forum dla osób dotkniętych schizofrenią, ich rodzin oraz zainteresowanych ''Dla człowieka nie tylko świat otaczający jest zagadką, jest on nią sam dla siebie. I z obu tajemnic bardziej dręczącą wydaje się ta druga.'' Antoni Kępiński
NIMH-funded researchers followed the long-term outcomes of schizophrenia patients diagnosed at two Chicago-area hospitals in the late 1980s, and they found that at the end of 15 years, 40% of the schizophrenia patients who had stopped taking antipsychotics were recovered, versus 5% of those who had stayed on the drugs. Long-term outcomes for patients with “other psychotic disorders” were also much better for those off antipsychotics than for those who stayed on the medications.
Source: Martin Harrow and Thomas Jobe. “Factors involved in Outcome and Recovery in Schizophrenia Patients Not on Antipsychotic Medications: A 15-year Multifollow-up Study.”The Journal of Nervous and Mental Disease, 195 (2007):406-414.
[...] Although the WHO researchers didn’t identify a variable that would explain this difference in outcomes, they did note that in the developing countries, only 15.9% of patients were continuously maintained on neuroleptics, compared to 61% of patients in the U.S. and other developed countries.
ciekawa jestem dlaczego jesli sa takie dowody nadal leki sa podawane. Minie jeszcze ladnych kilkadziesiat lat zanim zmienia podejscie do farmakologi i zaczna leczyc inaczej. Farmakologia jest najatansza i trzyma nas cichutko nie robimy problemow.
Schizo pisze:British Psychological Society atakuje biopsychiatrie: "Nie ma żadnych naukowych dowodów na trafność i użyteczność diagnoz psychiatrycznych schizofrenii i bpd." http://www.guardian.co.uk/society/2013/ ... tal-health
Psychiatryczna biblia oderwana od nauki - krytyka nowej wersji DSM:
"Zaburzenia opisane w DSM są po prostu kolekcją objawów, które niektórzy z ekspertów nazwali chorobami psychicznymi. W DSM nie ma nawet jednej diagnozy, która spełniałaby medyczne standardy choroby."
"Jeśli jako terapeuta powiem, że masz chorobę psychiczną, to nie to samo co stwierdzenie cukrzycy lub raka ponieważ cukrzyca oraz rak są chorobami, które można sprawdzić poprzez badania biochemiczne i spełniają kryteria choroby w sposób w jaki generalnie myślimy o chorobach. Nie istnieje nawet 1 zaburzenie w DSM-5 lub jakiejkolwiek innej klasyfikacji zaburzeń psychicznych które to robi."
"Cały ten model choroby znajdujący się w DSM był kompletną porażką naukową."
"Nie ma nawet jednego biomarkera dla któregokolwiek z ponad 300 zaburzeń. To co robimy jest ich opisywaniem. Takie opisywanie jest tworzeniem zaburzenia i podaje się je za choroby medyczne."
"Mocnym punktem byłby przewodnik ukazujący ciężkie choroby psychiczne. Czym bliżej do tego co ludzie uznają za normalne zachowania, tym mniej użyteczny jest DSM."
"Powodem dla którego tak wiele objawów nie ma potwierdzenia w testach klinicznych jest to, że nie istnieją w biologicznej rzeczywistości. Istnieją jedynie w DSM."
"DSM był w najlepszym przypadku słownikiem tworzącym etykiety i je opisującym, jego słabość to brak trafności naukowej."
"NIMH ma się skupić na nowym systemie nazwanym RdoC aby znaleźć przyczyny zaburzeń."
"DSM powinien być modyfikowany kiedy nauka pokaże, że coś wymaga zmian."
"Mechanizmy działania najczęściej stosowanych leków - antydepresantów (jak np. Prozac) i neuroleptyków (np. Zyprexa) - nie odkryły niczego o przyczynach zaburzeń psychicznych. Główni producenci leków psychotropowych zmniejszyli produkcje, nie mając nowych biologicznych celów."
"DSM-5 to porażka w neuronauce, biologii i kryteriach diagnostycznych." http://www.usatoday.com/story/news/nati ... s/2150819/ http://www.nytimes.com/2013/05/07/healt ... s-say.html http://reason.com/blog/2013/05/07/exper ... -is-out-of
Saving Science: It's Time to Solve Publication Bias
Erick Turner has published an important piece in CNS Drugs entitled “Publication Bias, with a Focus on Psychiatry: Causes and Solutions.” It should be required reading for any medical student, non-medical helping professional, or practicing prescriber. Rather than being an unbiased reflection of the underlying data, the psychiatric literature is instead sort of a funhouse mirror – the published results are consistently, overwhelmingly, positive – no matter what the actual data are. The implications are enormous. Note that the methodology in such trials is often deliberately constructed to bias such trials in favor of the sponsor’s drug – even so, publication strategies are used to minimize any bad news resulting from such trials, and to maximize the impression that the drug is effective.
The Pseudoscience of Schizophrenia looks in detail at the theory that schizophrenia is primarily an iatrogenic problem which is worsened by the current disease model in psychiatry.
The term "schizophrenia" was coined by a Swiss psychiatry professor named Bleuler who declared that the young people whom his rival the German psychiatry professor Emil Kraepelin had classified as "suffering from dementia praecox" had, in fact, a "split mind". This was later discussed ad nauseum - was there, in fact, a split between "thought" and "affect" as the Eugen Bleuler has postulated in 1911, or is it a misnomer but still a valid label?
When I studied medicine at the University of Queensland in the early 1980s we were taught that though the term "schizophrenia" is a misnomer, it is, in fact, a "real illness". This was said to be a developmental disorder that was partly inherited and characterized by "chemical imbalances" in the brains of people, many young people, who heard voices, had hallucinations, and held delusional beliefs. These beliefs, we were told, included such things as belief in magic, UFOs and that thoughts can be put into ones head by remote means (with no mention of the TV's potential to do so).
This book questions this and associated jargon and doctrines of the medical branch of the mind sciences - the doctors who profess to have expertise in "mind treatment" (psyche+iatros=psychiatry) rather than "mind knowledge" (psyche+logos=psychology).
Talk therapies and words that are used in therapy (and by the media and wider society) have profound effects on the health of individuals and nations. The use of pseudo-scientific terms that rapidly become terms of abuse has a long history in medicine - take the terms idiot, moron, cretin and mongol, for example.
Nowadays people are abused as "schizos" and "being mental". Yet the entire focus for what passes as "mental health promotion" is centred on convincing more people that they are mentally unhealthy and need to consult their doctor. The doctors themselves are groomed to prescribe at the drop of a hat.
Though there is a growing market in "antipsychotic" drugs the biggest money-spinners are the "anti-depressants", especially the SSRI drugs. Depression is also amenable to talk therapies and non-drug approaches such as music, creative activity, building interests and social activity. Strategies for promotion of mental health without the use of drugs (or ECT) are explored in later chapters of this book.
Schizo jak zwykle obstrzeliwuje psychiatrie ciężką artylerią :P . Dobra robota ale obawiam się że bez tłumaczenia na polski nie dotrzesz z tą wiedzą do wielu. Poza tym masa ludzi czytających to forum jest pewnie zalekowana do tego stopnia że i tak mało co ogarnia.....
Kiedyś zwróciłem uwagę, że nie czytam długich postów. Później zauważyłem, że jak samemu piszę długie to też ludziom nie chce się czytać, komentować. Lepsze te krótkie z dobrym morałem.
Nie lubię linków lubię obrazki, tak jak każdy. Jeden obraz mówi więcej niż 1000 słów, czy cuś takiego.
Znam angielski w miarę ale nie chce mi się czytać tekstów w tym języku.
Napisał bym jeszcze coś ale ani Tobie ani nikomu wtedy nie chciało by się czytać
W przeciwieństwie do wszystkich diagnoz medycznych, diagnozy w psychiatrii nie stawia się po przeprowadzeniu obiektywnych testów. Diagnozy psychiatryczne są wprowadzane poprzez głosowanie i reprezentują jedynie opinie, a nie fakty naukowe. Nowe diagnozy są również sugerowane oraz zmieniane lub usuwane przez wpływ koncernów farmaceutycznych produkujących leki i sponsorujących badania. Jest wiele mocnych dowodów na to, że diagnozy nie prowadzą do skutecznej pomocy oraz nie są związane z biologicznymi nieprawidłowościami. Diagnoza, którą otrzymasz od psychiatry opiera się wyłącznie na jego opinii o tym co mu opowiedziałeś/aś. Różni psychiatrzy często mają inną opinię na temat tej samej osoby, co prowadzi do wielu diagnoz. Dwoje ludzi z taką samą diagnozą zwykle nie ma ze sobą nic wspólnego. Diagnozy miały prowadzić do wyjaśnienia odmiennych stanów umysłu, ale tego nie robią. Ludziom mówi się, że mają "schizofrenie" i to "choroba" powoduje u nich wszystkie nietypowe myśli, doświadczenia, uczucia i zachowania. Jeżeli pacjenci pytają dlaczego doświadczali takich dziwnych stanów, otrzymują odpowiedź, że to przez "schizofrenie". Ten cyrkularny argument niczego nie wyjaśnia. Stale fundowane są badania mające w końcu odkryć markery biologiczne "chorób" psychicznych, a nie są brane pod uwagę problemy społeczne do nich prowadzące. Jest wiele dowodów na to, że zaburzenia psychiczne są zrozumiałą reakcją na takie doświadczenia jak np. utrata bliskich, bieda, dyskryminacja czy trauma. Postępowanie psychiatrów łamie podstawowe prawa człowieka i uniemożliwia otrzymanie odpowiedniej terapii tym, którzy na prawdę jej potrzebują. Psychiatrzy wymagają od "chorych" tego, że zaakceptują diagnozę, uwierzą w biopsychiatryczne hipotezy i będą brać przepisywane "leki" do końca życia. Jeśli tego nie zrobią to uznaje się ich za "nie mających wglądu" i należy im uświadomić, że są "chorzy", czyli zamknąć w szpitalu i zmuszać do zażywania "leków". Diagnozy takie jak schizofrenia i zaburzenia osobowości, uznawane za "nieuleczalne", mogą bezpodstawnie odebrać ludziom nadzieję na wyzdrowienie i pogorszyć ich stan. Psychiatrzy uważają się za "ekspertów" i ignorują pacjentów oraz ich własne wyjaśnienia przyczyn stanów psychicznych jakich doświadczali. Kiedy ludzie sami uznają się za chorych i wierzą, że nie mają na to wpływu, ponieważ wszystko było spowodowane zmienioną chemią w ich mózgu, którą muszą korygować za pomocą "leków" nigdy z tego nie wyjdą. Przy schizofrenii leczenie skupia się na samej farmakoterapii, jest to coraz bardziej krytykowane przez poważne skutki uboczne jakie powoduje długotrwałe stosowanie i brak skuteczności, gdyż same leki nie rozwiązują problemów. Ludzie u których zdiagnozowano "choroby psychiczne" bardzo często są zagrożeni stygmatyzacją, dyskryminacją i wykluczeniem społecznym. Problemy wyżej wymienione pokazują, że diagnozy psychiatryczne są bezużyteczne i nie powinny być podstawą dla decyzji o sposobie leczenia i przewidywania rezultatów.
Dokładnie tak jak piszesz. Leki to tylko dodatek do terapii. Prawdziwa terapia, leczenie to rozmowa psychoterapeuty, zmiana środowiska, podjęcie pracy, poznawanie nowych znajomości, itd. Ale chorego trzeba pociągnąć za rączkę jak dziecko, on/ona sama sobie może nie poradzić.
Mniej chorych to mniejsze wpływy dla koncernów. Im więcej terapii grupowych, psychoterapeutów, specjalnych kompleksowych programów, tym mniej kasy zostanie na farmaceutyki. Tam na samej górze liczy się tylko kasa, nie ma pozycji cudza krzywda, coś takiego w ekonomii ani w matematyce nie istnieje.
Zostaliśmy nauczeni (chodź można to inaczej nazwać) wysokiej tolerancji na to co się wokół dzieje. Większość z nas błędy polityków, lekarzy, systemu opieki zdrowotnej przyjmuje jako efekt nie udolności. Mało kto rozumie, chce rozumieć, że przypadek jest jeden a jeśli coś dzieje się cały czas to, to jest już nie przypadkowy schemat. Nie wierzymy w zło, które sami w sobie byśmy nie znaleźli.
Arytmetyka zła, diabła polega na tym, że na wszystkim co złe można zarobić. Na złodziejstwie, na oszustwie, na kłamstwie, na cudzej krzywdzie, na czyjejś śmierci, na czyjejś naiwności, na zniewoleniu, itd.
Schizo pisze:Kiedy ludzie sami uznają się za chorych i wierzą, że nie mają na to wpływu, ponieważ wszystko było spowodowane zmienioną chemią w ich mózgu, którą muszą korygować za pomocą "leków" nigdy z tego nie wyjdą.
Tak. Tylko co zmieniło chemię w mózgu, drodzy farmaceuci i lekarze?
Petruccio pisze:Tylko co zmieniło chemię w mózgu, drodzy farmaceuci i lekarze?
Wszystkie ich badania są przeprowadzane na ludziach, którzy brali już "leki" i stąd "odkrycia" innej chemii mózgu - jedyne czego dowodzą to szkodliwość psychotropów...
Ta choroba to nie chemia, nie powodują ją żadne zmiany fizyczne w mózgu. Kupę lat przed zapadnięciem na chorobę mają miejsca sytuacje, zdarzenia, trauma, które w efekcie wywołają chorobę.
Opieka zdrowotna chorych psychicznie polega na dawkowaniu chemii. Dlatego wielu znachorów psychiatrii, woli mówić o chemicznych, fizycznych zmianach w mózgu co będzie argumentować użycie chemii, farmaceutyki w lecznictwie. Jeśli zaczną mówić głośno, że ten dotychczasowy model jest do kitu to zmiana sposobu leczenia, polegającego przede wszystkim na pracy z pacjentem uderzy w koncerny.
Koncerny farmaceutyczne są porównywalne w sile do koncernów paliwowych. Nie wierzycie ? Zobaczcie ile ludzi wokół bierze leki, od tabletek na ból głowy, nadciśnienie, inne choróbska. Te koncerny mają taką siłę przebicia, że potrafią kreować międzynarodowe kampanie szczepienia na wirusa grypy, który zabija tyle ludzi co inne szczepy grypy w sezonie.
Wydaje nam się, że biznes nie może mieć tyle wspólnego z polityką. Jednak jest on typowy dla współczesnych gospodarek faszystowskich. Faszyzm to ustrój w którym faktyczną władzę sprawuje jakaś grupa interesu, korporacje, itp. (jest to oficjalna, niezmienna regułka od zarania dziejów - można sprawdzić w każdej encyklopedii)
Faszyzm jest czymś na pograniczu państwa marionetkowego, satelickiego z tą różnicą, że wykorzystuje się korporacje do drenowania zasobów danego wasala. Unika się dzięki temu zdemaskowania prawdziwych relacji, połączeń i zależności.
Temat jest ciężki jednak wszystko sprowadza się do władzy i pieniędzy.
a czy od lekow mozna dostac urojen bo ja ich na poczatku nie mialem tylko bylem pobudzony pozniej przestalem brac leki i urojenia sie pojawily...
bylem juz na pieńku siedmiu piekieł ale teraz chyba nawet sie nie spoce...instruktor kulturystyki i fitnesu pozdrawiam. IMPOSSIBLE IS NOTHING. najsilniejsi przetrwają slabi się powoli wykruszają...
JudasHonor, nie do końca się z Tobą zgodzę. Nie można mówić, że leki to kasa dla przemysłu farmaceutycznego. Owszem, to kogoś praca więc chce zapłaty, ale tak samo jak płacisz piekarzowi za chleb, który Ci upiekł, czy mechanikowi, że naprawił Ci auto. Nie można mówić, że firmy farmaceutyczne wręcz wmuszają w nas leki, bo z tego mają kasę.
To ma mnie głowa boleć i mam nie brać leków, żeby się firma produkująca lek nie wzbogaciła? Nie patrzę na to w ten sposób. Jeśli trzeba to biorę leki, bo po to są.
Leki coś tam dają ale w pojedynkę, bez terapii mało zdziałają. Ale to nikogo co są na górze nie obchodzi, oni mają inne priorytety niż czyjeś cierpienie. Nikomu na górze nie zależy na naszym zdrowiu, to że ktoś w TV tak mówi znaczy tylko, że tak mówi.
Chorzy psychicznie są klientami koncernów farmaceutycznych więc dochodzi do pewnego absurdu: Czy koncernom farmaceutycznym zależy by produkować takie leki, które uleczą pacjenta, przecież stracą klienta ? Czy producentowi samochodu zależy by robić takie zabezpieczenia by ich auta nie mogły zostać ukradzione ? Czy fabryka laptopów produkuje je tak by służyły klientowi bezawaryjnie przez 10 lat ?
Oszustwo się opłaca. A jeśli dodatkowo można wpłynąć by nie istniały żadne inne metody leczenia chorób psychicznych, choćby sto razy skuteczniejszych to mamy pacjentów/klientów na wieki. Za wczasu ich lepiej poinformować, że te choroby są nieuleczalne. I faktycznie, nieleczone, maskowane prochami takimi są.