Człowiek bez duszy

Dla osób szukających ogólnej pomocy i wstępnej orientacji dotyczącej choroby.
Kto umie dokładniej nazwać problem proszę pisać w działach tematycznych "Ogólnej dyskusji"

Moderator: moderatorzy

Regulamin forum
Uwaga: o pomoc w konkretnych sprawach, dla których odpowiednie działy istnieją w "Dyskusji Ogólnej" proszę pisać tam.Tutaj tylko w sprawie ogólnej pomocy w zorientowaniu się w tematyce, np. gdy ktoś szuka wstępnej pomocy, co począć z taką chorobą i jak nazwać i określić jej objawy
Anka1991
zaufany użytkownik
Posty: 75
Rejestracja: śr cze 11, 2014 2:20 pm

Człowiek bez duszy

Post autor: Anka1991 »

Witam! Moje przeżycie ze schizofrenią zaczęło się dziwnie, gdy wróciłam ze studiów do domu wszystko na początku było ze mną ok, ale była taka sytuacja gdy zobaczyłam jak wujek molestuje moją chrześnice, robiłam wojnę w domu i od tego wszystko się zaczęło... Najpierw byłam uważana przez domowników jako wariatka bo jak to możliwe że obarczam niewinnego faceta, jednak ja wiem co widziałam! Później zaczęło się dziać w mojej głowie coś co nie było normalne, zaczęłam słyszeć podszept. Np. gdy tańczyłam zumbę słyszałam głos który mi mówił "tańczysz dla gbura-wujka którego przyłapałam na molestowaniu". Ale olewałam to nie skupiałam się na tym bo myślałam że to on mi wchodzi w głowę i robi mi jazdy z psychiką.
Anka1991
zaufany użytkownik
Posty: 75
Rejestracja: śr cze 11, 2014 2:20 pm

Re: Człowiek bez duszy

Post autor: Anka1991 »

Zawsze co niedziele chodziłam do kościoła, byłam bardzo religijna, wierzyłam w Boga, wtedy poszłam do spowiedzi, gdzie ksiądz powiedział mi że gbur chce mi ukraść duszę i muszę się dużo modlić. Więc zamykałam się w pokoju i brałam pismo święte do ręki i czytałam, znalazłam na internecie modlitwę do św. arch. Michała i modliłam się, miałam nawet książkę o aniołach w której były regułki modlitewne. Ale nadal czułam jak wyrywa mi się coś z piersi i jak by mi się coś robiło w głowie. Wierzyłam w słowa które mi powiedział ksiądz dlatego bardzo żarliwie się modliłam, wychodziłam z domu i szłam na cmentarz do mojej mamy, bo jestem pełną sierotą i tak odczuwałam chwilową ulgę, siedząc na ławce wydawało mi się, że coś jest w mojej głowie, zaczęłam się zatracać w mojej rzeczywistości, wszędzie gdzie byłam się modliłam byle nie zabrano mi duszy, ten głos w mojej głowie był tylko raz więcej się nie pojawił. Przeczytałam w książce o aniołach, że gdy Aniołowie idą na ratunek to słychać trzepot skrzydeł, również to słyszałam. Pamiętam jeszcze na początku że w nocy płakało zawsze dziecko, nie wiem gdzie i skąd ale był to tak przeraźliwy płacz ... No i była taka sytuacja również na początku tego co się działo, skupiałam swoją uwagę na oglądaniu telewizora, i zaczęłam odczuwać że robi się ze mną coś nie tak, tak bardzo z tym walczyłam, że telewizor ekran w telewizorze się zatrzymał i zrobił się czerwony, na dodatek prezenter nabył głos diabła, spałam wtedy z babcią babcia krzyczała do mnie zostaw to w spokoju i zaczęła płakać. Ja nie wiedziałam co mam robić i odpuściłam moją walkę ... z czym walczyłam ? Z gburem ? Wstałam i zaczęłam ćwiczyć by poczuć się lepiej i mój umysł popuścił, to był przedostatni dzień w którym miałam jeszcze raz pojechać na studia z ostatnią planszą do oddania i w tym dniu miał być jeszcze jeden egzamin do napisania. W tą noc słyszałam diabelskie śmiechy w mojej głowie, ale czułam się bezpieczna, bo się modliłam jednak z dnia na dzień czułam że jest ze mną gorzej, wstawałam z rana i czułam że jest ze mną coś nie tak, wtedy brałam gitarę do rąk i grałam i śpiewałam chwilami udawało się to przezwyciężyć ale znów mnie coś wciągało, albo ktoś manipulował moim umysłem ... W tym czasie moja chrześnica była osłabiona, jak chodziła padała na nóżki, w głowie miałam nawet myśli że to gbur wyciąga z niej życie... Pewnego razu w nocy śnił mi się raj, przepiękna kraina mlekiem i miodem płynąca, tylko raz doznałam takiego spokoju w życiu ... i usłyszałam przenikliwy płacz dziecka, nie udało mi się zasnąć tej nocy... popatrzyłam do okien sąsiada i wydawało mi się że kogoś widzę w przeciwległym budynku, światło było otwarte a ta osoba poruszała się z prędkością światła. Wtedy naszły mnie myśli, że jak tak się modlę to Aniołowie już mi pomagają przez małe gesty tylko muszę nauczyć się patrzeć na znaki, i wychodząc z domu szukałam znaków od Aniołów. Czasem był to napis na murze, pomarańczowe światło (bo pomarańczowy był to kolor Anioła stróża), czasem człowiek idący chodnikiem szturchający mnie, nawet kiedyś moja koleżanka do mnie zagadała, jak mnie ludzie zaczepiają. A było to np. trąbiące auto i człowiek pokazujący coś w aucie, staruszka idąca chodnikiem szturchająca mnie gdy stałam i rozmawiałam o czasoprzestrzeni z koleżanką i chciałam wyjawić jej to co wiem na ten temat... Nie rozumiałam tych znaków, ale pojawiało się ich dość dużo. Np. w sklepie gdy stałam i czytałam książkę promocyjną wszystko zamarło, nie miałam wtedy żadnych myśli i kasjerka się na mnie patrzyła, wtedy pomyślałam pieniądze i wszystko ruszyło do przodu, a przy tym gdy ktoś chciał zwrócić na mnie swoją uwagę chrząkał, wydawało mi się że jestem obdarzona jakąś wiedzą, może nawet mocą która pomaga w utrzymaniu równowagi życia. Albo usłyszałam mimochodem słowa że młodzież nie powinna rządzić niebem... W późniejszym stadium myślałam że moje myśli mają wpływ na otoczenie, że jakoś kształtuje to co mnie otacza, że mogę przekazać swoją moc innym ludziom i oni spełniają wtedy swoje życzenia. Np. przy kasie kasjerka się na mnie popatrzyła gdy oddałam to uczucie kupującej która zażyczyła sobie dużo pieniędzy, wtedy zabierałam to "coś" i przekazywałam ludziom którzy wydawali mi się znajomi, z którymi utożsamiałam się w jakiś sposób... Zaczęłam opadać na siłach, stawałam się śpiąca, nie wytrzymywałam dnia by się nie zdrzemnąć wtedy znów poszłam do kościoła tym razem inny ksiądz mi powiedział że jest to niemożliwe żeby człowiek zabrał mi duszę ale żebym przychodziła do kościoła i wpatrywała się w tabernakulum, jednak nie dałam rady zrobić tego ... ponieważ mój stan się pogorszył, to był okres w którym miałam ściągać aparat ortodontystyczny siedziałam w kolejce i prosiłam boga żeby była moja kolej bo nie wytrzymam i zemdleje, albo zasnę ... wtedy ważyłam 56 kg i byłam bardzo szczupła ... podobało mi się to bardzo ale nie zwracałam wtedy na to uwagi ... przestałam wychodzić z domu, zamykałam się w pokoju i pisałam kartki pamiętnika, jednak z dniem na dzień sprawiało mi to większął trudność, jak przez prawie całe wakacje piłam po 2 butelki wody teraz mnie ta woda odrzucała, patrzyłam przez okno do sąsiadki która mi coś mówiła znakami ale jej nie rozumiałam, wyglądałam na podwórko i myślałam że ludzie chcą mi dać jakiś znak, żebym np. ubrała czarną bluzkę ale również ich nie rozumiałam, nawet doszło do tego że myślałam że rodzina mi daje jakieś znaki aż w pewnym momencie poszłam na cmentarz i nie wróciłam do domu zaczełam płakać i pomogło, cała ta szopka się skończyła ... czułam się wolna ... płakałam dość długo i nagle ktoś złapał mnie za rękę to była babcia od strony nieżyjącego ojca, przestraszyłam się ale czułam się wolna, babcia powiedziała że mnie zabiera do siebie czule mówiła że wszystko będzie dobrze i gdy mnie dotkneła pokopał mnie prąd, wstałam i szłam z nimi gdy znów zaczęło się to dziać z moją głową, myślałam że to gbur mnie odnalazł w jakiś sposób i coś robić z moim umysłem, nie chciałam jechać z nimi, ale wierzyłam że to będzie moja nadzieja by uciec z domu, gdy wróciłam do domu czekała na mnie psychiatra, wiedziałam że to on ją sprowadził, spoczątku nie chciałam rozmawiać z nią, jednak później z nią porozmawiałam, oczywiście nie powiedziałam jej niczego, tylko zdawkowo odpowiadałam na pytania, po rozmowie ze mną zawoła moją babcie i powiedziała jej że muszę brać leki, nie zgodziłam się bo myślałam że to jakaś wielka manipulacja, pojechałam do drugiej rodziny, tam trzymałam się cioci i szukałam w niej jakiś znaków, które by mnie pokierowały na dobrą stronę, czasem wydawało mi się że w ogóle nie mam myśli, ale nie stanowiło to dużego problemu, po dwóch dniach opowiedziałam cioci co widziałam która mi nie uwierzyła, powiedziała że na pewno musiałam sobie coś przewidzieć, ale doszłyśmy do porozumienia rozmawiałyśmy do 1 w nocy, gdy kładłam się spać czułam jak coś włochatego mnie wchłania, nie wiem jak opisać to ale pomyślałam że jak mam być diabłem to lepsze to nić nie mieć duszy, gdy obudziłam się rano była godzina 11 obudził mnie pies wujków, umyłam się, ubrałam i zeszłam na dół ciocia robiła pierogi to jej pomogłam, nagle weszliśmy na temat tego że powinnam brać leki, ale stwierdziłam że mi to nie potrzebne bo dam sobie z tym sama radę, ale właściwie z czym? Z dnia na dzień czułam się lepiej, oczywiście widziałam jak jakieś niewidzialne postacie wchodzą w moją kuzynkę która nagle mówiła innym językiem, że telewizor przekazuje mi wiadomości, jak spałam na tapczanie w pokoju to ekran telewizora zrobił się czerowny i mówił do mnie diabeł, nawet wpewnym momęcie myślałam że jestem opętana, jednak wywalałam te myśli z głowy wtedy jeszcze potrafiłam, rozmawiałam z kuzynką która
Anka1991
zaufany użytkownik
Posty: 75
Rejestracja: śr cze 11, 2014 2:20 pm

Re: Człowiek bez duszy

Post autor: Anka1991 »

opowiadała mi że jest coś takiego jak schizofrenia, ale że ja się tylko troszkę pogubiłam w życiu i że wszystko będzie ze mną dobrze, raz była taka sytuacja przyjechała druga kuzynka córka cioci i usiadła przy stole, najpierw widziałam znaki że jest to dobry człowiek który przyszedł za pośrednictwem anioła by mi pomóc, ale nie potrafiłam odczytać jej znaków i usłyszałam tylko "przecież chcę ci pomóc" gdy rodziny nie było w domu zadzwonił telefon nikt się nie odezwał tylko na telefonie była cyfra 6 ... najgorszy był ostatni dzień w domu u wujków gdy w nocy oglądałam film z ciocią i telewizor zaczął się zmieniać na kolor czerwony uciekłam do kuchni i było już ciemno, patrzyłam się na lampę która zaświeciła się jaśniej i później zgasła w ogóle i tak jak miałam dobre myśli to się świeciła gdy schodziłam na złe to się gasiła ... wróciłam do pokoju a tam w telewizorze leciały horrory myślałam wtedy że to będzie koniec świata, rozmawiałam z ciocią ale nie potrafiłam odczytać żadnych znaków, tylko pogrążałam się w tym, przyszedł wujek i zaczął się horror ... wydawało mi się że wujek jest tym dobrym człowiekiem który mi pomoże i że muszę na niego przenieść swoją uwagę, nie rozumiałam o co chodzi z tą uwagą ale czułam jakąś nić łączącą mnie z drugim człowiekiem, jednak zaczeło mi brakować myśli i wydawało mi się że otoczenie w okół mnie się dusi z braku tlenu, że jak pomyślę polska reprezentacja to wszystko jest ok, ale jak pomyślę dobro to tylko żyją dobrzy ludzie, na takiej zasadzie i wykończyłam swoje myśli aż zaczęło mi być zimno, przyła kuzynka i powiedziała tylko "znowu to się dzieje " a ja chciałam żeby moje życie wyglądało to jak na studiach, żyłam wspaniałym życiem bez problemów pięknie śpiewałam, czułam emocje, grałam na gitarze byłam jedną z wrażliwych osób na piękno ... tej nocy nie mogłam zasnąć było mi zimno i słyszałam głosy "zabijemy ją, a jeden mówił poczekamy może się nie obudzi" sen przyszedł sam, następnego dnia potrafiłam się uwolnić umysłem od rodziny, bałam się że stało się coś złego z moją drugą rodziną i chciałam wrócić do domu, jednak przyjechała druga kuzynka która zjadła najpierw obiad a później ciocia mnie zawiozła, całą drogę próbowałam o niczym nie myśleć skupić się tylko na sobie i być sobą, jednak radnio, znaki w szybie to wszystko mnie rozpraszało, gdy wróciłam do domu powiedziałam ciocia że do nich przyjadę jak skończy się to wszystko... w domu jednak zastałam remont i naszły mnie myśli że to z moich pieniedzy które miałam odłożone, usiadłam w kuchni i nie chciałam na nikogo zwracać uwagę chciałam zostać sama, nagle wszedł kuzyn do kuchni i powiedział coś w stylu "oddaj mi moje życie" nie rozumiałam o co chodziło ... poszłam do pokoju i zaczełam pisać w pamiętniku, opisałam wszystko z najdrobniejszymi szczegółami co się ze mną działo, wiedziałam że później z tego skorzystam o ile przeżyję i będzie ze mną dobrze, na domiar złego znalazłam w internecie artykuł o manipulacji, o tym że sekty manipulują ludzmi by wyłudzać z nich pieniądze, itd, że można wejść w czyjś umysł i przekazać mu swoje myśli, że można sprawić że się człowiek zatraci w rzeczywistości ... i później wbiłam sobie że to moja rodzina tak mnie zniszczyła ... jaka jest prawda ? Było ze mną co raz gorzej zbliżał się koniec wakacji i ostatnie pół roku - dyplom... we wrześniu postanowiłam iść do psychiatry ... ciężko było ale poszłam biorę leki ale gówno ... nie czuję żeby mój mózg był wolny, ciągle mam to chore uczucie w którym myślę że jestem w jakiejś całej manipulacji i nigdy nie będę zdrowa ... może jak się wyprowadzę i stracę kontakt z rodziną ...
Gehenna
zaufany użytkownik
Posty: 9559
Rejestracja: sob lip 17, 2010 8:24 am

Re: Człowiek bez duszy

Post autor: Gehenna »

Nie jestem żadnym fachowcem, więc to tylko domniemania... stres jaki przeżyłaś będąc świadkiem molestowania kuzynki mógł wpłynąć na te wszystkie późniejsze doznania.
Czy rozmawiałaś o tym z kimś oprócz księdza? Rozmawiałaś z chrześnicą?
Czy sama byłaś u lekarza? Warto byłoby się spotkać z kimś mądrym i doświadczonym, lekarz, psycholog...
Długo już trwa to wszystko?
Anka1991
zaufany użytkownik
Posty: 75
Rejestracja: śr cze 11, 2014 2:20 pm

Re: Człowiek bez duszy

Post autor: Anka1991 »

    nie rozmawiałam o tym z nikim innym oprócz księdza, gdy poszłam do psychiatry od razu zapisał mi leki na schizofrenię nie pytał o nic ... z rodziną też już nie rozmawiam o tym, cała sytuacja dziwnie się uspokoiła, gbur mnie unika nie ma już kontaktu z chrześnicą, a chrześnica ma 4 latka i nie rozmawiałam z nią na ten temat ...
    to trwa od tych wakacji ... 2013 rok
    Gehenna
    zaufany użytkownik
    Posty: 9559
    Rejestracja: sob lip 17, 2010 8:24 am

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: Gehenna »

    kim jest gbur?
    Anka1991
    zaufany użytkownik
    Posty: 75
    Rejestracja: śr cze 11, 2014 2:20 pm

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: Anka1991 »

    wujek który molestował moja chrześnicę tak go nazywam
    Gehenna
    zaufany użytkownik
    Posty: 9559
    Rejestracja: sob lip 17, 2010 8:24 am

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: Gehenna »

    Wujek to postać rzeczywista, prawda? Więc dlaczego ksiądz kazał Ci się modlić aby wujek nie zabrał Ci duszy? Księża dla osób wierzących są autorytetem, ale nie są to psychiatrzy ani specjaliści od molestowania. Niestety mogą bardzo omotać osobę podatną na sugestie.
    Nie ma nic złego w chodzeniu do księdza o poradę, ale trzeba też mieć jakiś dystans.
    Czy mówiłaś lekarzowi jak to wszystko się zaczęło? Masz zaufanie do swojego lekarza?
    Anka1991
    zaufany użytkownik
    Posty: 75
    Rejestracja: śr cze 11, 2014 2:20 pm

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: Anka1991 »

    no w tym problem, że to ten sam lekarz co był wezwany przez moją rodzinę, i nigdy nie byłam u niego sama, nigdy nie powiedziałam mu co widziałam i jak to wyglądało z mojej strony, pewnie ma wiadomości tylko takie jak przekazału mu np. moja babcia. A co do księdza to myślę że to on mi narobił taki kocioł z głowy, tylko jak wyjaśnić to że teraz nie jestem taka jak byłam ? że moje uczucia wygasły, że żyję jak robot, że znikła moja pasja do muzyki ... że jestem bez życia ... nie mam jak o tym porozmawiać z lekarzem bo jak zaczynam to kończy się na słowach "na to potrzeba czasu" i tak wierze w to że potrzeba na to czasu ... ale to trwa już rok ...
    Gehenna
    zaufany użytkownik
    Posty: 9559
    Rejestracja: sob lip 17, 2010 8:24 am

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: Gehenna »

    Aniu chyba sama się w tym wszystkim pogubiłaś, dobrze by było abyś spokojnie porozmawiała z jakimś innym lekarzem, z kimś kto Cię wysłucha z uwagą. Z jakiego jesteś miasta? Może ktoś z forumowiczów mógłby polecić jakiegoś specjaliste,
    Anka1991
    zaufany użytkownik
    Posty: 75
    Rejestracja: śr cze 11, 2014 2:20 pm

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: Anka1991 »

    tak dokładnie ... mój świat przewróciła się do górny nogami, myślałam że jak pójdę do pracy to wszystko minie .. ale nie prawda jestem z Głubczyc
    Proponujesz mi zmianę lekarza ?
    Gehenna
    zaufany użytkownik
    Posty: 9559
    Rejestracja: sob lip 17, 2010 8:24 am

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: Gehenna »

    na pewno konsultacje z kimś z zewnątrz, z kimś kto wysłucha najpierw Ciebie a nie Twojej rodziny (być może starali się bronić wujka?)
    Głubczyce? To jakaś chyba mała miejscowość?
    Awatar użytkownika
    moi
    moderator
    moderator
    Posty: 27824
    Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
    Gadu-Gadu: 9
    Lokalizacja: Dolny Śląsk
    Kontakt:

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: moi »

    Aniu, u podstaw wielu psychoz leżą traumatyczne przeżycia. Tak mogło być i w Twoim przypadku. Czy próbowałaś kiedyś terapii?
    Jakie leki teraz bierzesz, jak się na nich czujesz?

    Pozdrawiam.m.
    Anka1991
    zaufany użytkownik
    Posty: 75
    Rejestracja: śr cze 11, 2014 2:20 pm

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: Anka1991 »

    tak to małe miasteczko, nie ma pola do popisu wielkiego, też nad tym myślałam by porozmawiać z kimś, może przejdę się do psychologa?
    a co do terapii to co masz na myśli ?
    Biorę parogen 20 mg na dzień na depresję i solian w dawce 400 mg na noc na schizę
    Ale nie odczuwam bym cieszyła się życiem, by moje myśli wróciły takie jak miałam przed wakacjami, bym była chociaż odrobinę inna niż jestem ...
    Skutek uboczny jest taki że przytyłam innych problemów nie widzę ...
    Ale nadal się czuję jak bym nie miała mózgu ...
    Gehenna
    zaufany użytkownik
    Posty: 9559
    Rejestracja: sob lip 17, 2010 8:24 am

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: Gehenna »

    Moi pisząc o terapii miała na myśli spotkania z psychoterapeutą, to ktoś wykształcony (nie musi być to psycholog) z kim będziesz mogła porozmawiać o tym co się stało, ktoś kto pomoże zrozumieć to co się dzieje i jakoś sobie z tym poradzić.
    Awatar użytkownika
    moi
    moderator
    moderator
    Posty: 27824
    Rejestracja: czw maja 18, 2006 12:12 pm
    Gadu-Gadu: 9
    Lokalizacja: Dolny Śląsk
    Kontakt:

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: moi »

    Na dobrze dobranych lekach nie powinnaś tak się czuć. Ale moja lekarka mówi, że czasami nie da się wszystkiego załatwić lekami. Może poproś o zmianę leków lekarza, powiedz mu, jak się czujesz na tych, które bierzesz teraz.
    Pisząc o terapii miałam na myśli psychoterapię. Teoretycznie każdy psycholog powinien być terapeutą. W praktyce różnie z tym jest.
    Myślę, że warto spróbować terapii.
    EDIT: Teraz przeczytałam Twój post, Gehenno - więc mamy an myśli to samo.

    Pozdrawiam.m.
    Anka1991
    zaufany użytkownik
    Posty: 75
    Rejestracja: śr cze 11, 2014 2:20 pm

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: Anka1991 »

    no to ja mam wizytę, teraz na wrzesień ... ale za pewne przedłużenie lekarstw i nic z tego nie będzie ...
    ja myślę, że mogłabym spróbować z psychologiem ... może tutaj znajdę jakieś rozwiązanie ...

    Tak wiem, czytałam trochę o tych lekach i nie powinno być takich objawów, najgorsze jest to że ja z tym człowiekiem muszę żyć pod jednym dachem, mam taki wstręt do niego że nie da się tego opisać ...

    A z rodzina nie mam nawet o czym rozmawiać bo tu ja jestem wariatką ...
    Gehenna
    zaufany użytkownik
    Posty: 9559
    Rejestracja: sob lip 17, 2010 8:24 am

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: Gehenna »

    wydaje mi się, że problem jest dość złożony
    jesteś osobą bardzo młodą (rocznik w nicku), widziałaś coś co bardzo trudnego, rodzina nie uwierzyła tylko stanęła w obronie wujka. Zarówno ksiądz do którego poszłaś po poradę jak i domownicy zaczęli traktować Cię jak wariatkę. Lekarz zanim porozmawiał z Tobą poznał wersję rodziny.
    Kiedy jest się samemu z jakimś wielkim problemem i nie ma w nikim oparcia, może być bardzo ciężko, gdy jeszcze jest się osobą wrażliwą to psychika może płatać figle.
    Pisząc to nie chcę podważać diagnozy, którą postawił lekarz, nie mam takiego prawa, uważam tylko, że dobrze byłoby przyjrzeć się bliżej podłożu Twoich problemów.
    maja500
    zaufany użytkownik
    Posty: 235
    Rejestracja: wt lis 06, 2012 8:09 pm
    Lokalizacja: Wrocław

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: maja500 »

    Aniu, masz ciężką sytuację. Współczuję Ci... przykro mi ,że masz taką ciężką sytuację i musisz żyć z kimś kto wywołuje w Tobie wstręt. Nic jednak na to nie poradzisz... Najlepsze co możesz zrobić to codziennie brać leki, zapisać się na terapię do psycholog i chodzić do psychiatry. Co do Twojego stanu obecnego, to przypomina mi to moje samopoczucie po psychozie i to się chyba nazywają objawy negatywne schizofrenii. To musi po prostu minąć z czasem i nic się na to nie poradzi, czas jest najlepszym lekarstwem. Teraz ze mną jest już o wiele lepiej niż jak zachorowałam, pracuję dorywczo, sprzątam w domu, mam zazwyczaj dobre stosunki w rodzinie. Życzę Ci abyś miała zawsze nadzieję i się nie poddawała, pozdrawiam :)
    "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Dobrze się widzi tylko sercem."
    Antoine de Saint-Exupéry
    Anka1991
    zaufany użytkownik
    Posty: 75
    Rejestracja: śr cze 11, 2014 2:20 pm

    Re: Człowiek bez duszy

    Post autor: Anka1991 »

    też się nad tym zastanawiałam czy diagnoza była słusznie wystawiona ...
    jest to ciężka sprawa bo ja nigdy nie miałam problemów ze swoją psychiką, ponadto uważałam się za silną kobietę, przecież wychowałam się bez rodziców ...
    no i również mnie to boli, że lekarka nie wysłuchała mojej wersji, w sumie nie było ku temu podstaw bo jak do niej poszłam to na starcie dostałam leki .. bez rozmowy ... jedyną rozmowę przeprowadziłam z nią w domu ale też jej wtedy nic nie powiedziałam ...
    czy ja z góry jestem skazana na przegraną ?

    Maja dziękuję bardzo za dobre słowa, mam nadzieje że masz rację i to negatywne skutki po psychozie mam nadzieję że będę mogła kiedyś żyć jak dawniej i znów będę cieszyć się muzyką ...
    ODPOWIEDZ

    Wróć do „kto pomoże”