Rozumowo jeszcze nikt nie wychował dzieci , nie da rady.A gdyby dziadkowie chorowali na łatwo przekazywalną genetycznie chorobę też Byś myślała nad ekstra postępowaniem.Nie wiem czy się zastanawiałaś na słowem prawdopodobieństwo, myślę że warto.Parafrazując Twoje słowa , może po prostu powinnaś je kochać i dać 100% a może więcej niż mogli Ci przekazać Twoi rodzice, dbając o to by nie popełniać ich błędów.Generalnie to Twój instynkt macierzyński jest najlepszym podręcznikiem wychowania. Wracając do twojego pytania to są różne oszacowanie prawdopodobieństwa zachorowania w twoim przypadku ,ale biorąc nawet skrajną większość , cała reszta procentów a jest to grubo powyżej 70% zależy li tylko i wyłącznie od Ciebie jako matki i twojego partnera jako ojca .Zastanawiam się czy nie powinnam bardziej martwić się o zdrowie mojej córeczki? Czy po chorych dziadkach też jest duze prawdopodobieństwo zachorowania? Może powinnam stosować modne w obecnych czasach "bezstresowe wychowywanie"? Ale nie wiem czy sama za bardzo bym sie tym nie stresowała - juz teraz wchodzi mi na głowę. Prawie codziennie wyprowadza mnie z równowagi. Nie słucha sie mnie wcale - może taki wiek... Weroniczka ma dopiero trzy latka.
Nie mam żadnego doswiadczenia w wychowywaniu dzieci, żadnych wzorców. Mnie bardziej wychowała "ulica" niż rodzice wiec ciężko jest mi teraz być dobrym rodzicem.
Myślę iż doskonale dasz sobie z tym rade.