Choroba a rozwód

Moderator: moderatorzy

Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Choroba a rozwód

Post autor: Kamil Kończak »

Nie wypowiadam się za bardzo bo zbyt wiele w tych wypowiedziach emocji więc ciężko się połapać o co komu tak na prawdę chodzi.Zgadzam się jednak z tym co Salydus napisał w jednym poście.Że w społeczeństwie jest o wiele większe przyzwolenie na to żeby to kobieta zostawiła chorego męża niż mąż chorą żonę.Ma to swój związek z tematem o przyznanie opieki rodzicielskiej jednemu z rodziców.Przepraszam za określenie ale jest w tym naszym kraju jakaś "schizofenia".Z jednej strony feministki chcą równego traktowania kobiet i mężczyzn. Sędziowie (często kobiety) twierdzą,że chorzy faceci bardziej dadzą sobie sami radę niż chora kobieta czyli,że są generalnie bardziej operatywni i sprawniejsi.Co jest sprzeczne z walką kobiet o równouprawnienie.Jest to po prostu zwyczajny seksizm ze strony kobiet.Czyżbym się mylił?Czy może chodzi o zemstę?Może jedno i drugie.
Ostatnio zmieniony wt gru 20, 2011 8:18 pm przez Kamil Kończak, łącznie zmieniany 2 razy.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
ika
bywalec
Posty: 46
Rejestracja: pt sty 19, 2007 1:48 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: ika »

Czy Agnieszka juz nie kocha swego meza?Przeciez ona go ie zna takiego,jaki wrocil ze szpitala,to zupelnie inny czlowiek.Wiem co pisze,w tym okresie moj maz wstawal tylko na sikanie.Nawet sie nie myl.Dzieci patrzyly przerazone i zastanawialy sie,czy to ich tata.A ze stracily swoj autorytet,to juz inna sprawa.
Zostac na sile dla dobra dzieci?A kto wie,jakie dzieci wyrastaja w takiej atmosferze?Ja wiem.Albo nie ma czasu dla nich,bo zbawia swiat,albo nie ma sily dla nich,bo spi.
Mowicie o sile-kto ma jej tyle?Przyjaciele wykruszyli sie zaraz po rodzinie,nawet policja kpi i poniza,gdy w ostatecznosci wezwie sie patrol.Ile sily starczy na nieprzespane noce pelne wrzaskow,wyrzutow,zaczepek....
Moze macie ochote zapytac moje,dzis dorosle dzieci,co by wtedy wolaly?
Agnieszko pamietaj-nikt nie ma prawa Cie osądzać-NIKT!!! Ale powinnas tez wiedziec,ze ten okres otepienia bedzie z czasem malał,maz bedzie sie wkrecal w codzienne zycie,z uwagi na Was bedzie sie starał,pewnie i prace podejmnie.Wazne,zeby lekarz dobral leki.Niestety u mnie tez nie ma szans na terapie,a do lekarza jezdzimy daleko i rzadko,ale gdy ide z mezem,to wspolnie z lekarzem ustawiamy leki.Moim marzeniem jest psycholog lub terapia dla mnie,poszukaj,moze masz taka mozliwosc,gdziekolwiek,nawet w AA,jak bedzie ludzki,to przyjmnie,a jak bedzie konowal,to szukaj dalej.
Tyle moge Ci poradzic po tych latach.Zycze Ci sily i wysylam dobre Anioły(co powinien zrobic ten moralista koscielny,zamiast Cie straszyc ogniem piekielnym).
Gdy moj maz uciekl z pracy za granica(pieszo)prosilam je o pomoc-i przywiozl go do Polski jakis Tirowiec:)
Zycze Ci abys na swej drodze spotkala wielu pomocnych ludzi.
Jesli kazdy z nas zbuduje brzeg z milosci swej...
aniawaw
zarejestrowany użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: pt gru 30, 2011 11:35 am

Re: Choroba a rozwód

Post autor: aniawaw »

Witam serdecznie jestem tu nowa choć mój maż choruje już od pięciu lat dopiero teraz poczułam potrzebę podzielenia się z innymi tym co dzieje się w domu. Gdy zdiagnozowano u męża schizofrenie mieliśmy już jeno dziecko, po jakimś czasie gdy nie było nawrotu choroby zdecydowaliśmy się na drugie dziecko, przed samym porodem mąż wylądował w szpitalu. Została sama ze starszym i nowonarodzonym dzieckiem. Ale nie poddawałam się, walczyłam o męża i jego zdrowie codziennie odwiedzałam go w szpitalu. Gdy opuścił szpital żyliśmy jak dawniej, mąż pracuje pomaga w domu, jesteśmy normalną rodziną.
I nagle w Wigilie znów muszę go odwieźć do szpitala, znów zostaję sama z dziećmi i chorym mężem. Nadal jednak jesteśmy rodziną, codziennie chodzę do szpitala zanoszę obiady, rozmawiam, pomagam.
Nigdy nie pomyślałam żeby go zostawić. Tylko zastanawiam się ile jeszcze wytrzymam.
tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

Ika, dzięki, dobrze wiedzieć, że jest na świecie, ktoś kto rozumie...A Ty z pewnością, mnie rozumiesz.
Aniawaw, dokładnie tak, jak mówisz - pytanie ile jeszcze wytrzymamy...Ja, Ika, Ty. U nas też pozornie wszystko wraca do normy - mąż po szpitalu na lekach spokojny, garnkami nie rzuca i mi nie ubliża...Więc chyba powinnam się cieszyć? Że traktuje mnie nie jak żonę tylko raczej mamusię, która musi zapewnić ciepło w domu i pełną lodówkę to już drobiazg...
Rozmawiałam z nim kilka dni o kolegach, których poznał w szpitalu i dzwonił do nich z życzeniami świątecznymi - jest ich 5 - od wszystkich w którymś momencie odeszły żony zabierając dzieci...Najwyraźniej mamy jednak ograniczone możliwości... :(
Czytam sobie to forum tak z doskoku, wyrywkowo, ale co się rzuca w oczy - to właśnie moralizatorstwo, właśnie na ten temat, mężczyzn, podejrzewam, że młodych i samotnych mieszkających z mamą, i nie mających pojęcia, co to jest odpowiedzialność za dzieci.
Bo wszystkim co zrobił mój mąż byłam w depresji - nie mogłam spać , jeść, dusiłam sie nie mogąc złapać tchu...Wypiłam butelkę wina na dwa razy bo już nie wiedziałam, co ze soba zrobić. I odpłynęłam, odpływając słyszałam płacz starszego syna - mamo nie...Myślał chyba, że umieram. Po przebudzeniu w potwornym bólu głowy myślałam tylko - jak mogłam mu t o zrobić? Nigdy więcej! Jestem przede wszystkim matką i nie poświęcę dzieci dla męża, jeśli uznam, że pora wybierać.
silny Niemiec z USA
zbanowany
zbanowany
Posty: 118
Rejestracja: pn mar 27, 2006 2:30 pm
Lokalizacja: MoominLANDIA the Moomins
Kontakt:

Re: Choroba a rozwód

Post autor: silny Niemiec z USA »

To ja mam raj w domu przy Was! Istne piekło! Na to wychodzi, że żenić się trzeba jak najpóźniej albo wcale! Są wolne związki i sądów nie trzeba czy policją straszyć! Zawsze dzieci niewinne mają najgorzej tylko! Choroby nikt nie przewidzi! Boga nie ma!
Geld ist nicht gut! Ich habe eine schinke mit saltz! USA is dead! Eminem is dead!

www.pijany-muminek.pl
tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

Nie znam Cię więc nie rozumiem dlaczego masz przeze mnie piekło w domu...
tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

ika pisze:Zycze Ci sily i wysylam dobre Anioły
Zycze Ci abys na swej drodze spotkala wielu pomocnych ludzi.
Serdecznie Ci dziękuję, napisz mi jeszcze proszę, czy Wasze dzieci wyszły z tego obronną ręką? Są już dorosłe, masz przynajmniej takie wrażenie? Najbardziej martwię się o dzieci, co się dzieje ze mną - to wiem, co się dzieje w nich - niestety nie. Są obaj nadwrażliwi, i ta nadwrażliwość + sytuacja rodzinna są chyba dobrą bazą do rozwoju choroby psychicznej, tego boje się najbardziej.
aniawaw
zarejestrowany użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: pt gru 30, 2011 11:35 am

Re: Choroba a rozwód

Post autor: aniawaw »

U mnie w domu nie ma agresji mąż nawet podczas nasilania się choroby jest w stosunku do mnie i dzieci spokojny, zero agresji. Niestety w szpitalu dla pielęgniarek i lekarzy jest bardzo nie miły. Dzieci bardzo cierpią z powodu nieobecności ojca, starsza ma 9 lat więc już dużo rozumie. Druga jest jeszcze zbyt mała żeby coś zrozumieć i bardzo dobrze. Staram się rozmawiać ze starszą tłumaczyć, ale szczerze wątpię aby przyniosło to efekty. Przecież widzi, że mama płacze, że jest nam samym ciężko, a ja nie potrafię inaczej jej pomóc.
tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

Starszy syn ( ma teraz 14.5 ) kiedyś mi powiedział, że wszystko jest do przyjęcia tylko żebym już nie płakała...Dźwięczą mi też w uszach słowa psycholożki - " dzieci nie mogą widzieć pani płaczącej bo wówczas myślą, że są współwinne tego płaczu". Ubiegły rok przepłakałam cały, wcześniej nie wiedziałam nawet, że może tak być...że można płakać i płakać... Teraz od jakiegoś czasu zaczęłam sobie z tym radzić, gdy mi ciężko przywołuję dobre wspomnienia , marzenia. etc. Czytam książki rozwoju osobistego, których treści ułatwiają obronić się przed przyjęciem pozycji "ofiary". Wiem już, że cokolwiek zrobię w zgodzie ze sobą, dla dobra mojego i dzieci, absolutnie nie będzie podlegało ocenie innych ( tak jak napisała Ika). Żyję bardziej dla siebie nawet niż dla dzieci, bo mam świadomość, że z mojego zadowolenia dzieci korzystają.
Polecam robić to samo, bo to działa...
Awatar użytkownika
kaka386
zarejestrowany użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: ndz gru 11, 2011 10:33 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: kaka386 »

Moj koszmar trwa zaledwie 8 miesiecy,a synek ma 6 miesiecy.
Nigdy,przenigdy nie zaplakalam przy malym nawet kiedy tak bolalo...nawet kiedy tak bardzo nie rozumialam dlaczego...
Raz kiedy maz mial atak i zaczal mi wymyslac i wyzywac ,zlamalam sie i poplynely mi lzy.
I wiecie co moj maz wtedy powiedzial?" Nigdy nie placz przy dziecku,bo jestes Jego matka ,i ono ma Cie zawsze widziec szczesliwa i usmiechnieta"!
Od tamtego momentu jest to moje motto zyciowe.
tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

kaka386 pisze: Raz kiedy maz mial atak i zaczal mi wymyslac i wyzywac ,zlamalam sie i poplynely mi lzy.
I wiecie co moj maz wtedy powiedzial?" Nigdy nie placz przy dziecku,bo jestes Jego matka ,i ono ma Cie zawsze widziec szczesliwa i usmiechnieta"!
No proszę jaki mąż świadomy...wie co powinna matka ale pojąć co do męża i ojca należy już za trudno? Odstawić maryhę i się leczyć! I takie to skomplikowane...
tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

Trudno też zawsze być szczęśliwą i uśmiechniętą ,bo sytuacja tego wymaga...
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Choroba a rozwód

Post autor: Kamil Kończak »

kaka386 pisze:Raz kiedy maz mial atak i zaczal mi wymyslac i wyzywac ,zlamalam sie i poplynely mi lzy.
I wiecie co moj maz wtedy powiedzial?" Nigdy nie placz przy dziecku,bo jestes Jego matka ,i ono ma Cie zawsze widziec szczesliwa i usmiechnieta"!
Od tamtego momentu jest to moje motto zyciowe.
Dla mnie to jest chore,jest to przykład hipikryzji ze strony męża.On doprowadza Cię do płaczu i mówi takie rzeczy...Powiedz mu,że nigdy nie powinienen doprowadzać matki swojego dziecka do płaczu to będzie wszystko w porządku.Z tą szczęśliwością i byciem uśmiechniętą też się nie zgadzam.Dziecko wyczuje każdy fałsz jak będzie większe.Tłumienie emocji nic nie daje.Tak jak stwarzanie fałszywego obrazu dziecku.Dzieci nie są głupie.Ty nie jesteś z żelaza.Ja mam często takie stany,że mam ochotę krzyczeć i wyć.Nie raz wykrzyczę mojej matce co myślę na temat naszej rodziny i przeszłości.Tego całego syfu.Ale zawsze mam wybór i staram się tego nie robić.Twój mąż też ma wybór.Zwłaszcza,że macie dziecko.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
tough _luck
zaufany użytkownik
Posty: 277
Rejestracja: śr paź 19, 2011 9:28 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: tough _luck »

SięSzłoSkrajemDrogi pisze:Dziecko wyczuje każdy fałsz jak będzie większe.Tłumienie emocji nic nie daje.
Ja zaryzykowałabym podejrzenie, że dziecko wcale nie musi być większe aby to wyczuć, czuje to od początku swego życia. Są nawet teorie, że wyczuwa nastrój matki jeszcze przed narodzeniem.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Choroba a rozwód

Post autor: Kamil Kończak »

Też tak sądzę.Uważam,że matka jak była ze mną w ciąży przekazała mi mnóstwo lęku.Nie dziwne,że nie chciałem wyjść na ten świat i rodziła mnie bardzo długo.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
ika
bywalec
Posty: 46
Rejestracja: pt sty 19, 2007 1:48 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: ika »

Ciesze sie,ze mozemy tu sie wygadac i wyzalic,bo to bardzo potrzebne. Nie wiem jak Wy,ale ja nie mam dostepu do jakichkolwiek terapii dla rodzin,dla chorych tez niestety nie. Maz nie mowi o swojej chorobie,uczuciach,obawach...Czasem tlumaczy,ze to przez klopoty finansowe. Chyba nie pogodzil sie z choroba i ja wypiera,choc mial juz kilka nawrotow.
Ciesze sie,ze,aniawaw,ze w Twoim domu nie ma agresjii,na spokojnie mozna wiecej zniesc,wytlumaczyc. A gdy ktos bliski zachowuje sie agresywnie,to pozostaje gleboka rana,i choc rozum mowi,ze to choroba-serce boli i jest wielki zal. U dzieci napewno jeszcze wiekszy,bo jak rozumem objac to,ze tata,dotąd oaza spokoju,nagle tak strasznie sie zachowuje? Rodzina tez nie rozumiala,moja radzila mi odejscie,a z męża strony wydzwaniali "zabierz go,bo znowu tu jest",albo "niech on tu nie przychodzi,bo robi mi wstyd". Byli tez ludzie,ktorzy mimo zagrozenia podrzucali mi zakupy,wspierali jak mogli... Postawa sasiadow byla nieraz wrecz bohaterska. Niestety, podejscie odpowiedzialnych służb,wręcz odwrotne,co zaowocowalo wielomiesiecznym staraniem o leczenie,a skutkiem tego wiele krzywd,strachu,upokorzen,długow i strat....ale to temat na osobny post.

Wiele dobrego,duzo sily w codziennej walce,slonca na codziennym niebie i po prostu SPOKOJU zycze wszystkim.
Jesli kazdy z nas zbuduje brzeg z milosci swej...
Awatar użytkownika
kaka386
zarejestrowany użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: ndz gru 11, 2011 10:33 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: kaka386 »

W 100% sie z Wami zgadzam,ze dzieci cierpia najbardziej,bo czuja,ze zle sie dzieje i agresje taty i smutek mamy.
Ale czy nie o to chodzi,ze podchodzac do tej choroby musimy nabrac dystansu do slow i zachowan chorego?
Ja nie oszukuje dziecka,bo jak jestem przerazona wyciszam sie szybko,tlumacze ze musze byc silna i z usmiechem wracam do dziecka,bawiac sie z Nim zapominam szybko o tym co uslyszalam przed chwila.
A po jednym razie,kiedy podczas ataku meza maly sie rozplakal,teraz kiedy ma atak i dziecko jest blisko,kaze mezowi isc sobie do drugiego pokoju i tam sobie krzyczec ,bo dzieciak sie boi.Poki co to dziala.

Idziemy do psychiatry za tydzien ,zobaczymy co z tego wyniknie,czy bedzie sie leczyl,czy rzuci to zielsko..


Ika Tobie i Wszystkim tez duzo sily i spokoju oraz wiary w lepsze jutro..
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Choroba a rozwód

Post autor: Kamil Kończak »

Nie wiem,może coś przeoczyłem ale o jakim zielsku mówisz?Marihuanie?Dystans jest wskazany zawsze i wszędzie ale to nie znaczy,że osoba chora ma wymagać tylko od innych.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
Awatar użytkownika
kaka386
zarejestrowany użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: ndz gru 11, 2011 10:33 pm

Re: Choroba a rozwód

Post autor: kaka386 »

Moj maz pali marihuane nalogowo do tego piwka.
Wiekszosc tu twierdzi ,ze wystepujaca u niego psychoza,to psychoza ponarkotyczna i jak tylko odstawi to byc moze wszystko wroci do normy.

A on nie zdaje sobie sprawy ,ze to od tego ,ze wogole jest cos nie tak,wiec z tego co tu piszecie ciezko jest od takiej osoby wymagac czegokolwiek,zeby sie zmienil,czy przestal cos robic jesli On wierzy w swoje racje.Wierzy ze opacznosc i cala reszta sa po Jego stronie ,ja jestem ta niedobra,On jest ten dobry a Ci co twierdza inaczej sa zmanipulowani przezemnie.
Awatar użytkownika
Kamil Kończak
zaufany użytkownik
Posty: 12349
Rejestracja: śr cze 24, 2009 4:11 pm
płeć: mężczyzna
Kontakt:

Re: Choroba a rozwód

Post autor: Kamil Kończak »

Marihuana może wywołać psychozę ale nie musi.Innym objawem jej zażywania jest ogarniająca takiego człowieka obojętność,problemy z pamięcią krotkotrwałą.Nie ma sensu żeby mąż brał leki jeśli nie przestanie palić marihuany.Psychiatra musi mu to uświadomomić.Może kiedy przestanie rzeczyiście mu wszystko minie i nie będzie musiał brak leków albo bardzo małe dawki.
Pragniesz czegoś? - rób to bo zaczniesz o tym marzyć.

" May your love of the form culminite in the love of
the formless."

https://www.youtube.com/watch?v=0joS1fzwFcU
ODPOWIEDZ

Wróć do „mój partner jest chory”