejściu mistyków
klasa kapłańska z reguły skrzywia ich nauki dopasowując pryn-
cypia do swoich materialistycznych celów. Rezultat jest znany
– ludzi straszy się grzechem i gniewem Bożym, który można
jedynie uspokoić hojnymi darami na instytucję religijną. Ludzie
na ogół w to nie wierzą, ale dają, bo zarówno wiara w Boga,
jak niewiara w konsekwencje popełnionych grzechów jest poło-
wiczna i wychodzi się z założenia, że lepiej dać i oszukać w ten
sposób swoje sumienie niż nie dać i żyć w ciągłym strachu. In-
aczej mówiąc, wielu ludzi uważa, że w ten sposób anuluje swo-
je niegodziwości kupując sobie jednocześnie zbawienie. Na
wszelki wypadek, bo może w tym co mówi Kościół jest łut
prawdy.

Judejska koncepcja grzechu posiada swoje korzenie w orygi-
nale Biblii, gdzie użyto ponad dwadzieścia różnych terminów na
jego określenie, zaś najczęściej występującymi są
het
,
pesha
i
avon
. Odzwierciedlają one rozmaite niuanse wzięte z życia ów-
czesnych Żydów, np.
het
zazwyczaj odnosi się – jak to obecnie
rozumiemy – do uchybień i wykroczeń w stosunku do przyję-
tych zasad postępowania lub zaniedbania obowiązków, jednak-
że w Biblii są to wykroczenia przeciwko moralności, etyce, oby-
czajom społecznym, a nawet przeciwko kultowi religijnemu.
Pesha
oznacza naruszenie, pogwałcenie (np. prawa) lub zerwa-
nie (umowy, przyjaźni). W tym kontekście w pismach żydow-
skich na ogół termin ten stosowany jest w przypadku złamania
przyrzeczenia, niedotrzymania warunków, czyli działania, które
zawodzi zaufanie lub łamie porozumienie pomiędzy dwiema
440
stronami. Natomiast mianem
avon
określa się krętactwo, nie-
uczciwość i oszustwo.

Izraelitom znane było prawo przyczyny i skutku spopulary-
zowane przez Biblię jako prawo nagrody i kary, czyli pozytyw-
nych lub negatywnych konsekwencji za popełnione uczynki.
Ilustruje je znana fraza: „oko za oko, ząb za ząb”, co jest ol-
brzymim skrótem myślowym, bo choć faktycznie prawo karmy
jest niezmiernie sprawiedliwe i akuratne, to jednak procesy
wymierzania nagród i kar są o wiele bardziej skomplikowane i
zależą od wielu czynników, co nasuwa podejrzenie, że skryba
przelewający na papirus „słowo Boże” chciał po prostu nastra-
szyć swoich czytelników. Inaczej mówiąc Kosmiczna Temida
może, ale nie musi, ukarać kogoś utratą oka za wydłubane ko-
muś oko oraz utratą zęba za wybity komuś ząb. Dusza może w
swoim czasie otrzymać ekwiwalent cierpienia i kłopotliwego
życia w postaci niekoniecznie takiej, w jakiej wystąpił popełnio-
ny czyn, jednakże ten ekwiwalent jest tak skalkulowany, że
niezależnie od sposobu wymierzenia kary, porcja cierpienia jest
zawsze równoważna.

Żydowscy bibliści twierdzą, że Biblia nie podaje koncepcji
„grzechu pierworodnego”, czyli piętna, z którym człowiek się
rodzi, jak to sobie wyobraża chrześcijaństwo. Według nich
grzech Adama i Ewy polegał na złamaniu umowy z Bogiem –
przyrzekli, że nie będą jeść owoców z Drzewa Wiadomości Do-
brego i Złego, ale nie posłuchali Boga i nie dotrzymali przyrze-
czenia. Ich grzech nie zrodził się z pragnienia (łakomstwa) lub
żądzy zaspokojenia seksualnego, lecz z nieposłuszeństwa. W
procesie tworzenia się wczesnego chrześcijaństwa religia ta
zapożyczała ezoteryczne fakty skąd się dało, aby stworzyć wła-
sną, odrębną teologię. Nadal korzystano z Biblii jako źródła,
traktując ją – przynajmniej w środowiskach judeochrześcijan
jako
słowo Boże
. Prawdopodobnie żydowskie
nieposłuszeństwo

otrzymało w chrześcijaństwie nową nazwę i od tamtej pory za-
istniało w teologii jako „grzech pierworodny”. Być może rów-
nież, w tamtych czasach istniały jeszcze oryginalne słowa Jezu-
sa na ten temat, które odświeżyły nauki biblijne. Jakby jednak
nie było nieposłuszeństwo w stosunku do absolutnego władcy,
jakim jest Bóg, jest niewątpliwie ciężkim grzechem, który nie-
zależnie od nadanej nazwy zaowocował w postaci wszystkich
441
innych grzechów. Gdy się bliżej przyjrzeć nieposłuszeństwu,
faktycznie staje się ono przyczyną całych łańcuszków karmicz-
nych konsekwencji – czy to będzie nieposłuszeństwo w stosun-
ku do rodziców, kierownictwa w pracy, dowódców w wojsku itd.
Nieposłuszeństwo bowiem zdejmuje odpowiedzialność z przeło-
żonego i nakłada go na osobę nieposłuszną. Posłużę się tu dość
drastycznym przykładem. Dowódca w wojsku każe żołnierzowi
strzelać, tym samym biorąc na siebie odpowiedzialność za
ewentualne ofiary po drugiej stronie frontu, zaś żołnierz jest
bez grzechu. Jeśli jednak dowódca wyda rozkaz „nie strzelać”,
bo ma w tym jakiś strategiczny cel, np. chwilowe ukrycie obec-
ności oddziału przed nieprzyjacielem, a żołnierz strzeli i zabije
kogoś po tamtej stronie, dowódca nie odpowiada za czyn, lecz
nieposłuszny żołnierz, który samowolnie strzelił. Taki czyn jest
traktowany przez prawo karmy jako zwyczajne morderstwo.
Natomiast jeśli żołnierz nie wykona rozkazu „strzelać”, również
popełnia grzech, ponieważ dezorganizuje plany dowódcy, na
czym może ucierpieć cały oddział.

Według gnozy dusza weszła w trzy światy Umysłu zaopa-
trzona w „nasienie karmy”, które na Wschodzie nazywa się
adi
karmą
, lecz nie mówi się o jaki grzech chodzi. W tym kontek-
ście alegoria stworzenia świata oraz mit o Adamie i Ewie nabie-
rają zupełnie innego posmaku ukazując pierwszą przyczynę,
czy raczej „praprzyczynę” sytuacji duszy w tym świecie. Po-
twierdza się również fakt dobrze znany w mistycyzmie, że du-
sze
musiały
zejść w Stworzenie zgodnie z wcześniejszym pla-
nem Boga. Wynika z tego, że grzech nieposłuszeństwa
(judaizm), grzech pierworodny (chrześcijaństwo) lub adi karma
(wschodnie nauki mistyczne) również musiał być wcześniej za-
planowany i dusze nie zrobiły niczego, co nie byłoby zgodne z
wolą Boga.

W naukach żydowskich niejednokrotnie występuje pojęcie
ugody, jaką Bóg uczynił z „narodem izraelskim”. Biblia podaje,
że pierwszą ugodę Bóg zawarł z Adamem, później z Abraha-
mem, a następnie odnowił ją z Mojżeszem na Górze Synaj.
Jednakże ezoterycznie rzecz biorąc termin „naród izraelski” nie
ma nic wspólnego z jakąkolwiek narodowością lub rasą, lecz
442
jest mistycznym terminem oznaczającym dusze naznaczone do
powrotu – stąd pochodzi równie dobrze znany termin „naród
wybrany”. Tę koncepcję poparły mistyczne badania kabali-
stów
68
, którzy twierdzą, że „naród izraelski” należy traktować
jako mistyczną metaforę. Dusza nie ma płci, nie należy do żad-
nej rasy i żadnej narodowości, natomiast wciela się w ciała na-
leżące do różnych ras ludzkich, narodowości, a także w ciała
różnych gatunków roślin, ryb, ptaków i zwierząt. Patrząc z tej
perspektywy, Bóg zrobił ugodę z duszami na początku czasu,
że zostaną posłane w Stworzenie, aby go doświadczyć. Jednak-
że, aby dusza mogła wejść w koło transmigracji, musiała po-
siadać grzech, czyli praprzyczynę, która następnie uzewnętrz-
niła się w postaci skutku i uruchomiła koło transmigracji i rein-
karnacji. Stąd – jak mówią mistyczne źródła, w tym Biblia –
długość życia ludzkiego w początkowej fazie po zejściu w
Stworzenie sięgała kilkunastu tysięcy lat, prawdopodobnie ze
względu na to, że każda dusza miała bardzo niewiele zgroma-
dzonej karmy i nie zachodziła potrzeba częstej zmiany ciała.
Jak wiadomo jednak z obserwacji, obrastanie w karmę jest
procesem niezmiernie szybkim i przypomina pigułę śnieżną,
która puszczona w dół zbocza przeistacza się w jego połowie w
lawinę. Nawet gdy karmy było mało, jej spłacanie wiązało się z
popełnianiem coraz więcej nowej karmy na przyszłość. Maga-
zyn karmiczny każdej duszy pęczniał z wcielenia na wcielenie,
zaś porcje karmy losowej zaczęły się stawać coraz bardziej
skomplikowane i ciężkie do przeżycia, dlatego zaszła koniecz-
ność przydzielania duszom coraz mniejszych porcji, co spowo-
dowało, że długość życia zaczęła się zmniejszać aż do wcieleń
owadzich trwających zaledwie kilka godzin. Ponieważ duszy
przydzielono umysł jako medium działania w tym świecie, już
pierwszy skutek
adi karmy
każda z nich przeżyła w nieco od-
mienny sposób, co spowodowało, że każda z nich poszła – me-
taforycznie rzecz biorąc – od razu w trochę innym kierunku,
popełniając coraz bardziej zróżnicowaną karmę. W rezultacie
również i historia każdej duszy jest inna – niektóre są znowu
68
Kabalistów nie można kojarzyć z ludźmi, którzy stawiają kabałę, czyli wróżą
ze zwykłych lub specjalnych kart. Termin „kabbala” w języku hebrajskim ozna-
cza naukę otrzymaną od przodków, czyli gnozę mistyczną, którą zgłębiali i
której uczyli średniowieczni rabini-kabaliści. (wg. Słownika wyrazów obcych
Wł. Kopalińskiego).
443
ludźmi, zaś inne wegetują jeszcze jako rośliny, owady, ptaki i
inne stworzenia. Wiele z nich – jak twierdzi mistycyzm – koło
narodzin i śmierci zaliczyło kilka razy.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Karma a grzech

Post autor: Kamil Kończak »

Żydowscy rabini pierwszych wieków naszej ery i średniowie-
cza twierdzili, że ludzkie tendencje do grzeszenia rodzą się z
przyrodzonych ludziom złych tendencji, które zostały zaszcze-
pione przez Szatana. Jest to do pewnego stopnia prawda, po-
nieważ mistycyzm również twierdzi, że człowiek (i nie tylko
człowiek) grzeszy pod wpływem sanskar będących wypadkową
posegregowanych odpowiednio „gatunków” karmy, której Sza-
tan jest zarządzającym. Złe i dobre tendencje spotykamy nie
tylko u ludzi – zwierzęta również posiadają sanskary, które z
jednej strony budują ich osobowości, z drugiej zaś pomagają
im spłacać i popełniać karmę. Także utożsamianie złych ten-
dencji z działalnością Szatana ma swoje źródło w mistycyzmie,
który mówi, że wszystko co złe pochodzi od indywidualnego
umysłu, który jest „agentem” i „pełnomocnikiem” Uniwersalne-
go Umysłu, czyli Szatana. We wcześniejszych rozdziałach zapo-
znaliśmy się z mechaniką działania umysłu, który dzięki nie-
skończonej ilości myśli, motywów, uczuć, emocji i działań two-
rzy pokusy, pragnienia i obsesje, czyli te wszystkie czynniki,
które są istną fabryką karmy.

Podobną do mistycznej jest kabalistyczna koncepcja
Shekhi-
nah
przedstawianej jako żeński aspekt Boga, reprezentującej
boską obecność we wszystkim w Stworzeniu. Według mistycy-
zmu dusza jest kroplą ze świadomego oceanu Słowa (Logos,
lub Tao) i podobnie jak w judaizmie porównuje się ją do bo-
skiej oblubienicy, która odłączyła się od oceanu i zeszła w
Stworzenie. Kabaliści twierdzą, że ta separacja od Boga uczyni-
ła z niej grzesznicę, która musi cierpieć w więzieniu tego świa-
ta za swoje grzechy. Niektóre pisma porównują ją wręcz do
prostytutki, która wędruje z łóżka do łóżka, czyli ezoterycznie
rzecz biorąc, wciela się raz za razem w coraz to inne ciało. Mi-
stycyzm dodaje do tego, że to w zasadzie nie sama dusza
grzeszy, lecz przydzielony jej umysł, ale ponieważ w trzech
światach Umysłu dusza jest splątana z umysłem silnymi więza-
mi, wydaje się, że to ona grzeszy i cierpi, faktycznie jednak
jedynym cierpieniem duszy jest jej separacja od boskiego źró-
dła. Kabaliści twierdzą, że Bóg potrzebuje ludzkiej pokuty, w
444
związku z czym zainicjowali szereg praktyk znanych jako
„doskonalenie” i „unifikacja”. Są to praktyki medytacyjne pro-
wadzące do osiągnięcia obu tych celów, czyli do odzyskania
równowagi i harmonii pomiędzy duszą a Bogiem, zaś w skali
kosmicznej do ponownej unii Słowa ze Stwórcą, czyli do połą-
czenia się na powrót obu Jego aspektów.




Pod względem popełniania grzechów wszyscy jedziemy na
tym samym wózku. Nie ma człowieka na świecie, który byłby
bez grzechu. Według historyjki opowiedzianej przez Jana, do
Jezusa przyprowadzono kobietę złapaną na gorącym uczynku
cudzołóstwa, czyli grzechu, który judaizm zaliczał do najcięż-
szych, a prawo według Biblii ustanowione przez Mojżesza na-
kazywało kamienować cudzołożnice. Jezus znalazł się między
młotem i kowadłem, bo z jednej strony nie chciał wydać kobie-
ty na śmierć, z drugiej zaś nie mógł jawnie wystąpić przeciwko
prawom mojżeszowym. Dlatego powiedział:
Jeśli ktoś jest bez
grzechu, niechaj pierwszy w nią kamieniem rzuci.
Skutek był
natychmiastowy i oskarżyciele jeden po drugim opuścili scenę.
W Psalmie XXXVI:1-4 autor mówi, że grzesznik jest zbyt zagu-
biony w swoim ego, żeby móc kontrolować umysł i często
dumny jest i pyszni się swoimi złymi uczynkami uważając je za
chwalebne. Jego umysł nigdy nie śpi i jest nieustannie aktywny
oraz nie potrafi rozróżnić dobrego od złego. Grzech jest czymś,
co zaciemnia umysł grzesznika i nie pozwala mu klarownie my-
śleć, a im bardziej jest wypełniony ludzkimi niedoskonałościa-
mi, tym mniej jest zdolny widzieć siebie w prawdziwych kolo-
rach.

Jakkolwiek wszystkie religie grzech utożsamiają ze złem po-
pełnianym przez człowieka, mistycyzm jest bardziej drobiazgo-
wy, ponieważ grzechem nazywa
każde
działanie – zarówno
dobre, jak i złe, wychodząc z założenia, że każde działanie jest
w istocie popełnianiem karmy. Karma zaś, nie ważne o jakim
znaku, sprowadza duszę ciągle i ciągle do tego świata w celu
odebrania nagród lub kar. Zatem z punktu widzenia dobra du-
szy, popełnianie dobrej karmy również przywiązuje ją do koła
narodzin i śmierci nie pozwalając jej się wyzwolić. Nawet jeśli
dusza za swoje szlachetne czyny i wielkie zasługi w ciągu kilku
inkarnacji wyląduje w nagrodę w niebie na kilka tysięcy lat w
ziemskim rozumieniu czasu, jednak nadal jest w tym kręgu i
445
prędzej lub później będzie musiała wrócić do świata material-
nego, żeby dalej spłacać zaległą karmę. Ten okres nagrody jest
uważany za wielkie opóźnienie w ewolucji świadomości, bo
wcielając się częściej mogłaby w tym czasie uregulować wiele
karmy z magazynu i zrobić wielki krok naprzód w stronę po-
wrotu do Boga.

Również w świecie materialnym popełnianie dobrej karmy
może być kłopotliwe. Za pozytywne myślenie, motywacje i czy-
ny oprócz nieba po śmierci, gdzie odbiera część nagród, dusza
otrzymuje dobrą inkarnację. Nowy człowiek dostaje dobrych,
zamożnych i na odpowiednim poziomie rodziców, otrzymuje
dobre wychowanie i sprzyjające warunki do dobrej edukacji,
układy pozwalające na założenie własnej firmy lub wysokie sta-
nowiska rządowe, majątek, zdrowie, bezproblemowe życie, do-
brą żonę i zdolne, grzeczne i posłuszne dzieci, a nawet możli-
wość sławy. Jeżeli z tych darów losowych korzysta właściwie,
wszystko jest w porządku i prawdopodobnie jego następna in-
karnacja będzie taka sama, albo jeszcze lepsza. Z magazynu
karmicznego zostaną pobrane takie składniki, które znów do-
starczą wcielającej się duszy warunków do wygodnego, dostat-
niego życia. Jeśli jednak korzysta niewłaściwe – np. w założo-
nej dzięki sprzyjającym warunkom karmicznym firmie będzie
ludzi wyzyskiwał i gnębił; jeśli roztrwoni majątek na zaspoka-
janie swoich wygórowanych lub/oraz niezbyt ludzkich pra-
gnień; jeśli sława napompuje mu ego; jeśli swoją edukację
spożytkuje do szkodzenia ludzkości; jeśli stanowiska rządowe
posłużą mu do wymyślania niesprawiedliwych i krzywdzących
praw, rozpętywania konfliktów i wojen – to pewne jest, że od-
bierając te nagrody, popełni tyle złej karmy, że zagłuszy i
stłamsi dobrą, a jego następne inkarnacje będą przebiegać w
nędzy, chorobach, cierpieniach i poniżeniu, jeśli w ogóle nie
zaprowadzą go w dół koła transmigracji.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Karma a grzech

Post autor: Kamil Kończak »

Według mistycznej gnozy nie ma czegoś takiego jak perma-
nentne piekło lub niebo. Piekła i nieba są sferami w świecie
astralnym lub eterycznym, a właściwie stanami świadomości, w
których dusze przebywają tymczasowo w zależności od znaku
karmy, tzn. w piekłach przechodzą procesy prowadzące do
oczyszczenia i poprawy, zaś w niebach odbierają nagrody w
postaci niebiańskiej błogości za szlachetne czyny w świecie
446
materialnym. Są to okresy krótsze lub dłuższe, ale po wyczer-
paniu danego wycinka dobrej lub złej karmy dusza musi opu-
ścić te sfery, co zawsze kończy się powrotem do kręgu naro-
dzin i śmierci, a co za tym idzie do świata materialnego. Ani
niebo nie wynagradza całej dobrej karmy, ani piekło nie
oczyszcza z całej złej, lecz wyrównuje jedynie tę karmę, która
kwalifikuje duszę do okresowego pobytu w tych sferach. Ozna-
cza to, że nie ma wiecznego życia w niebie, ani wiecznego po-
tępienia w piekle. Jest to całkowicie wymysł religii, stworzony
pod wpływem niewłaściwego zrozumienia mistycznych nauk
oraz w celu zarówno straszenia wiernych, jak i zmuszania ich
do podporządkowania się doktrynom.

Mistycyzm mówi, że nikt w tym świecie nie może funkcjono-
wać bez tworzenia karmy, więc z dwojga złego w toku ewolucji
świadomości lepiej popełniać karmę dobrą niż złą. Powoduje to
uzyskanie w jakimś momencie pewnej równowagi pomiędzy
dobrą i złą karmą, co najpierw procentuje w otrzymaniu ludz-
kiej formy, następnie jej zachowania oraz stanowi przyczynek
do naznaczenia duszy do powrotu.

Zarówno Ewangelie kanoniczne, jak apokryficzne podają, że
Jezus często był oskarżany o obcowanie z grzesznikami. We-
dług nauk mistycznych Syn Boży, czyli Mistrz najwyższego
stopnia przychodzi właśnie do grzeszników zgodnie z zasadą,
że „zdrowi nie potrzebują lekarza”. Jego podstawowym zada-
niem jest oświecenie ich i uświadomienie im, że źle robią oraz
poinformowanie jakie grożą konsekwencje. Dlatego każdy
Mistrz wskazuje metody wyjścia z potrzasku koła narodzin i
śmierci, których podstawą jest uświadomienie sobie, że się
grzeszy i pierwszym krokiem do podjęcia dobrowolnego lecze-
nia, które polega na redukcji i naprawianiu popełnianych grze-
chów. Jednakże Mistrz nie przychodzi, aby „gładził grzechy
świata
”, lecz tylko tych, którzy zgodnie ze swoim przeznacze-
niem weszli z nim w osobisty kontakt i zostali przez niego za-
inicjowani. Dopiero wtedy podawane przez niego metody na-
prawdę pracują i w wyniku ich stosowania grzechy są
„gładzone”. Żaden Mistrz w historii nie przyszedł, żeby anulo-
wać karmę swoich uczniów, lecz żeby im pomóc zrobić to wła-
snym wysiłkiem.

447
Zainicjowany uczeń kocha swojego Mistrza i uważa go za
autorytet. Nawet w ziemskiej szkole uczeń, który lubi swoich
nauczycieli, zawsze stara się zrobić im przyjemność i unika ro-
bienia im przykrości. W związku z tym dokłada wszelkich wysił-
ków, żeby dobrze opanować nauczany przedmiot, siedzieć ci-
cho na lekcjach i uważać na ich każde słowo. Tym bardziej w
toku uprawiania praktyk mistycznych, bowiem o ile w ziemskiej
szkole nauczyciel nie wie o czym myśli uczeń i nie jest z nim
obecny przez całą dobę, o tyle nauczyciel duchowy wie wszyst-
ko o nim i jest z nim nieprzerwanie do końca życia. Jego obec-
ność jest odczuwalna coraz bardziej w miarę uprawiania prak-
tyk, a następnie widzialna i uczeń nie śmie zrobić jakiegoś nie-
godnego czynu, bo wie, że Mistrza nie oszuka. Tak samo jak
uczeń w szkole nie chce zmartwić nauczyciela swoim złym za-
chowaniem, uczeń mistyka przestaje popełniać złą karmę, bo
chce być z Mistrzem zawsze.

Dobrą karmę tworzy się przy pomocy pozytywnego myśle-
nia, które jak wcześniej powiedziano wynika z radości życia i
przyjmowania go takim, jakie ono jest. Człowiek pozytywnie
myślący żyje dniem dzisiejszym i patrzy w jutro, a nie cofa się
do przeszłości, która już nie wróci. Dawnych grzechów – za-
równo tych popełnionych w obecnym wcieleniu oraz tych z da-
lekiej reinkarnacyjnej przeszłości – nie da się naprawić inaczej
jak tylko poprzez ich spłacenie. Naprawić można sąsiadowi płot
uszkodzony podczas cofania samochodem, ale nie takie grze-
chy jak np. zabijanie, którego się dopuszcza każdy, kto żywi
się mięsem. To ostatnie trzeba odcierpieć, bo zostało sprawio-
ne cierpienie i zabitego ciała nikt nie jest w stanie wskrzesić.
Człowiek zagrzebany w przeszłości, wspomnieniach, trady-
cjach, świętujący rocznice wojen i tragedii rodzinnych nie jest
w stanie myśleć pozytywnie, ponieważ ciągle ma przed oczami
to co sam zrobił i to co inni mu zrobili. Nie jest w stanie wyba-
czyć ani sobie, ani innym grzechów, których w większości oraz
w taki lub owaki sposób doświadczył zgodnie ze swoim prze-
znaczeniem. Nosi się z poczuciem winy lub z uczuciem niena-
wiści do ludzi i całego świata. Najczęściej – gdy mu się przyj-
rzeć bliżej – również nienawidzi siebie. Trudno się zatem dzi-
wić, że takim ludziom o wiele częściej zdarza się popełniać złą
niż dobrą karmę, co powoduje, że ich następne inkarnacje
448
przebiegają w gorszych warunkach, wśród chorób, cierpień,
nędzy i nieszczęść, aż w końcu wpadają z powrotem w koło
transmigracji otrzymując coraz niższe wcielenia. I oczywiście
vice versa – ludzie tworzący dobrą karmę w wyniku pozytyw-
nego myślenia, szlachetnej motywacji, w łagodny i ludzki spo-
sób, otrzymują coraz lepsze inkarnacje stwarzające im coraz
lepsze warunki rozwoju świadomości.


Niemniej jednak, na koniec, czyli w końcowych wcieleniach
w formie ludzkiej, dusza musi zupełnie zaprzestać popełniania
karmy bieżącej i uregulować całość karmy magazynowej, bo-
wiem karma wraz z całym przychówkiem pragnień i obsesji,
jest jedynym balastem, który trzyma duszę w tym świecie. Mi-
stycy mówią, że gdyby nie karma, dusza poleciałaby do Boga
jak karabinowa kula. O ile można zrozumieć konieczność re-
dukcji i zaprzestania popełniania złej karmy, trudniej pojąć ko-
nieczność zaprzestania również dobrej karmy. Niewątpliwie
każdy z nas potrafi wskazać chociaż jedną osobę ze swojego
otoczenia, która żyje naprawdę poprawnie i przykładnie, a jej
uczynkami kierują szlachetne motywacje. Wprawdzie nie wie-
my co naprawdę dzieje się w umyśle tej osoby, ale bierzemy za
dobrą monetę to, co widzimy na zewnątrz. Na pewno są takie
osoby, którym trudno cokolwiek zarzucić i bez wątpienia otrzy-
mają za to sowitą nagrodę zarówno w astralnym niebie po
śmierci, jak i po powrocie do materialnego świata. Jednakże
ponowne przychodzenie po odebranie nagród wcale nie przybli-
ża duszy do wyzwolenia, dlatego mistycyzm mówi, że przycho-
dzi czas, kiedy trzeba zająć się i dobrą karmą.
I znowu w sukurs przychodzi zrozumienie mechanizmów
reinkarnacji i przeznaczenia. Można mieć szlachetne motywa-
cje oraz myśleć i robić dobrze z ziemskiego punktu widzenia,
jednocześnie będąc w niezgodzie z Naturą i jej podstawowym
prawem karmy. Jeżeli bowiem czyjeś przeznaczenie każe czło-
wiekowi żyć w nędzy za to, że np. kiedyś był bogaty kosztem
ucisku i wyzysku, pomoc takiemu człowiekowi jest mieszaniem
się do jego karmy, czyli grzechem popełnianym na swoje konto
na przyszłość. Bardzo często dobra karma wiąże bardziej z in-
nymi duszami i tym światem tworząc długie i zawikłane łań-
cuszki karmiczne, które trudno rozplątać i zlikwidować przez
449
następnych wiele inkarnacji. Jeśli ktoś cierpi w tym życiu, bo w
którymś z poprzednich zadawał ból innym żywym istotom, to
pomagając mu wchodzimy z butami w jego przeznaczenie, za
co my i tylko my będziemy musieli odpowiedzieć, a jego karma
i tak musi się wypełnić. Jaki zatem pożytek z naszej pomocy?

Z drugiej strony mistycyzm mówi, że człowiek jest między
innymi dlatego człowiekiem, żeby okazywał współczucie innym
duszom, które mu się zdarza spotkać. Takie spotkania mają
również podłoże karmiczne i nie zdarzają się bez powodu. Na
jednym ze swoich odczytów dr. Anna Besant, przewodnicząca
Międzynarodowego Towarzystwa Teozoficznego została zaata-
kowana przez obecnych za rzekomą niekonsekwencję, gdy tłu-
maczyła zasady prawa karmy.
Skoro wszystko jest determino-
wane karmą, nie powinno się wspomagać indyjskich żebraków

– padł zarzut, na co Besant odpowiedziała:
Jeżeli już poszedłeś
tą ulicą, znalazłeś się w tym miejscu tego dnia, o tej godzinie i
minucie i spotkałeś tego żebraka, który wyciągnął rękę akurat
do ciebie, oznacza to, że taka była jego i twoja karma, i powi-
nieneś mu coś dać. Skąd wiesz czy nie oddajesz właśnie długu,
który kiedyś zaciągnąłeś w stosunku do tej duszy?

Mistycyzm rozgranicza różne rodzaje dawania lub udzielania
pomocy. Jeżeli robi się to z myślą o nagrodzie, z pragnieniem
uznania, sławy, zapłaty w życiu doczesnym lub po śmierci, po-
pełnia się karmę, która wprawdzie przynosi korzyść osobie ob-
darowanej lub ułatwia jej życie, ale ta karma wiąże z tą duszą i
sprowadza z powrotem do tego świata. Motywacja powinna być
taka: Robię to, bo ten człowiek wszedł mi w drogę i pomoc mu
jest moim ludzkim obowiązkiem. Na tym koniec. Nie ma żad-
nych ubocznych myśli, żadnych uczuć i emocji. Pomagamy do-
raźnie tyle ile możemy i tak jak umiemy. Nie stajemy na głowie
i nie próbujemy przeskoczyć siebie. Jesteśmy w tym momencie
w roli lekarza, pielęgniarki, pracownika pogotowia lub dobro-
czyńcy, który właśnie „spadł z nieba”, żeby w taki lub inny spo-
sób pomóc potrzebującemu. Robimy to nie z miłości do niego,
lecz z miłości do Boga, który jest w tym człowieku w postaci
duszy bez względu na jego nędzny ubiór lub złe zachowanie. W
takim przypadku wprawdzie nadal tworzymy karmę, ale nie
jest ona wiążąca i nie będzie powodem ściągnięcia nas z po-
wrotem.

450
Bogaci dobroczyńcy często warunkują dotację umieszcze-
niem ich nazwiska na tablicy pamiątkowej. Ufundowanie bu-
dynku szpitala, sierocińca lub oddanie kawałka ziemi na park
publiczny wiąże się z ceremoniami, które są okazją do zapre-
zentowania ofiarodawcy, przemówień pochwalnych, wmurowy-
wania kamieni węgielnych i przecinania wstęg z udziałem prasy
i telewizji, czyli robienia sobie reklamy czy to w celu unieśmier-
telnienia nazwiska, czy z innych względów, np. promocji pro-
wadzonej firmy. Taki czyn jest oczywiście korzystny dla społe-
czeństwa, ale dla ofiarodawcy nie ma żadnej wartości, ponie-
waż rzekomo pozytywna karma zmienia znak na negatywny
tylko dlatego, że u jej podłoża było oczekiwanie takich czy in-
nych korzyści materialnych oraz napompowanie ego ofiarodaw-
cy. Słowem, ofiara przestaje być ofiarą i staje się zwyczajnym
chwytem reklamowym o podłożu czysto materialistycznym i
interesownym. Ofiarodawca otrzyma nagrodę w niebie i na Zie-
mi za pomoc ludziom potrzebującym, ale za swoją negatywną
motywację będzie musiał w taki lub inny sposób zapłacić. Ta
dusza będzie musiała tu wrócić, żeby odebrać zarówno nagro-
dę, jak karę.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Karma a grzech

Post autor: Kamil Kończak »

Oczekiwanie nagrody jest rzeczą naturalną dla umysłu. Któż
sobie wyobraża pracę bez wynagrodzenia?! Nawet tzw. pracę
społeczną wykonuje się z myślą o jakiejś gratyfikacji, nawet
jeśli to jest jedynie osobista satysfakcja i zaspokojenie ambicji.
Któż potrafi naprawdę służyć nie z wyrachowania, lecz tylko i
wyłącznie z serca?! Bez wątpienia są tacy, ale jest ich tak ma-
ło, że są wyjątkami potwierdzającymi regułę. Prawdziwym do-
broczyńcą jest ten człowiek, który dzieli się z innymi swoim
majątkiem lub udziela swoich talentów i możliwości innym bez
żadnych niskich myśli i dążeń. Jego motywacją powinno być
tylko współczucie, a nie pieczenie dwóch pieczeni przy jednym
ogniu, bo wtedy jest to jedynie hipokryzja, która jest widoczna
jak na dłoni tak przez otoczenie, jak i siły rządzące karmą,
przed którymi i tak się nic nie ukryje.
Przeważnie nikt nie ma obiekcji, żeby pomagać osobom bli-
skim i znajomym, ale wzdraga się przed altruistyczną pomocą
ludziom nieznajomym, nie mówiąc o wrogach. Tymczasem po-
moc najbliższym – choć jest obowiązkiem karmicznym – posia-
da o wiele mniejszą wartość niż pomoc komuś zupełnie niezna-
451
nemu lub np. osobistemu wrogowi. Żadna to sztuka pomagać
osobom kochanym lub znajomym – potrafimy się nawet zdobyć
na altruizm i nie myślimy o jakiejkolwiek rekompensacie. Jak
jednak można pomagać wrogowi? Gdybyśmy jednak spojrzeli
na każdego jednakowo, postarali się przyjąć, że w tym człowie-
ku jest taka sama dusza i że on również jest „świątynią żyjące-
go Boga”, teoretycznie bez chwili wahania pomoglibyśmy na-
wet wrogowi – teoretycznie, bo w tym stadium człowiek nie ma
już wrogów.

Redukcja, a następnie zaprzestanie popełniania grzechów
przychodzi automatycznie, gdy człowiek coraz bardziej oddaje
się Bogu. Pierwszym krokiem jest akceptacja swojego przezna-
czenia, za czym idzie akceptacja przeznaczeń innych istot żyją-
cych, czyli ogólnie rzecz biorąc praw Natury nazywanych na
Wschodzie dharmą. Dharma jest również interpretowana jako
natura jednostki, jej charakter, cechy, dzięki którym funkcjonu-
je tak a nie inaczej. Obrazuje to zagadnienie przypowiastka o
świętym, który siedząc na brzegu Gangesu zauważył tonącego
skorpiona. Pomógł mu wydostać się z wody, za co został użą-
dlony. Święty pozwolił mu bezkarnie odejść, ale skorpion znów
wpadł do wody i zaczął tonąć, więc święty znów mu pomógł i
znów został użądlony. Scena powtórzyła się jeszcze raz, na co
przygodny obserwator zauważył:
Głupi człowieku, po co mu
pomagasz, czy nie widzisz jak to niewdzięczne stworzenie ci
się odpłaca?
Święty odrzekł:
Dharmą skorpiona jest żądlić, zaś
dharmą świętego jest ratować życie.
Innymi słowy trudno wy-
magać od skorpiona wdzięczności, skoro jego umysł został za-
programowany na żądlenie w momencie, gdy go ktoś dotknie.
Natomiast od człowieka oświeconego i zaawansowanego du-
chowo wymaga się ratowania życia i pomagania w potrzebie
bez względu na okoliczności pod warunkiem, że ten człowiek
posiada odpowiednie zdolności i kwalifikacje oraz działa pod
wpływem czystego miłosierdzia i współczucia, tzn. bez jakich-
kolwiek egoistycznych motywów. W takim przypadku dharmą,
czyli obowiązkiem człowieka jest wkroczenie do akcji i gdyby
mógł, a nie pomógł, popełniłby nową negatywną karmę na
swoje konto. W celu jej spłacenia nie tylko musiałby sam
przyjść jeszcze raz do tego świata, ale ściągnąłby tamtą duszę,
która musiałaby otrzymać zadośćuczynienie. Jego działanie nie
jest interwencją w karmę istoty ratowanej, ponieważ robi tylko
452
to co może w danej sytuacji, a dalszy ciąg pozostawia Bogu.
Mistycyzm mówi, że człowiek nie umiejący pływać nie powinien
rzucać się na pomoc tonącemu, ale może mu podać gałąź, de-
skę lub koło ratunkowe. Jeśli jednak jest dobrym pływakiem,
gdyby nie popłynął na ratunek popełniłby negatywną karmę na
swoje konto. Znana jest historyjka o człowieku, który został
uchroniony przed utonięciem, a w kilka minut potem przecho-
dząc przez jezdnię został przejechany przez samochód na
oczach ratownika i wszystkich obecnych na plaży. Jakiś dowcip-
niś zażartował:
Widzisz pan, cały pański wysiłek poszedł na
marne...
Na co ratownik odrzekł:
Uratowanie tego faceta to
była moja sprawa, zaś wypadek to była kogoś innego sprawa.
Tak widocznie miało być, a ja jestem w porządku i nie żałuję
swojego wysiłku, bo to był mój obowiązek.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Karma a grzech

Post autor: Kamil Kończak »

Zrozumienie mechanizmów przeznaczenia pozwala spojrzeć
na pomaganie zupełnie innymi oczami. Jeśli zachodzi potrzeba
powinniśmy pomóc w miarę swoich możliwości i mądrze (np.
nie powinno się żebrakom dawać pieniędzy, lecz jedzenie), bez
zbędnych oczekiwań i emocji, zaś rezultaty naszej akcji pozo-
stawić w rękach sił wyższych, bo nie wiemy jak wygląda karma
tej istoty i jaki los został jej przeznaczony.

Akceptacja zarówno swojego losu, jak i losu innych istot ro-
dzi się z silnego przekonania, że to co zostało postanowione i
przydzielone na daną inkarnację jest doskonale sprawiedliwe i
ma na celu dobro duszy widziane z wyższego poziomu świado-
mości. Człowiek widzi przeznaczenie jedynie z zewnątrz, tzn.
ocenia je na podstawie wydarzeń zewnętrznych, czyli skutków i
konsekwencji, które trzeba ponieść. Siły kierujące karmą każ-
dej duszy widzą cały obraz – znają wewnętrzne przyczyny te-
go, co się wydarza na zewnątrz. Przygodny przechodzień widzi
inaczej wypadek samochodowy niż policjant. Przechodzień litu-
je się nad człowiekiem poszkodowanym w wypadku i nie myśli
o tym, że był pijany, jechał za szybko, nieostrożnie oraz prze-
kroczył kilka innych przepisów, co w sumie zagrażało nie tylko
jemu, ale również innym użytkownikom drogi, w tym dzieciom
bawiącym się na poboczu, przechodniom, rowerzystom, moto-
cyklistom oraz kierowcom i pasażerom samochodów. Policjant
patrzy z innego poziomu i widzi przyczyny tego co się stało, co
mu pozwala na obiektywny osąd sytuacji – w końcu poszkodo-
453
wany zapłacił życiem za wszystkie zagrożenia, które spowodo-
wał, a gdyby przeżył, obowiązkiem policji i sądu byłoby go
przykładnie ukarać. Siły negatywne są w roli policjanta i pra-
wa, które pilnuje, żeby sprawiedliwości stało się zadość. Jeśli
człowiek zdaje sobie sprawę z obecności tych sił i jest przeko-
nany, że ich działanie jest sprawiedliwe, tzn. nikt nigdy nie do-
staje tego, na co nie zasłużył oraz każdy zawsze dostaje tylko
to na co sobie zasłużył, jego spojrzenie na nędzę, cierpienie i
nieszczęścia jest doskonale obiektywne i tylko wtedy może
właściwie i efektywnie pomagać.

Człowiek oświecony, tzn. taki, który poznaje teoretycznie
wiedzę mistyczną i sprawdza ją doświadczalnie w laboratorium
swojej własnej jaźni, patrzy z jeszcze innej płaszczyzny. Jest
świadomy, że osoba poszkodowana w wypadku musiała mieć
to wydarzenie w swoim przeznaczeniu, a jej całe życie prowa-
dziło do takiego właśnie, a nie innego końca. Zastanówmy się
ile czynników musiało wejść do akcji, żeby zaistniał wypadek
drogowy, ile musiało być spełnionych warunków, które do nie-
go doprowadziły. Jeśli jednym z czynników była nietrzeźwość
kierowcy, to musiał mieć najpierw silne inklinacje do picia alko-
holu – do tego stopnia silne, że nie zawahał się usiąść za kie-
rownicą pomimo wyraźnych zakazów prawa. Być może był al-
koholikiem, więc w grę wchodzą wszystkie okoliczności, które
wpędziły go w nałóg. Jeśli był trzeźwy, a jechał za szybko, to
powstaje pytanie dlaczego. Jaki był powód pośpiechu? Czy
spieszył się do szpitala, bo żona właśnie urodziła, czy był już
spóźniony na jakąś konferencję, której miał przewodniczyć?
Dlaczego był spóźniony? Czy zaspał, czy były jakieś inne oko-
liczności? Dlaczego jechał nieostrożnie? Czy może rozmawiał
właśnie przez telefon komórkowy lub kłócił się z żoną siedzącą
na sąsiednim siedzeniu? Dlaczego przekroczył przepisy? Czy
nie znał znaków drogowych, czy ich nie zauważył? Jeśli bezpo-
średnią przyczyną wypadku był poślizg na mokrej lub oblodzo-
nej jezdni, to dochodzą następne związki przyczynowo-
skutkowe. Była taka, a nie inna pora roku, samochód jechał na
łysych oponach, hamulce były źle wyregulowane i nastąpiła
blokada. Jeżeli pośrednią przyczyną było nagłe wkroczenie ko-
goś na jezdnię zza zaparkowanej furgonetki, co doprowadziło
do gwałtownego hamowania i poślizgu, to oznacza, że również
udział tej osoby był wpisany w przeznaczenie kierowcy, a więc
454
musiała się ona zjawić na jezdni właśnie tego dnia, o tej godzi-
nie, minucie i sekundzie. Jednakże, żeby mogła tam być, mu-
siała być „doprowadzona” do tego miejsca swoim własnym
przeznaczeniem.

Widzimy zatem, że to, co postrzega zwykły przechodzień nie
za bardzo zainteresowany tym co się stało, bardzo się różni od
perspektywy policjanta, dla którego takie wydarzenia są chle-
bem powszednim, a jeszcze bardziej od człowieka oświecone-
go, który widzi lub domyśla się nie tylko bezpośrednich i po-
średnich przyczyn wydarzenia, ale potrafi prześledzić jak za-
działał mechanizm karmiczny w tym przypadku. Na przykład
gdybyśmy dobrze znali od lat sprawcę wypadku, wiele mogli-
byśmy powiedzieć o związkach przyczynowo-skutkowych ukry-
tych przed wzrokiem wielu postronnych obserwatorów. Do cze-
go miał inklinacje? Jakie były jego słabostki? Jakie pragnienia i
marzenia? Do czego dążył? I tak dalej. Prawdopodobnie, gdyby
nas postawiono przed sądem w roli świadka, moglibyśmy od-
kryć wiele faktów z życia naszego znajomego, które miały swój
mniejszy lub większy udział w zaistniałym wypadku. Lecz nie
wiedzielibyśmy jednej, podstawowej rzeczy: co ten człowiek
naprawdę zrobił i za co musiał w ten sposób zapłacić. Znamy
jedynie długi szereg warunków i okoliczności, dzięki którym
mógł zrealizować swoje przeznaczenie, ale nie znamy rzeczy-
wistej przyczyny leżącej u podłoża.

Siły negatywne kierujące karmą – możemy je nazwać
Opatrznością, Kosmiczną Temidą, Kosmicznym Komputerem
lub Szatanem – znają tę duszę od początku, od chwili, gdy we-
szła w trójświatowe universum. Wiedzą lepiej od przygodnego
przechodnia, policjanta, sądu, świadków oraz rodziny i znajo-
mych, kim ten człowiek naprawdę był przez wiele, wiele inkar-
nacji. Wiedzą lepiej od niego samego, co ukrywało się w jego
kolejnych osobowościach, co jego umysł knuł i wymyślał, do
czego dążyło jego ego. Zapadł sprawiedliwy wyrok zanim się
jeszcze narodził i całe jego życie krok po kroku prowadziło do
takiego końca. Kosmiczny Komputer stworzył program, w któ-
rym musiały znaleźć swoje miejsca wszystkie okoliczności oraz
musiały uczestniczyć inne dusze, z którymi był on w jakiś spo-
sób uprzednio związany. Przechodnie, zaparkowana furgonet-
ka, osoba, która zza niej wtargnęła na jezdnię, wadliwie pracu-
455
jące hamulce, łyse opony, ślizgawica, ten a nie inny policjant,
pośpiech z jakiegoś wcześniej przewidzianego powodu, stan
nietrzeźwy – wszystko to musiało być wcześniej przewidziane,
zaprogramowane, wyliczone przed narodzeniem się tego czło-
wieka oraz przed narodzeniem się wszystkich osób w taki lub
inny sposób uczestniczących w wydarzeniu, które dla niego za-
kończyło się śmiercią.

Na podstawie tego fikcyjnego przykładu widzimy, że czło-
wiek oświecony potrafi zrozumieć każde wydarzenie życiowe,
którego jest uczestnikiem lub się o nie tylko ociera jako po-
stronny obserwator. Jego perspektywa jest o wiele szersza,
dlatego widzi różne czynniki, których nie zauważają inni i może
wysnuć z nich wnioski dla siebie oraz dla tych, którzy zechcą
go posłuchać. Jego spojrzenie na chorobę i cierpienie jest
obiektywne, więc potrafi je akceptować jako sprawiedliwą za-
płatę za popełnione kiedyś grzechy, którą kosmiczny wymiar
sprawiedliwości wymierza dla dobra danej duszy.

Kilka lat temu miałem listowną dyskusję z pewnym redakto-
rem naczelnym, którego próbowałem namówić do opublikowa-
nia serii artykułów na temat mechanizmów karmy, reinkarnacji
i transmigracji. Po gorącej argumentacji z obu stron emocje
osiągnęły poziom wystarczająco wysoki, żeby się na zawsze
pożegnać. Według niego proponowana przeze mnie wiedza by-
ła społecznie szkodliwa, ponieważ przedstawiała rzekomo
wschodnie koncepcje nie do przyjęcia dla przeciętnego Polaka,
który ich nie zna i lepiej dla niego, żeby ich nie poznał, a
zwłaszcza karygodne jest mówienie i pisanie o tych sprawach
do ludzi chorych, którym odbiera się nadzieję na wyleczenie i
przedłużenie życia.

Tego typu poglądy i nastawienia są typowe dla ludzi, którzy
za nic w świecie nie chcą poznać prawdy o samym sobie, po-
nieważ boją się, że mogłaby być zbyt gorzka, nie do strawienia
oraz przede wszystkim, musieliby coś w sobie zmienić. Któż
chce wiedzieć, że cierpi za dawne grzechy – czy nie łatwiej jest
obwiniać za swoją chorobę całą resztę świata? Któż chce wie-
dzieć, że musi zapłacić za wszystko, co popełnił i otrzymać
wszystko co mu się słusznie należy? Oczywiście należą nam się
same dobre i przyjemne rzeczy, zaś niedobre i nieprzyjemne
wydarzają się dlatego, że jakiś Kowalski zawinił. Zatem, na po-
456
hybel Kowalskiemu, a my czujemy się rozgrzeszeni. Kościół
proponuje nieco inne, ale również niesamowicie łatwe rozwią-
zanie. Idź się wyspowiadać, a potem odmów dwie zdrowaśki i
daj coś na tacę.

Tymczasem sprawa wcale nie jest taka prosta. Choroby i
cierpienia to namacalne dowody, że magazyn karmiczny duszy
pełen jest nieczystości; podły charakter wynika z nawarstwie-
nia się złej karmy, która obecnie w ten właśnie sposób się
ujawnia; nieszczęścia i tragedie też mają swoje źródło i przy-
czyny. Nic w tym świecie nie dzieje się przypadkiem, a tzw.
zbiegi okoliczności to dowód na sprawiedliwe i drobiazgowe
działanie prawa karmy. Miliony ludzi mogłoby złagodzić swoje
cierpienia, a nawet zapobiec niektórym, gdyby już dziś prze-
stało odżywiać się mięsem i w ten sposób wyłamało się z
obłędnego łańcucha zabijania i bycia zabijanym. Mamy wystar-
czająco dużo innej karmy do spłacenia – po co sobie dokładać
odpowiedzialności za miliardy sztuk bydła hodowanego i zabi-
janego dla zaspokojenia apetytu mięsożerców? Prawo karmy
jest nieubłagane i za każdy sprawiony ból – niezależnie od tego
czy zadajemy go sami, czy ktoś inny to robi w naszym imieniu
oraz bez względu na to czy jest zadany człowiekowi, czy innej
istocie żyjącej – należną zapłatą jest ból, choroba, cierpienie i
śmierć. Każda żywa istota chce żyć i boi się śmierci – za strach
cielaka lub wieprzka prowadzonego na rzeź, człowiek żyje w
strachu przed cierpieniem i śmiercią. Dlaczego zatem nie mó-
wić o tym ludziom, dlaczego nie uświadamiać im, że robią źle?
Zawsze jest czas na poprawę, na zmianę swojego nastawienia,
sposobu myślenia i działania. Lepiej późno niż wcale. Chociaż
ten świat idzie swoim torem i nigdy nie był, nie jest i nie bę-
dzie rajem; zawsze będą głupcy; zawsze będą ciemniacy; zaw-
sze będą tacy, którzy nie wyrzekną się tego, do czego inspiruje
ich ego, chciwość, pożądanie, przywiązanie i złość, to jednak
ty, Czytelniku, nie musisz ich naśladować. Ta książka nie jest
dla wszystkich tak samo, jak nie dla wszystkich jest mistyczna
gnoza. Zagadnień związanych z reinkarnacją, karmą i transmi-
gracją zawsze uczono tylko tych, którzy chcieli poznać siebie,
zauważyć swoje słabości i wady, aby pracować nad sobą i po-
prawiać swoją osobowość. Jeżeli jesteś jednym z nich, ta wie-
dza jest również dla ciebie.
Dzieje grzechu są tak stare jak stary jest świat. Grzech jest
również wpisany w program rozwoju świadomości i
nieświa-
doma
dusza z pomocą umysłu musi grzeszyć i płacić za grze-
chy. W ogniu hartuje się stal. Jest to pozornie błędne koło, z
którego jednak jest wyjście –
świadoma
dusza zmusza umysł
do zaprzestania popełniania grzechów i wtedy kierunek jej po-
dróży zmienia się o 180 stopni. Autostrada z dnia na dzień pu-
stoszeje – najpierw zostają same białe samochody, a następnie
i one również znikają. Wtedy autostrada przestaje być potrzeb-
na, czyli koło transmigracji pozostaje w tyle i dusza uwalnia się
z niego raz na zawsze.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
ODPOWIEDZ

Wróć do „filozofia”