O płatnej psychoterapii
Moderator: moderatorzy
- Chłopiec Papuśny
- zaufany użytkownik
- Posty: 2131
- Rejestracja: pn kwie 18, 2016 10:36 am
- płeć: mężczyzna
- Gadu-Gadu: 46660127
- Lokalizacja: Kiełczów
Re: O płatnej psychoterapii
Ja wybieram się jutro do lekarza. Musze w końcu załapać się na tą psychoterapię. Zobaczymy jak to będzie, mam nadzieję że się nie zawiodę.
Re: O płatnej psychoterapii
Chodzę do przychodni gdzie jest bardzo dużo terapeutów, są naprawdę krótkie terminy i sesje co tydzień. Zaczęłam tam chodzić właśnie ze względu na terapię (z której z różnych powodów zrezygnowałam). Ostatnio co jakiś czas pojawia się myśl by wrócić do psychoterapii, powstrzymuje mnie to, że terapeuci umieszczają zapiski z sesji w tej samej karcie w której zapisuje swoje bazgroły psychiatra. Fakt ten nie pozwoliłby mi być do końca szczerą, ciągle miałabym obawy.
Re: O płatnej psychoterapii
Też tak kiedyś miałem. Całkiem nieświadomie w czym rzecz zostałem skierowany do psychologa na rozmowy (było ich kilka zanim zdecydowałem się nie chodzić) i on to zapisywał w karcie psychiatrycznej. Sposób na to: chodzić na psychoterapię do innej przychodni. W polskich warunkach nie ma obaw, że to scalą. Będziesz mogła swobodniej się czuć u terapeuty, ze świadomością, że nie będzie tego potem czytał psychiatra.Gehenna pisze:Chodzę do przychodni gdzie jest bardzo dużo terapeutów, są naprawdę krótkie terminy i sesje co tydzień. Ostatnio co jakiś czas pojawia się myśl by wrócić do psychoterapii, powstrzymuje mnie to, że terapeuci umieszczają zapiski z sesji w tej samej karcie w której zapisuje swoje bazgroły psychiatra.
Re: O płatnej psychoterapii
Z jednej strony Cię rozumiem, zwłaszcza, że do historii choroby koniec końców ma dostęp nie tylko lekarz psychiatra (to jeszcze naprawdę tylko pół biedy), ale również np. urzędnicy w ZUS czy ewentualnie - nie daj Boże - jakieś organy ścigania i sądy. Ja mam niektóre takie tematy, że zacząłem o nich wspominać ogólnikami dopiero po 10 latach spotkań, a dokładnie pewnych rzeczy nie mam zamiaru omawiać już nigdy.Gehenna pisze: Ostatnio co jakiś czas pojawia się myśl by wrócić do psychoterapii, powstrzymuje mnie to, że terapeuci umieszczają zapiski z sesji w tej samej karcie w której zapisuje swoje bazgroły psychiatra. Fakt ten nie pozwoliłby mi być do końca szczerą, ciągle miałabym obawy.
Myślę też sobie, że dobrym sposobem na poradzenie sobie z takimi obawami jest odbycie kilku spotkań, może nawet kilkunastu spotkań z terapeutą, po czym bardzo uprzejme poproszenie go, żeby pozwolił sobie poczytać to, co on powypisywał w historii choroby. Jak pisał ogólnikami - dobrze, jak pisał rzeczy zbyt intymne zbyt szczegółowo - źle. Poza tym wydaje mi się, że z dobrym elastycznym terapeutą dałoby się następnie omówić te jego notatki. To są jednak tylko moje przemyślenia i intuicje.
Re: O płatnej psychoterapii
Też mogę polecić psychoterapeutkę Irenę Maślankowską. Chodzę do niej na psychoterapię już od pół roku i widzę mega poprawę. Naprawdę bardzo mi pomogła, otworzyła trochę na ludzi. Jeszcze dużo pracy przede mna, ale czuje,że w końcu trafiłam do właściwej osoby.
Re: O płatnej psychoterapii
Nie ma tak dobrze. Wtedy, żeby chodzić TAM na terapię, musiałam mieć chodzić do TAMTEJSZEGO lekarza. Taki warunek.Wspaniale pisze:[Sposób na to: chodzić na psychoterapię do innej przychodni. W polskich warunkach nie ma obaw, że to scalą. Będziesz mogła swobodniej się czuć u terapeuty, ze świadomością, że nie będzie tego potem czytał psychiatra.
Robiłam tak. Notatki w moim odczuciu były niespójne z tym co się działo na spotkaniach (ale nie w tym rzecz). Poruszałam temat tej "wspólnej dokumentacji", zarówno podczas rozmów z terapeutą jak i lekarzem. Terapeuta nie widział problemu, lekarka zapewniała, że nie czyta (choć widziałam jak podczas wizyty przegląda te zapiski i nawiązuje do nich w rozmowie).hvp2 pisze: Myślę też sobie, że dobrym sposobem na poradzenie sobie z takimi obawami jest odbycie kilku spotkań, może nawet kilkunastu spotkań z terapeutą, po czym bardzo uprzejme poproszenie go, żeby pozwolił sobie poczytać to, co on powypisywał w historii choroby. Jak pisał ogólnikami - dobrze, jak pisał rzeczy zbyt intymne zbyt szczegółowo - źle. Poza tym wydaje mi się, że z dobrym elastycznym terapeutą dałoby się następnie omówić te jego notatki. To są jednak tylko moje przemyślenia i intuicje.
- Erika_Kohut
- zaufany użytkownik
- Posty: 830
- Rejestracja: sob paź 04, 2014 6:14 pm
- Status: Trójca
- Gadu-Gadu: 48512284
Re: O płatnej psychoterapii
I jak poczymstakim nie miec paranoi??Gehenna pisze:Nie ma tak dobrze. Wtedy, żeby chodzić TAM na terapię, musiałam mieć chodzić do TAMTEJSZEGO lekarza. Taki warunek.Wspaniale pisze:[Sposób na to: chodzić na psychoterapię do innej przychodni. W polskich warunkach nie ma obaw, że to scalą. Będziesz mogła swobodniej się czuć u terapeuty, ze świadomością, że nie będzie tego potem czytał psychiatra.
Robiłam tak. Notatki w moim odczuciu były niespójne z tym co się działo na spotkaniach (ale nie w tym rzecz). Poruszałam temat tej "wspólnej dokumentacji", zarówno podczas rozmów z terapeutą jak i lekarzem. Terapeuta nie widział problemu, lekarka zapewniała, że nie czyta (choć widziałam jak podczas wizyty przegląda te zapiski i nawiązuje do nich w rozmowie).hvp2 pisze: Myślę też sobie, że dobrym sposobem na poradzenie sobie z takimi obawami jest odbycie kilku spotkań, może nawet kilkunastu spotkań z terapeutą, po czym bardzo uprzejme poproszenie go, żeby pozwolił sobie poczytać to, co on powypisywał w historii choroby. Jak pisał ogólnikami - dobrze, jak pisał rzeczy zbyt intymne zbyt szczegółowo - źle. Poza tym wydaje mi się, że z dobrym elastycznym terapeutą dałoby się następnie omówić te jego notatki. To są jednak tylko moje przemyślenia i intuicje.
Milosc to iluzja