lokatorka ze schizofrenią
Moderator: moderatorzy
lokatorka ze schizofrenią
Witam,
mam nadzieję że ktoś z Was coś mi poradzi:
Otóż moja mama wynajmuje pokoje studentom. Kilka dni temu wprowadziła się do nas dziewczyna która od początku zachowywała się bardzo dziwnie. Ani ja ani mama nie mamy dużej wiedzy na temat chorób psychicznych, więc nie wiedziałyśmy co się dzieje; dziś nasza lokatorka przyznała, że jest schizofreniczką (poczytałam i faktycznie, objawy pasują, więc to chyba rzeczywiście ta choroba). Nie miałybyśmy problemu z tym, żeby dalej u nas mieszkała (ba, nawet byśmy nie wiedziały, że jest chora) gdyby nie to, że nie zgadza się z diagnozą (uważa że jest prorokiem i przemawia do niej Jezus) i nie bierze leków -- a przez to obawiamy się że może zaszkodzić samej sobie lub którejś z nas (wiem, że schizofrenik nie musi być agresywny -- ale potencjalnie może).
Skontaktowałyśmy się z jej matką, która stwierdziła, że przykro jej, ale córka jest dorosła i ona nie może nic zrobić.
Moja pytanie w tej chwili brzmi następująco: czy faktycznie nie ma żadnej możliwości prawnej żeby albo zmusić ją do leczenia albo do wyprowadzenia się od nas? Rozumiem, że osoba pełnoletnia decyduje o tym, czy np. zgadza się na leczenie szpitalne, i my (szczególnie my, jako osoby właściwie kompletnie obce) nie możemy jej do tego zmusić. Ale co, jeśli chory nie bierze leków? Naprawdę nie przeszkadzałoby nam, że u nas mieszka, gdyby się leczyła. Nie ma natomiast takiej opcji, żebyśmy pozwoliły zostać u nas osobie tak ciężko chorej, dla naszego i jej własnego dobra.
Mam nadzieję, że ktoś z użytkowników tego forum coś mi poradzi. Pozdrawiam!
mam nadzieję że ktoś z Was coś mi poradzi:
Otóż moja mama wynajmuje pokoje studentom. Kilka dni temu wprowadziła się do nas dziewczyna która od początku zachowywała się bardzo dziwnie. Ani ja ani mama nie mamy dużej wiedzy na temat chorób psychicznych, więc nie wiedziałyśmy co się dzieje; dziś nasza lokatorka przyznała, że jest schizofreniczką (poczytałam i faktycznie, objawy pasują, więc to chyba rzeczywiście ta choroba). Nie miałybyśmy problemu z tym, żeby dalej u nas mieszkała (ba, nawet byśmy nie wiedziały, że jest chora) gdyby nie to, że nie zgadza się z diagnozą (uważa że jest prorokiem i przemawia do niej Jezus) i nie bierze leków -- a przez to obawiamy się że może zaszkodzić samej sobie lub którejś z nas (wiem, że schizofrenik nie musi być agresywny -- ale potencjalnie może).
Skontaktowałyśmy się z jej matką, która stwierdziła, że przykro jej, ale córka jest dorosła i ona nie może nic zrobić.
Moja pytanie w tej chwili brzmi następująco: czy faktycznie nie ma żadnej możliwości prawnej żeby albo zmusić ją do leczenia albo do wyprowadzenia się od nas? Rozumiem, że osoba pełnoletnia decyduje o tym, czy np. zgadza się na leczenie szpitalne, i my (szczególnie my, jako osoby właściwie kompletnie obce) nie możemy jej do tego zmusić. Ale co, jeśli chory nie bierze leków? Naprawdę nie przeszkadzałoby nam, że u nas mieszka, gdyby się leczyła. Nie ma natomiast takiej opcji, żebyśmy pozwoliły zostać u nas osobie tak ciężko chorej, dla naszego i jej własnego dobra.
Mam nadzieję, że ktoś z użytkowników tego forum coś mi poradzi. Pozdrawiam!
Re: lokatorka ze schizofrenią
Postawić ultimatum: albo się leczy i systematycznie zażywa leki, albo rozwiązanie umowy najmu! (Faktycznie nie leczona i niekrytyczna wobec swoich objawów może stanowić realne zagrożenie, albo chociażby Was denerwować taką perspektywą!). Sądownie chyba nie jesteście jej do tego zmusić, bo ma własną rodzinę. Natomiast wypowiedzenie najmu jak najbardziej!wodnista pisze:Kilka dni temu wprowadziła się do nas dziewczyna która od początku zachowywała się bardzo dziwnie. Ani ja ani mama nie mamy dużej wiedzy na temat chorób psychicznych, więc nie wiedziałyśmy co się dzieje; dziś nasza lokatorka przyznała, że jest schizofreniczką (poczytałam i faktycznie, objawy pasują, więc to chyba rzeczywiście ta choroba). Nie miałybyśmy problemu z tym, żeby dalej u nas mieszkała (ba, nawet byśmy nie wiedziały, że jest chora) gdyby nie to, że nie zgadza się z diagnozą (uważa że jest prorokiem i przemawia do niej Jezus) i nie bierze leków -- a przez to obawiamy się że może zaszkodzić samej sobie lub którejś z nas (wiem, że schizofrenik nie musi być agresywny -- ale potencjalnie może).
[...]
Moja pytanie w tej chwili brzmi następująco: czy faktycznie nie ma żadnej możliwości prawnej żeby albo zmusić ją do leczenia albo do wyprowadzenia się od nas? Rozumiem, że osoba pełnoletnia decyduje o tym, czy np. zgadza się na leczenie szpitalne, i my (szczególnie my, jako osoby właściwie kompletnie obce) nie możemy jej do tego zmusić. Ale co, jeśli chory nie bierze leków? Naprawdę nie przeszkadzałoby nam, że u nas mieszka, gdyby się leczyła. Nie ma natomiast takiej opcji, żebyśmy pozwoliły zostać u nas osobie tak ciężko chorej, dla naszego i jej własnego dobra.
Przecież... zajęta swoimi myślami... może np. zapomnieć wyłączyć gaz w kuchni pod jakąś gotującą się zupą! Obawiam się (jedynie intuicyjnie), że gdyby ona coś sobie zrobiła, to moglibyście zostać obciążeni odpowiedzialnością karną za nieudzielenie pomocy!!!
Z drugiej strony, skoro przyznała się Wam, że jest schizofreniczką, to znaczy że jest świadoma swojej choroby. Może np. mieć na tyle wgląd we własne przeżycia, że gdyby faktycznie się źle czuła to może to wychwycić (tzw. podwójna orientacja i posiadanie wglądu).
Trudna sytuacja, ale chyba najbezpieczniej i najsprawiedliwiej byłoby skontaktowanie się z jej terapeutami i przedyskutowanie z nimi tej sprawy.
Najprawdopodobniej odmówią rozmowy i wtedy cóż... sumienie będzie czyste, bo "przynajmniej próbowaliście". Ale jeśli nie odmówią to może znajdzie się jakieś rozwiązanie mniej radykalne niż rozwiązanie umowy najmu.
Tak na marginesie to przedstawiona tu historia jest najlepszym dowodem, że nie należy być nadmiernie szczerym w opowiadaniu ludziom o swojej chorobie!
Re: lokatorka ze schizofrenią
Myślałem jeszcze o Pani poście w trakcie śniadania i wymyśliłem rzecz następującą:
Nie trzeba tej chorej dziewczyny zmuszać od razu do leczenia, ale jedynie namówić ją do spotkania Państwa (i jej) z jej terapeutką. Specjalista jako człowiek powinien zrozumieć, że ta chora dziewczyna postąpiła bardzo uczciwie mówiąc o swojej chorobie Państwu, powinien docenić że ta dziewczyna chce się usamodzielnić od swojej własnej rodziny (to dobry czynnik prognostyczny dla niej), że jej własnej matki los chorej córki w ogóle nie obchodzi, a Państwa - teoretycznie obcych ludzi i owszem. Powinien też zrozumieć Państwa lęki - dość oczywiste w sumie!
Jeśliby udało się temu terapeucie znaleźć jakieś korzystne rozwiązanie, które by zlikwidowało Państwa lęki, bez usuwania z domu chorej dziewczyny - a w szczególności namówić ją na jakieś leczenie to zysk dodatkowy byłby taki, że przybyliby kolejni ludzie, którzy by się przekonali, że schizofrenicy nie są tak niebezpieczni, jak się powszechnie sądzi np. na przykładzie informacji z mediów.
Ja np. nie boję się ze schizofrenikami chodzić w pojedynkę po rozmaitych lasach i górach, bo tych schizofreników znam jako ludzi! Z kimś obcym zupełnie, a też chorym to bym się bał!!!
Jesteście Państwo szlachetnymi ludźmi! Wierzę, że znajdziecie jakieś dobre rozwiązanie tej sytuacji!
Pozdrawiam serdecznie! Hvp2
Nie trzeba tej chorej dziewczyny zmuszać od razu do leczenia, ale jedynie namówić ją do spotkania Państwa (i jej) z jej terapeutką. Specjalista jako człowiek powinien zrozumieć, że ta chora dziewczyna postąpiła bardzo uczciwie mówiąc o swojej chorobie Państwu, powinien docenić że ta dziewczyna chce się usamodzielnić od swojej własnej rodziny (to dobry czynnik prognostyczny dla niej), że jej własnej matki los chorej córki w ogóle nie obchodzi, a Państwa - teoretycznie obcych ludzi i owszem. Powinien też zrozumieć Państwa lęki - dość oczywiste w sumie!
Jeśliby udało się temu terapeucie znaleźć jakieś korzystne rozwiązanie, które by zlikwidowało Państwa lęki, bez usuwania z domu chorej dziewczyny - a w szczególności namówić ją na jakieś leczenie to zysk dodatkowy byłby taki, że przybyliby kolejni ludzie, którzy by się przekonali, że schizofrenicy nie są tak niebezpieczni, jak się powszechnie sądzi np. na przykładzie informacji z mediów.
Ja np. nie boję się ze schizofrenikami chodzić w pojedynkę po rozmaitych lasach i górach, bo tych schizofreników znam jako ludzi! Z kimś obcym zupełnie, a też chorym to bym się bał!!!
Jesteście Państwo szlachetnymi ludźmi! Wierzę, że znajdziecie jakieś dobre rozwiązanie tej sytuacji!
Pozdrawiam serdecznie! Hvp2
Re: lokatorka ze schizofrenią
Jesteśmy przede wszystkim zaniepokojonymi ludźmi. Dziękuję za rady - telefon do terapeuty to rzeczywiście dobry pomysł (jeśli nie będzie chciał rozmawiać z nami, to może z jej matką? Oby tylko jej się chciało zawracać tym głowę ). Co do postawienia ultimatum, to nie wiem, czy to poskutkuje, nie wiem, na ile ona zrozumie, co chcemy jej przekazać - już wczoraj tłumaczyłyśmy jej z mamą że nie może wychodzić sama na dwór jeśli się źle czuje (nie chodziło tylko o objawy schizofrenii -- mówiła też, że boli ją serce, kazała wzywać pogotowie, po czym za chwilę się rozmyśliła i stwierdziła, że to nic takiego, "tylko jej serce waliło"), ale i tak przez kilka godzin musiałyśmy ją co chwilę odprowadzać od drzwi, bo uparcie próbowała wyjść, najlepiej bez kurtki, "bo jest ciepło". Mówiłyśmy też o tym, że musi nam podać telefon do kogoś z rodziny albo przyjaciół, bo taką mamy zasadę jak ktoś się do nas wprowadza - na to właściwie w ogóle nie było reakcji (po prostu patrzała na nas i nic nie mówiła; nie wiem, czym to jest spowodowane - czy chory w takim momencie nie mówi, bo nie chce, nie może, czy po prostu nie rozumie, co inni do niego mówią? Ech, my naprawdę nie mamy kwalifikacji, żeby się nią zajmować :/). W końcu moja mama pojechała do jej rodzinnej miejscowości szukać jej rodziców.
Jeszcze raz dziękuję za pomoc i pozdrawiam!
No, to może jedna osoba by przybyła - mianowicie moja mama, która chyba nie ma żadnej wiedzy na ten temat. Ja akurat jestem troszkę bardziej świadoma i absolutnie nie myślę, że ludzie chorzy psychicznie to jakieś "świry" itp. - brak mi tylko wiedzy praktycznej na temat postępowania z chorym.przybyliby kolejni ludzie, którzy by się przekonali, że schizofrenicy nie są tak niebezpieczni, jak się powszechnie sądzi
Jeszcze raz dziękuję za pomoc i pozdrawiam!
Re: lokatorka ze schizofrenią
Ciekawa jestem, czy macie podpisaną umowę-najmu i odprowadzacie od niej składki?
PS
Wydaje mi się, że Wasza lokatorka szuka rodziny, bo matka się na nią wypięła.
Nie wiem, czy to dla Was dobre, że wchodzicie w bliższe kontakty z dziewczyną.
W pewnym momencie pojawi się odpowiedzialność i będzie Wam strasznie trudno ją wyrzucić.
PS
Wydaje mi się, że Wasza lokatorka szuka rodziny, bo matka się na nią wypięła.
Nie wiem, czy to dla Was dobre, że wchodzicie w bliższe kontakty z dziewczyną.
W pewnym momencie pojawi się odpowiedzialność i będzie Wam strasznie trudno ją wyrzucić.
Wasz świat nic mi nie dał, nic nie może mi zabrać
Re: lokatorka ze schizofrenią
Mariii -- raczej nie będziemy miały problemu żeby np. zadzwonić po pogotowie jeśli ona znowu przestanie brać leki. Przykro mi, że jest chora i jeśli bym mogła jej pomóc, zrobiłabym to, ale tak jak mówię, nie mam kwalifikacji żeby wiedzieć co robić jeśli jej się pogorszy; więc - współczucie współczuciem, ale jak będzie gorzej to bezlitośnie zadzwonimy po karetkę.
Salydus -- to nie tyle kwestia tego, czy nam się chciało czy nie, tylko ona nie chciała nam podać numeru do kogoś z rodziny albo znajomych, ani powiedzieć co się z nią dzieje (wtedy jeszcze nie wiedziałyśmy, że to schizofrenia), więc wyjazd do jej domu to była jedyna możliwość żeby się w ogóle z kimkolwiek skontaktować i dowiedzieć co się dzieje (albo np. zasugerować jej matce żeby zabrała córkę do domu; nie była zainteresowana ==').
Salydus -- to nie tyle kwestia tego, czy nam się chciało czy nie, tylko ona nie chciała nam podać numeru do kogoś z rodziny albo znajomych, ani powiedzieć co się z nią dzieje (wtedy jeszcze nie wiedziałyśmy, że to schizofrenia), więc wyjazd do jej domu to była jedyna możliwość żeby się w ogóle z kimkolwiek skontaktować i dowiedzieć co się dzieje (albo np. zasugerować jej matce żeby zabrała córkę do domu; nie była zainteresowana ==').
Re: lokatorka ze schizofrenią
Miałam na myśli to, że cwana schizolka może grać na Waszych uczuciach.
W stylu: "nie zrobię tego bo mi się pogorszy" itp, trzymając Was w ten sposób w szachu...
Dlatego odradzam bliższe kontakty.
Wiem po sobie, że życie przy nas nie jest łatwe. Potrafimy szantażować.
Oczywiście każdy jest inny i inaczej się zachowuje, ale warto wiedzieć jak może być.
Bardzo fajnie, że nadal u Was mieszka, ale czy warto ryzykować...
W stylu: "nie zrobię tego bo mi się pogorszy" itp, trzymając Was w ten sposób w szachu...
Dlatego odradzam bliższe kontakty.
Wiem po sobie, że życie przy nas nie jest łatwe. Potrafimy szantażować.
Oczywiście każdy jest inny i inaczej się zachowuje, ale warto wiedzieć jak może być.
Bardzo fajnie, że nadal u Was mieszka, ale czy warto ryzykować...
Wasz świat nic mi nie dał, nic nie może mi zabrać
Re: lokatorka ze schizofrenią
Wiem, nie mam zamiaru wchodzić w bliższe kontakty (tzn. nie wiedziałam o tej tendencji do manipulacji, ale - tak logicznie - po co przywiązywać do siebie kogoś, kogo być może trzeba będzie za jakiś czas odsunąć? Szczególnie osobie chorej psychicznie może to zrobić krzywdę).
...Właściwie możliwe, że dziś już próbowała trochę manipulować - zeszła na dół, przywitała się ze mną, spytała co u mnie słychać, potem ja zapytałam co u niej, czy bierze leki, jak się czuje itp. Ona na to, że tak (to chyba prawda, bo w porównaniu z niedzielą jest o niebo lepiej; chyba, że nawet przy odstawionych lekach chory może być przez jakiś czas przytomny i "normalny"? Jak to jest?), ale właściwie to nic jej nie jest (lol, nie ze mną takie numery ), i w ogóle to myślała że porozmawiamy o czymś przyjemniejszym. Puściłam jej wykład na temat tego, że to jest poważna sprawa, że jest chora, i o konieczności brania leków, i zamierzam to powtarzać do znudzenia za każdym razem jeśli spróbuje takich "negocjacji".
...Właściwie możliwe, że dziś już próbowała trochę manipulować - zeszła na dół, przywitała się ze mną, spytała co u mnie słychać, potem ja zapytałam co u niej, czy bierze leki, jak się czuje itp. Ona na to, że tak (to chyba prawda, bo w porównaniu z niedzielą jest o niebo lepiej; chyba, że nawet przy odstawionych lekach chory może być przez jakiś czas przytomny i "normalny"? Jak to jest?), ale właściwie to nic jej nie jest (lol, nie ze mną takie numery ), i w ogóle to myślała że porozmawiamy o czymś przyjemniejszym. Puściłam jej wykład na temat tego, że to jest poważna sprawa, że jest chora, i o konieczności brania leków, i zamierzam to powtarzać do znudzenia za każdym razem jeśli spróbuje takich "negocjacji".
No to ...niech nie robi. My w sumie nie mamy zamiaru interweniować w jej życie poza tym, że jak przestanie brak leki to sprawimy, że się od nas wyprowadzi."nie zrobię tego bo mi się pogorszy"
Re: lokatorka ze schizofrenią
Nie wszyscy schizofrenicy umieją manipulować!
Nie wszyscy schizofrenicy chcą manipulować!
Spotykałem w tym środowisku takie osoby, które bezwględnie innymi manipulują,
ale też spotykałem osoby niezwykle szczere, a przede wszystkim prawe, o autentycznie wysokim poziomie moralności.
W sumie więc: wszystko zależy od konkretnego człowieka!
...choć chore kobiety manipulują jakby częściej.
Nie wszyscy schizofrenicy chcą manipulować!
Spotykałem w tym środowisku takie osoby, które bezwględnie innymi manipulują,
ale też spotykałem osoby niezwykle szczere, a przede wszystkim prawe, o autentycznie wysokim poziomie moralności.
W sumie więc: wszystko zależy od konkretnego człowieka!
...choć chore kobiety manipulują jakby częściej.
Re: lokatorka ze schizofrenią
Może Wasza lokatorka jest na forum?mariii pisze:Potrafimy szantażować.
Oczywiście każdy jest inny i inaczej się zachowuje, ale warto wiedzieć jak może być.
Wasz świat nic mi nie dał, nic nie może mi zabrać
Re: lokatorka ze schizofrenią
Przeczytaj raz jeszcze moją wypowiedź.
Napisałam wyraźnie:
Napisałam wyraźnie:
mariii pisze:Potrafimy szantażować.
Oczywiście każdy jest inny i inaczej się zachowuje, ale warto wiedzieć jak może być.
Wasz świat nic mi nie dał, nic nie może mi zabrać
Re: lokatorka ze schizofrenią
Nie jestem pewna, czy próbujesz przekonać mnie czy mariii, ale -- ja już napisałam, że nie jestem uprzedzona.Nie wszyscy schizofrenicy umieją manipulować!
Nie wszyscy schizofrenicy chcą manipulować!
Może jest. Chyba mnie to nie obchodzi. Tak, chyba już straciłam do niej cierpliwość (ostatnio przychodzi do mojej mamy i próbuje ją wziąć na litość i wyżebrać jedzenie. o.o A nie zapłaciła jeszcze za pokój).Może Wasza lokatorka jest na forum?
Re: lokatorka ze schizofrenią
Może to czas, by powiedzieć jej do widzenia.
Wasz świat nic mi nie dał, nic nie może mi zabrać
Re: lokatorka ze schizofrenią
Tak, taki mamy plan.
Re: lokatorka ze schizofrenią
Trochę to smutne, ale chyba nie ma wyjścia.
Ja także usłyszałam takie do widzenia, kiedy chciałam odebrać sobie życie...
Może pomogło na chwilę, ale próbę S, mimo wszystko podjęłam (w późniejszym terminie).
Szkoda tylko, że zbliżają się Święta...
Ja także usłyszałam takie do widzenia, kiedy chciałam odebrać sobie życie...
Może pomogło na chwilę, ale próbę S, mimo wszystko podjęłam (w późniejszym terminie).
Szkoda tylko, że zbliżają się Święta...
Wasz świat nic mi nie dał, nic nie może mi zabrać
Re: lokatorka ze schizofrenią
No wiem, że smutne. Też nam przykro, że musimy ją tak wywalić, ale ...dzisiaj przyszła i oświadczyła, że "postanowiła, że zostaje na Święta", no i niestety musiałyśmy jej wytłumaczyć, że to jest nasz dom i nie ona decyduje i przykro nam, ale nie, jedzie na Święta na domu. I nie wraca.
No nic, dziękuję za komentarze i nie skrzyczenie mnie, że jestem niedobra i okrutna wobec biednej, chorej dziewczyny (trochę się czegoś takiego obawiałam x)); Wasze komentarze naprawdę mi pomogły.
Pozdrawiam i życzę Wam wesołych Świąt.
No nic, dziękuję za komentarze i nie skrzyczenie mnie, że jestem niedobra i okrutna wobec biednej, chorej dziewczyny (trochę się czegoś takiego obawiałam x)); Wasze komentarze naprawdę mi pomogły.
Pozdrawiam i życzę Wam wesołych Świąt.
- tesknota za umyslem
- bywalec
- Posty: 125
- Rejestracja: sob wrz 03, 2011 9:50 pm
- płeć: mężczyzna
Re: lokatorka ze schizofrenią
Generalnie ludzie, którzy nie mają nic na sumieniu śpią spokojniej.wodnista pisze: (trochę się czegoś takiego obawiałam x))
Ja nie oceniam generalnie sytuacji, bom nie wystarczająco wtajemniczony i odpowiedni, żeby kogoś pouczać..wodnista pisze:No nic, dziękuję za komentarze i nie skrzyczenie mnie, że jestem niedobra i okrutna
Ale razi mnie ta nutka wyższości, pogardy i podłości.
bazgram swoje litery warte zeru.
Re: lokatorka ze schizofrenią
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Właściciele przestraszyli się ,że lokatorka nie przyniesie im zysku z tego wynajmu i to wszystko. Że będzie niewypłacalna . Ale w gruncie rzeczy tylko to powinno ich obchodzić , bo od pomocy i leczenia tej dziewczyny jest ktoś inny. Miejmy nadzieję , że rodzina pomoże jej i w dojściu do siebie i w życiu .
Re: lokatorka ze schizofrenią
Wodnista!wodnista pisze:Też nam przykro, że musimy ją tak wywalić, [...] musiałyśmy jej wytłumaczyć, że to jest nasz dom i nie ona decyduje i przykro nam, ale nie, jedzie na Święta na domu. I nie wraca.
Myślę, że w rezultacie takiej decyzji oszczędziłaś sobie i swojej rodzinie niewyobrażalną ilość nerwów!!!
Lepiej być asertywnym i potem trochę się posmucić, niż wikłać się w jakieś chore układy i w rezultacie tracić potem energię życiową i czas po prostu na nie swoje sprawy!
Nie jesteś nic winna, że w Polsce jest za mało mieszkań chronionych i hosteli dla osób z problemami psychicznymi!
Re: lokatorka ze schizofrenią
Wiesz, wydaje mi się, że to jest najlepsze rozwiązanie (chociaż niełatwe i nieprzyjemne) i dla nas, i dla niej. Ona się chwilami zachowuje, jakby nie rozumiała, jak poważnie jest chora, więc może jej przyjść do głowy żeby nagle odstawić leki - a co się wtedy dzieje, już widziałyśmy i jak mówiłam, nie mamy kwalifikacji do tego, żeby się nią w takich momentach zajmować.Myślę, że w rezultacie takiej decyzji oszczędziłaś sobie i swojej rodzinie niewyobrażalną ilość nerwów!!!
Poza tym ja np. mam problem z kontrolowaniem emocji (szczególnie negatywnych), i jeśli ktoś mi zalezie za skórę potrafię reagować ...hm, nieadekwatnie do sytuacji, więc kto jak kto, ale ja nie jestem chyba dla niej odpowiednim towarzystwem. Ani ona dla mnie.
Ależ ja się od początku przyznaję o co mi chodzi. O pieniądze też, jak najbardziej, ale -- to chyba jasne? -- przede wszystkim o to, że mam w domu osobę chorą psychicznie która nie chce się leczyć, a ja -- to chyba też jasne? -- nie mam zamiaru, ani nie umiem jej niańczyć. Od tego jest rodzina, tu się zgodzę.Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.