Stwarzanie czy ewolucja?

duchowość, etyka, religia

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
W tematach dotyczących choroby proszę pisać w odpowiednim poddziale "dyskusji ogólnej".
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Stwarzanie czy ewolucja?

Post autor: cezary123 »

Bóg mógł stworzyć wszechświat i ewolucję w sposób w jaki chciał. Zło obecne w stworzeniu przypisuje się czasem przeciwnikowi Boga.

Polecam ciekawe rozważania na temat etyki ewolucji:

Szatan jest tym czego w Stwarzajacym najbardziej nie rozumiemy. Przecież Dobry Bóg nigdy nie zrobiłby czegoś takiego. Stąd w religiach takie ostre i uparte próby wyrugowania tego złego demiurga.
Ale Szatan to przecież wytwór ludzkiej religii i kultury. Czy aby na pewno?

Zależy co rozumiemy pod pojęciem Szatan.
Jeżeli uznamy, że nie jest to tylko przeciwnik naszego ludzkiego zbawienia i sprawca naszych ludzkich grzeszków, ale w ogóle Zło istniejące od początku we Wszechświecie to wszystko pasuje.
Nie rozumiemy tylko dlaczego Dobry Bóg go toleruje. Stąd tysiące różnych religijnych wykładni i wytłumaczeń.
Nami - ludźmi Zło zajęło się dopiero niedawno , w skali istnienia Wszechświata i ewolucji. Dopiero kiedy pojawiliśmy się tutaj jako nowy gatunek pochodzący od stada małp.

Być może mamy ten przywilej, że jako pierwsze istoty świadome od początku świata dostrzegliśmy rozumem i wyobraźnią to, że cała nasza rzeczywistość jest nie taka jak być powinna. Ktoś pierwszy raz świadomie odczuł brak moralności i zło w świecie wszystkich organizmów, niegodziwość śmierci i rozpadu oraz cierpienie wszystkich świadomości.
To już jest coś. Jeżeli świadomość i rozum nasz, nie takie przecież jeszcze największe z możliwych, wiedzą co jest niegodziwe i jak można było istnieć istotom we wszechświecie lepiej to na pewno jest to możliwe, tylko niedostępne.
Stąd pytanie do Boga o szatana.



"1. 1.
Istnieje po trzykroć nieskończony – w mocy, intelekcie i sprawiedliwości – Stwórca (Bóg).
2. 2.
Istnieje Zło.111

Rozmaite były na przestrzeni wieków próby dokonania takiego uzgodnienia, żadna jednak nie doczekała się jednoznacznej aprobaty. Zdecydowanie negatywnie oceniał je również Lem. Kategorycznie nie zgadzał się ze św. Augustynem, który z powyższego dylematu wychodził obronną ręką traktując Zło jako brak Dobra, jako pewien nie-byt. Lem przeciwnie, był zdania, że jest to byt jak najbardziej realny, że „jest tam coś więcej – intencja, aktywna intencja”112. Co więcej, istnienie Stwórcy wraz ze wszystkimi Jego przymiotami powoduje, że każdemu wydarzeniu dotyczącemu istot żywych, każdemu wydarzeniu w przyrodzie przypisać możemy moralnie znak, dodatni bądź ujemny. W tej perspektywie ilość Zła w świecie rozrasta się do niebywałych rozmiarów, gdyż świat ożywiony to świat wzajemnego zabijania, pożerania, świat – używając zwrotu Lema – nieustającego zoocydu. Dlatego też twierdzi on, że:

Pojęcie etyki, przystawione do procesu ewolucyjnego, jest czymś niewspółmiernym, jeśli jednak uprzemy się imputować ewolucji etykę, to trzeba sobie powiedzieć, że jest ona najstraszliwszą, jaką tylko można sobie wyobrazić.113

Jeśli do przyrody przystawić jakąś maksymę działania, brzmiałaby ona: „Biada słabym i leżącym – tratować wszystkich!”114. Dawkins, zoolog przecież z wykształcenia, wypowiada się dokładnie w tym samym duchu:

„(...) cierpienie, i to przerażające, jest w przyrodzie czymś tak powszechnym i tak przejmującym, że człowiekowi o wrażliwym sercu doprawdy trudno to znieść.”115

Krzywdę w świecie zwierzęcym nazywa on efektem ubocznym doboru naturalnego, jego naturalną konsekwencją116. Dodaje jednak, że ze ściśle biologicznego punktu widzenia problem teodycei nie istnieje, gdyż „z perspektywy przetrwania genu zło i cierpienie w ogóle nie mają znaczenia. Więcej – w tej perspektywie one po prostu nie istnieją”117. Na sam problem fundamentalnej niezgodności teorii ewolucji z teodyceą zwracał zresztą uwagę już sam Karol Darwin, jest to zatem sytuacja : albo-albo. Dla Dawkinsa, zadeklarowanego ewolucjonisty, odpowiedź może być tylko jedna – odrzucenie teodycei i jej karkołomnych argumentacji na rzecz teorii doboru naturalnego, która zjawiska w przyrodzie w sposób jasny faktycznie tłumaczy i która – ku nieszczęściu św. Augustyna, Leibniza i innych – w ogóle ideę Boga odrzuca. Nie inaczej rzecz postrzegał Lem, gdy pisał:

Dla biologa, który zna bezdenność owego oceanu mąk, jaki przedstawiają dzieje życia na Ziemi, stanowisko takie [scil. powołujące się na Bożą dobroć] jest tyleż śmieszne, co przerażające.118

Teodycea nie wytrzymuje zatem konfrontacji z aliansem racjonalności i empirii. Ta ostatnia dysponuje więcej niż wystarczającym „materiałem dowodowym”. Jego próbkę podaje Helena Eilstein:

Trzęsienie ziemi w Lizbonie, które wstrząsnęło wiarą szeregu osiemnastowiecznych myślicieli europejskich. Trzęsienie ziemi w Armenii. Powodzie w Bangladeszu, od których cierpią nie ci, co są winni powodującego je zniszczenia środowiska przyrodniczego. Dzieci rodzące się z AIDS, rodzice dzieci rodzących się z chorobą Tay-Sachsa. Osa Sphex, która musi zaopatrywać swoje mające się wykluć gąsienice w sparaliżowane – czujące – ofiary do pożerania żywcem. Mrówka-królówka wdzierająca się do cudzego mrowiska i przez wiele dni trzymająca królową-rezydentkę w morderczym uścisku, do końca. Cierpienie zwierząt; cierpienie niemowląt; cierpienie niewinnych.119

I wyciąga wniosek, że „nie można pogodzić w pojęciu Boga atrybutu dobroci, miłosierdzia z atrybutami wszechwiedzy i wszechpotęgi”120. Zauważa też, że biblijny Bóg próby teodycei piętnuje, nagradza zaś ich poniechanie, czego przykładem jest Księga Hioba. Konkludując, pisze Eilstein: „zamiast teodycei jako wytworu rozumu dyskursywnego może być tylko zaufanie”121. Takim zaufaniem idei Boga nie potrafi obdarzyć ani Eilstein, ani Dawkins, ani Lem."


"Lem jest bowiem antropologicznym pesymistą, któremu obcy jest melioryzm. Jego zdaniem, człowiek zostawiony samemu sobie, pozbawiony ram kulturowych prędzej czynić będzie zło aniżeli dobro, ma bowiem wrodzoną skłonność do okrucieństwa, a to niesłychanie utrudnia wszelkie działania melioryzacyjne. Ludzie lubują się w zadawaniu innym cierpienia, sprawianiu bólu – oczywiście statystycznie rzecz biorąc. Takie zło nadmiarowe, bezinteresowne, niczemu poza własną satysfakcją nie służące nazywa Lem „spécialité de la Maison Humaine”.136 Przychyla się przy tym do hipotezy, jakoby jej źródłem były, nieodzowne niegdyś, drapieżne skłonności naszych przodków. Tylko ci bowiem, którzy posiadali zdolności łowieckie, przeżyli zmiany klimatyczne w Afryce. Z tej drapieżności z biegiem czasu „wydestylowały się” skłonności ku bezzasadnej agresji, destrukcji, okrucieństwa. W jakim celu? „A na nic! Na nic!” odpowiada Lem137. I choć jest w stanie podać kilka hipotez, wszystkie one są skrajnie naturalistyczne i niepewne, toteż nie satysfakcjonują go.
W konsekwencji Lem nazywa człowieka współczesnego „drapieżną małpą”138 i o tejże małpie ma jak najgorsze zdanie:

Bezinteresowne mordowanie i zadawanie cierpienia, któremu nie towarzyszy pożeranie, jest wyłączną specjalnością człowieka.(…) Żeby dokonać swego rodzaju moralnej ekspulsji zła i ulokować je poza nami, wymyślaliśmy przeróżne nieczyste duchy, diabły, demony, strzygi. To one miały namawiać nas do złego i wziąć na siebie winę za nasze czyny. Ludzie mówią: "To nie ja. Szatan mi kazał! To on jest mieszkaniem zła". A moim zdaniem zło mieszka w nas.139

Stwierdza wręcz na zakończenie rozmowy z Jackiem Żakowskim, że „to my jesteśmy najpotworniejszymi monstrami na tej planecie i jej największą zgubą”140.
W tym kontekście religijność jawi mu jako coś zadziwiająco pozytywnego, będącego próbą okiełznania w nas „małpy”, która wciąż w nas siedzi „przykryta kulturową narzutką”141 a wydobycia – poprzez kulturę i religie właśnie – człowieczeństwa. Oceny tej nie zmienia fakt, że nierzadko są to wysiłki daremne, nie znajdujące pokrycia w sferze czynu. W tym wypadku niezwykle wartościowe są już same próby.

„Czasem jednak zdarza mi się pomyśleć, że człowiek zdołał jednak wypowiedzieć słowa tak zdumiewające, jak te: „Miłujcie nieprzyjacioły wasze”. Jest rzeczą porażającą, że koncepcja taka uzyskała rangę jednej z panujących na świecie religii”142

Niektóre – soteriologiczne – religie ocenia zatem jako narzędzia w walce przeciw złu, propagujące pozytywne wzorce. Walka ta jest jakże często przegrywana, a wówczas i same religie stają się środkiem, pretekstem do czynienia zła, wzmacniaczem destrukcyjnych popędów. Niemniej, gdyby nie one oraz nadbudowana na nich kultura, niszczycielski pierwiastek w człowieku nie napotykałby na żadną tamę, lecz bez przeszkód emanował doprowadzając, być może, do zguby cały gatunek. Wówczas człowiek istotnie stałby się „ślepą uliczką” ewolucji, jedną z wielu zresztą."

http://solaris.lem.pl/o-lemie/prace/pra ... ra-dawkins
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Stwarzanie czy ewolucja?

Post autor: cezary123 »

Link już działa :)
Awatar użytkownika
stanley151
zaufany użytkownik
Posty: 281
Rejestracja: ndz paź 30, 2011 4:19 pm
płeć: mężczyzna
Gadu-Gadu: 46785217
Lokalizacja: Kraków

Re: Stwarzanie czy ewolucja?

Post autor: stanley151 »

Stwarzanie napewno , ale to kwestia wiary, ja mówie :Wierzę w Boga Ojca, stworzyciela nieba i Ziemi, i w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego,,

Pan Jezus powiedział(rozdział III, ewangelia Jana)

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.

Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.

Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.

A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki.


co do ewolucji, mówią, ze czlowiek pochodzi od małpy, a Jezus w swojej Ewangelii mowi o prawdziwej ewolucji , posluchajcie:

"Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który [go] uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - jeśli nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami."

to jest o tych ktorzy nie chodza do Komunii sw, albo przyjmuja ja niegodnie:
Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie.

co to oznacza: jesli człowiek chodzi do Komunii św, godnie spowiadająć sie z grzechów, to Ojciec i Jezus upraszczajac, sprawiaja, ze ten czlowiek staje sie lepszy, EWOLUUJE w świetosci, i to jest prawdziwa ewolucja, ewolucja czlowieka w strone świetosci.
Ludzie szukają Miłości, a Ona jest na krzyżu...
"Jezu, ufam Tobie"
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Stwarzanie czy ewolucja?

Post autor: cezary123 »

Ale ten materialny świat co, go zafundował nam Stwórca z ogromem cierpienia i śmierci wszystkich organizmów od milionów lat jeszcze przed pojawieniem się pierwszej rozmnażającej się pary ludzkiej...
"Jutrzejsza kiełbasa nie nasyci wczorajszego głodu, choćby była nieskończonej długości" zauważył kiedyś ktoś.
Apostoł Paweł też napisał, że " całe stworzenie od początku aż dotąd razem wzdycha i jęczy w boleściach"
Prorocy Starego Testamentu wyczekiwali Mesjasza, który uwolni wszystkie istoty od śmierci i chorób i grzechów.
Obrazowali to właśnie między innymi za pomocą wizji lwa pasącego się razem z owcą, więc i oni wzdrygali się na ten nieustanny bezmyślny element nieosobowej ewolucji- pożeranie się i trawienie jednych istot przez drugie.
Świętość człowieka jest najwyższym i najlepszym celem życia, ale nabywaniu jej towarzyszy coraz bardziej widoczny gniew na świat stworzony. Na ten zimny i obojętny Wszechświat i okrutną bezosobową ewolucję z nieustannym zabijaniem, pożeraniem, chorobami i śmiercią organizmów.
Pismo Święte podstawa objawiona naszej wiary, a zatem i wiary we stwarzanie kończy się obietnicą wielkiej zmiany. Ponowne przyjście Pana, usunięcie śmierci, chorób i bólu. Świętość Stwórcy nie do pogodzenia byłaby przecież z tym co świadomość ludzka zastała teraz tutaj.
Człowiek ewoluując w stronę świętości będzie miał coraz więcej miłości, wiary, nadziei i coraz więcej "świętego oburzenia" na te miliardy lat niewysłowionych cierpień i grzechów wszystkich organizmów żywych łącznie z nami.

Fajnie to ujmuje Stanisław Lem w końcowych słowach powieści "Głos Pana":


"Zwierzę jest przytwierdzone do swego Tu i Teraz wszystkimi zmysłami, a człowiek potrafi odrywać się, wspominać, współczuć innym, wyobrażać sobie ich stany i uczucia - co, na szczęście, jest nieprawdą. W takich próbach pseudowcieleń i przenosin siebie tylko umiemy, mgliście, niejasno, sobie wyobrażać. Co by się z nami stało, gdybyśmy naprawdę mogli współczuć innym, z nimi czuć, za nich cierpieć? To, że ludzkie boleści, strachy, cierpienia rozpadają się ze śmiercią osobniczą, że nic nie pozostaje po wzlotach, upadkach, orgazmach i torturach, jest godnym pochwały darem ewolucji, która upodobniła nas do zwierząt.
Gdyby po każdym nieszczęśliwym, umęczonym pozostawał choć jeden atom jego uczuć, gdyby tak rosło dziedzictwo pokoleń, gdyby choć skra mogła przeniknąć z człowieka do człowieka, świat byłby pełen ryku przemocą wydartego z kiszek."

Jezus Chrystus godzi się przyjść na ten grzeszny świat i jeszcze oddać życie za każdego z nas!
Słusznie w Apokalipsie odbiera zasłużoną chwałę w Nowym Świecie:

1 I ukazał mi rzekę wody życia,
lśniącą jak kryształ,
wypływającą z tronu Boga i Baranka1.
2 Pomiędzy rynkiem Miasta a rzeką,
po obu brzegach,
drzewo życia, rodzące dwanaście owoców -
wydające swój owoc każdego miesiąca -
a liście drzewa [służą] do leczenia narodów2.
3 Nic godnego klątwy
już [odtąd] nie będzie.

I będzie w nim tron Boga i Baranka,
a słudzy Jego będą Mu cześć oddawali.
4 I będą oglądać Jego oblicze,
a imię Jego - na ich czołach.
5 I [odtąd] już nocy nie będzie.
A nie potrzeba im światła lampy
i światła słońca,
bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi
i będą królować na wieki wieków.
http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1110
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Stwarzanie czy ewolucja?

Post autor: cezary123 »

A tak biologicznie to ewolucja jest faktem. Wszystkie organizmy żywe są oparte się na podobnym kodzie genetycznym i strukturze.
Życie pochodzi od życia, podobnie jak dorosły organizm ludzki od małych komórek rozrodczych tylko skala rozwoju człowieka i skala całej ewolucji są inne.
Życie podtrzymywane jest przez prawa przyrody i automatycznie za pomocą kodu genetycznego bezwiednie kopiowane przez rozmnażanie.
Ewolucja trwa i będzie trwała jeszcze miliardy lat. Pojawią się nowe gatunki, świadomości, nowe istoty być może tryliony bardziej uduchowione i inteligentniejsze od nas. Ta raz wprawiona w ruch machina życia , rozmnażania się i śmierci nie napotka żadnych innych ograniczeń oprócz praw przyrody.
Na przestrzeni ostatnich kilku miliardów lat życie pojawiało się, trwało i rozwijało, przerywane i niszczone wielkimi katastrofami w których ginęła większość gatunków, ale odradzało się i jest nadal.
Róznorodność organizmów poddana prawom biologicznej ewolucji rozkwita w setkach milionów gatunków roślin zwierząt i mikroorganizmów. Nikt się nie domyśla ile szczęścia i cierpienia świadomości kosztuje ten wysyp zorganizowanych form materii żywej. Bezosobowa automatyczna ewolucja nie zwraca uwagi na rodzące się byty: świadomość i rozum. Żywa czująca istota przez chwilę istnieje w ciele, aby z powrotem obrócić się w nicość. Świadomość wkręcona została w kołowrót biologicznych przemian.
Natura " stwarza się " automatycznie :

"Sceptyczna dama: Profesorze Haldane – nawet biorąc pod uwagę miliardy lat, czyli tyle, ile, jak Pan twierdzi, trwała ewolucja, i tak nie mogę uwierzyć w przejście od prostej, pojedynczej komórki do czegoś tak złożonego jak ludzkie ciało, z jego bilionami komórek tworzących kości, mięśnie i nerwy, z sercem przez dziesięciolecia nieustannie pompującym krew, z kilometrami naczyń krwionośnych i kanalików nerkowych, a wreszcie z mózgiem, zdolnym myśleć i odczuwać.

JBS Haldane: Ależ szanowna pani. Przecież pani sama to zrobiła. I zajęło to pani zaledwie dziewięć miesięcy!"

http://solaris.lem.pl/o-lemie/prace/pra ... ra-dawkins
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Stwarzanie czy ewolucja?

Post autor: Kamil Kończak »

Nie ma dowodów na ewolucję. Równie dobrze mogła nastąpić dewolucja. Najpierw byli ludzie a potem w obrębie transmigracji dusz zdegenerowali się do zwierząt.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
cezary123
zaufany użytkownik
Posty: 26682
Rejestracja: pn paź 10, 2011 8:47 pm
płeć: mężczyzna

Re: Stwarzanie czy ewolucja?

Post autor: cezary123 »

Ale my tu mówimy o organizmach żywych. Czy dorosły organizm człowieka rośnie do tyłu aż rozłoży się na dwie mikroskopijne komórki: plemnik i jajo?
Nie bardzo rozumiem co to transmigracja dusz. :)
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Stwarzanie czy ewolucja?

Post autor: Kamil Kończak »

Przecież napisałem. Nie ma dowodu, że najpierw były zwierzęta a potem wyewoluowali z nich ludzie. Organizm nie rośnie do tylu. CIAŁO to jedynie forma w którą inkarnują się dusze zgodnie ze swoją karmą. Stwarzany jest jedynie program, który dopasuje ją do aktualnych możliwości świadomości. Tym programem jest UMYSŁ. Każda żywa istota go ma. Człowiek najbardziej skomplikowany. Ludzie być może zdegradowali swoje ciało do prymitywnej formy zwierzęcej oddalajac się od Boga, uwiązujac się w życie ziemskie. Nie ma żadnej pewności, że na Ziemi nie było wiele cywylizacji ludzkich które wymierały, wykańczały się nawzajem a potem odradzały się od nowa, mozolnie idąc do przodu. Być może była to "mityczna" Atlantyda gdzie podobno dokonywano klonowań i innych złych rzeczy. Byli podobno bardzo rozwinięci ale wykroczyli przeciwko Bogu stawiajac się w jego roli. Musieli zniknąć. Tą drogą idzie New Age dlatego jest tak bardzo niebezpieczne. Na Ziemi raju nie da się stworzyć, wszelkie jego próby zakończą się katastofą, masą krytyczną. Można poczytać o zakazanej archeologii. Twój błąd myślowy polega na tym, że chociaż wierzysz w Boga przyjmujesz brednie ewolucji. Dusza nie narodziła się wraz z ciałem - jest NIEŚMIERTELNA, WIECZNA. Bez początku i końca. Nie rodzi się wraz z narodzeniem ciała ani nie umiera wraz z jego śmiercią. Można oczywiście w nią wierzyć ale wtedy trzeba przyjąć , że dusza ludzka miała swój początek czyli została stworzona a więc nie jest wieczna.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
ODPOWIEDZ

Wróć do „filozofia”